Konrad Piasecki: "PJN to grupa przyjaciół, wierzymy w człowieka i w zgodę" - to pana deklaracje sprzed kilku miesięcy. Brzmią dzisiaj jak ironia. Paweł Poncyljusz: - Nie, wcale nie. Tam, gdzie są przyjaciele, tam jest rozmowa i tam jest rozwiązywanie problemów, jeśli one są. I patrząc na Adama Bielana cały czas wierzy pan w przyjaźń, w człowieka i w zgodę? - Jeśli chodzi o Adama Bielana, temat jest zakończony. Adama Bielana nie ma wśród nas już od stycznia, w tej chwili to zostało potwierdzone. Bardzo nad tym ubolewam, wolałbym, żeby to się inaczej potoczyło. Co to za przyjaciele, co wyrzucają przyjaciela po czterech miesiącach z partii? - Naprawdę, proszę mi uwierzyć, że były poważne powody, dla których taka decyzja musiała zapaść. I to nie takie, że były pomysły inne na statut czy na formę organizacji naszej partii. Jakby nie w tym problem. Tylko co? - Myślę, że przede wszystkim ambicje i chęć zrealizowania swoich ambicji pomimo wszystko. I tyle. Mówię - nie można stać w drzwiach. Ja już o tym mówiłem. Albo trzeba być wewnątrz pomieszczenia, w którym podejmuje się decyzje, albo się jest na zewnątrz. A Bielan stał w drzwiach? - Bielan stał w drzwiach. A te drzwi prowadziły do PiS-u? - Wszystko na to wskazuje, takie są nasze informacje. To bardzo przykra informacja dla nas, że do takich rozmów dochodziło. Trudno. Temat jest dla nas zamknięty, on jest o tyle przykry, że wydaje się, że dzisiaj to Donald Tusk powinien zacierać ręce, że dyskutujemy o Adamie Bielanie, a nie o podwyżkach cen, nie o OFE... Trzeba było go nie wyrzucać, panie pośle. - ... nie o tym, że się chce tak uregulować rynek lekowy, że będzie ze stratą dla pacjenta. To są tematy ważne. Ale to prawda, że Adam Bielan ma jedyną listę członków PJN i nie chcę się nią podzielić? - Adam Bielan od samego początku odpowiedzialny był m.in. za stronę internetową. Na tej stronie internetowej jest faktycznie takie okienko, które mówi "wyrażam poparcie". I na tę stronę internetową wpłynęły poparcia wszystkich ponad 15 tysięcy. A dostęp do strony internetowej ma tylko Bielan? Nie jesteście w stanie przejąć tej strony internetowej? - Jakoś sobie damy radę. Założycie inną stronę, rozumiem. - Natomiast Adam Bielan faktycznie zarządza tą stroną przez swoich asystentów i współpracowników. I jesteście bezradni. - Pewne rzeczy można załatwiać honorowo. Ta sprawa niestety honorowo przez Adama Bielana nie jest załatwiona, ale to trudno. Na tej stronie internetowej dzisiaj są głównie wywiady Adama Bielana i sondaż: "Czy jesteś za pomysłem Bielana, by szefa PJN wybrali wszyscy członkowie ugrupowania?". Jak pan odpowiada na to pytanie? - Ja nie odpowiedziałem jeszcze na to pytanie. A jakby pan miał teraz odpowiedzieć? - W statucie naszej partii jest zapowiedziane, że na zjeździe zostanie przewodniczący, prezes partii wybrany. I mamy zamiar taki niebawem... Takie powszechne wybory wszystkich członków i sympatyków, jak oczywiście tylko znajdziecie ich listy. - Członków - to wiemy, gdzie oni są, bo oni w tej chwili składają deklaracje, to wszystko spływa do mnie do mojego biura, tak że ja nad tym panuję. Jest możliwe każde rozwiązanie, myśmy się jeszcze na to nie umówili, pewnie będzie o tym klub parlamentarny decydował. To ostatnie pytanie o Bielana: pan dzisiaj myśli, że on był koniem trojańskim Prawa i Sprawiedliwości? - Myślę, że to bardziej skomplikowane, ale to już jest temat zamknięty, kim on tak naprawdę jest. Kim się czuje Adam Bielan - to szczerze mówiąc nie do mnie należy ocena. A kim