A te wybory to na pewno się odbędą pani poseł? - Wybory na pewno się odbędąBo to, że dzieci pierwszego września do szkoły pójdą, nie jest zdaniem premiera tak bardzo przesądzone. - To jest retoryka polityczna moim zdaniem dość słuszna w sytuacji, w której część polityków tak bardzo kwestionuje w dalszym ciągu naszą zasadność bycia w Unii Europejskiej. Mam nadzieję, że dzieje się to na użytek takiej propagandy zewnętrznej. Nie ma poważnych sił politycznych, które mówią, że powinniśmy wystąpić z Unii Europejskiej. Straszenie dzieci, mówienie o pierwszym września... - ... panie redaktorze...... wśród ludzi to wprowadza nieuzasadniony niepokój. - Panie redaktorze pamięta pan słowa o "szmacie europejskiej"? To jest przeciwko podważaniu tego, że jesteśmy członkiem większej wspólnoty. Nie wolno tego nawet mówić. W tym sensie ja naprawdę te słowa rozumiem. Ale pani też ma taką obawę, że pierwszego września dzieci do szkoły nie pójdą, jak PiS wygra wybory europejskie? Bo tak to zabrzmiało. - Nie, dlatego, że pan premier powiedział, że Polska jest bezpieczna. I bezpieczna Polska w silnej Europie zwracam panu uwagę. Te wybory być może są o tym, czy w Polsce pierwszego września dzieci w ogóle pójdą do szkoły. Pani się nie zapala czerwona lampka? Jak coś takiego pani słyszy? - Muszę panu powiedzieć, że gdybyśmy rzeczywiście kwestionowali naszą obecność w Unii i uznali rzeczywiście, że flaga europejska to szmata, to obawiam się, że rzeczywiście taki scenariusz byłby możliwy. Ale to jest granie strachem, to jest granie emocjami, to jest granie takim strachem, który z tymi wyborami nie ma nic wspólnego. - Nie panie redaktorze. Granie emocjami byłoby wtedy, gdyby pan premier nie podkreślał przede wszystkim, że Polska jest krajem silnym. Gdyby się nie mówiło o tym, jak jest w tej chwili zorganizowana polska armia, że na pomoc w obronie, ochronie granicy wschodniej działają inne kraje Unii i Stanów Zjednoczonych. Pani poseł, ale proszę mi wytłumaczyć, jaki jest związek między tymi wyborami, a tym, czy do 1 września wybuchnie wojna. Bo powiedzmy sobie wprost - o to premierowi chodziło. - A czy pan sobie wyobraża, że wybory w Unii Europejskiej wygrywają sceptycy? Czy pan sobie wyobraża, co by było, gdyby kraje europejskie wybrały ludzi, którzy uważają, że UE jest bez sensu i że każde państwo w ramach Unii powinno się zająć czubkiem swojego nosa i "nasza chata z kraja"? Pakt Północnoatlantycki poza wszystkim innym. A te wybory nie są o tym, czy jesteśmy w NATO i czy NATO jest silne tylko, jak ma wyglądać Parlament Europejski. - Ale członkami NATO są również kraje Unii Europejskiej. Nie tylko Stany Zjednoczone. Czyli to jest wielki protest premiera przeciwko eurosceptykom? - Ostrzeganie przed tym, żeby nie wybierali do Parlamentu Europejskiego eurosceptyków. A gdzie są tacy eurosceptycy w Polsce? Kto jest aż takim eurosceptykiem? - Czy pan słyszał jakąkolwiek reakcję prezesa PiS przeciwko temu, co powiedziała pani profesor Pawłowicz o Unii Europejskiej? Chociaż raz? Ja nie słyszałam, dlatego znając to, że pan prezes tak często zmienia maski, ja nie wiem, jaki jest rzeczywisty stosunek Prawa i Sprawiedliwości chociażby do Unii Europejskiej. Nie wiem. Czyli premier ostrzegał przed PiS? - No w jakiś sposób przed ludźmi, którzy tak myślą, jak te osoby z PiS, które wypowiadają swój sceptyczny stosunek. Zawsze słyszę z ust polityków PiS: silna armia, silna Polska w silnej Unii Europejskiej, siły zbrojne Unii Europejskiej - dlaczego oni w tę stronę idą? Raczej za konsolidacją zbrojną UE. - Panie redaktorze, ja przypomnę sprawę pożyczki dla Grecji. Dla mnie to była bardzo znacząca sytuacja, kiedy Grecja znalazła się trudnej sytuacji i chodziło o pożyczkę, co mówili właśnie polscy eurosceptycy - nie będzie pożyczki, że my nie mamy pieniędzy i koniec. A jak się zdarzyła historia na Ukrainie, wówczas te same osoby podniosły wielki szum, że to jest skandal, że kraje Unii Europejskiej nie wspierają Polski wystarczająco. Zawsze oskarżaliście swoich przeciwników o straszenie i czarnowidztwo, a dzisiaj to Platforma z czarnymi sztandarami do wyborów idzie. - My walczymy o solidarność w ramach Unii Europejskiej. I o to, żeby nie opowiadać głupot. Ale strasząc. - Jest tak, że jeżeli w jakikolwiek sposób bezpieczeństwo jakiegokolwiek państwa w Unii Europejskiej może być zagrożone, wówczas wszystkie państwa solidarnie działają. Premier powinien ulec przed żądaniami rodziców niepełnosprawnych dzieci? - Nie. Moim zdaniem to, co przedstawił, jest naprawdę bardzo dobrą propozycją, czyli te 1300 zł do 2015 roku. Ale widzi pani ten obraz - ludzi okupujących Sejm, ludzi naprawdę znajdujących się w dramatycznej sytuacji. To może tym ludziom to państwo jest najbardziej potrzebne? - Panie redaktorze, chciałam zwrócić uwagę na jedną rzecz: to co mnie w tym proteście szczególnie uderza, to jest to, że przez wiele lat buduje się to, żeby osoby niepełnosprawne w Polsce były takimi samym członkami wspólnoty Polaków jak wszyscy inni ludzie. Ja chciałam panu powiedzieć, że na wszystkie programy aktywizacji zawodowej: szkoły integracyjne, przedszkola integracyjne, wszystko - to jest 11 miliardów złotych. Ale chce pani powiedzieć, że wysokie zasiłki wepchną ich w takie społeczne odrzucenie? - Nie. Tylko słyszałam fragment rozmowy z panem ministrem Dudą, naprawdę znającym się na problemach osób niepełnosprawnych, który mówi