się czuje Jarosław Kaczyński? Jak pan patrzy na Jarosława Kaczyńskiego, nie odnajduje go pan takim samym, jakim był w kampanii prezydenckiej, dzisiaj? - Powiem szczerze, że jeśli cały, prawie 40-milionowy kraj drugi dzień z rzędu żyje tym, że Jarosław Kaczyński poszedł do sklepu i zrobił zakupy, to po pierwsze oznacza, że to jest dość nietypowa dla niego sytuacja. Jakoś ze mną ani z Joanną Kluzik-Rostkowską, ani z Elżbietą Jakubiak nikt nie biega z kamerami po sklepie i nie obserwuje, co kupuję. Ja oczywiście też odczuwam te podwyżki. Może nie zapraszacie mediów po prostu? - Ale ja raczej w takich sklepach sieciowych robię zakupy. Jak mój koszyk rok temu czy półtora roku temu dla rodziny kosztował 400 kilkadziesiąt złotych, to ostatnio zapłaciłem 600. Tak, że to odczuwam. Natomiast wracając do głównego pytania, to mogę powiedzieć tak: Jarosław Kaczyński jest w tej chwili podróbką PJN. To znaczy dokładnie ta retoryka, którą myśmy proponowali Jarosławowi Kaczyńskiemu w czasie kampanii wyborczej - za co zostaliśmy usunięci jako zdrajcy i ci, którzy źle wyczuli nastrój - widać, że dzisiaj Jarosław Kaczyński idzie naszymi śladami. Dość nieudolnie, bo jednak ta cała wizyta w sklepie to jest cała plejada gaf porównywalnych z Bronisławem Komorowskim. Myślę, że jedna wizyta w sklepie to tyle gaf, co Bronisław Komorowski jako prezydent popełnił od początku swojej prezydentury. A kto ma taką siłę w PiS-ie, żeby wsadzić Jarosława Kaczyńskiego w takie buty? - Myślę, że to jest takie dramatyczne chwytanie się brzytwy. I to jest powód, dla którego zdecydowano się wysłać Jarosława Kaczyńskiego do sklepu. To znaczy, że inne metody, czyli ta ostra retoryka, nic PiS-owi nie dawała. A tak w duchu myśli pan sobie, że taki prezes "smoleński", ostry, twardy, bezkompromisowy wróci? Czy do kampanii wyborczej będzie taki, jak teraz? - Dla mnie Jarosław Kaczyński jest dzisiaj podróbką PJN-u. I to do Polaków należy decyzja, czy chcą podróbki PJN-u czy chcą wybrać oryginał. Jest jakiś sojusz opozycji w sprawie zmian w OFE? - Nic nie wiem o tym, żebyśmy się porozumieli jako cała opozycja. Natomiast myślę, że jak cała opozycja dość krytycznie odnosimy się do zmian w OFE. Ale czy jest jakiś jeden pomysł, jedna idea, którą chcecie przeforsować? Gdzie jest porozumienie, zgoda wszystkich partii opozycyjnych albo np. namawiacie PSL do poparcia jakiegoś pomysłu? - Nic nie wiem o tym, żeby takie porozumienie w jakiejkolwiek dziedzinie było. Oczywiście jest kilka rzeczy, które w ogóle nie zostały ruszone, np. prowizja za zarządzanie aktywami. Gdyby któryś z nas brał kredyt w banku, to prowizja za tego typu operacje wynosi ok. 0,9 proc. A tu mamy 3,5 proc. Ale to się ma podobno zmienić w następnej ustawie, którą rząd przygotowuje. - Podobno to ktoś widział Lenina na Placu Czerwonym. Ale żywego? - No podobno. Do takich stwierdzeń "podobno" można podejść z lekkim dystansem, tym bardziej, że rząd w tej kadencji wiele obiecał. Już nie mówię o tym, że Donald Tusk obiecał, że obniży podatki, a je podwyższył. Czyli wyjdzie ta ustawa z Sejmu w wersji rządowej? - Na to jest większość parlamentarna. Wszyscy z PO i PSL-u zamknęli oczy i uznają, że to jest świetne rozwiązanie. Rozumiem, że jest też histeria związana z kryzysem budżetowym. Jacek Rostowski potrafi tylko wydawać pieniądze, a potem rząd się chwali, jak to rozdał emerytom, rencistom, nauczycielom. Tylko to jest wszystko za nasze pieniądze i za coraz większy deficyt budżetowy, który będzie coraz trudniejszy do spłacenia.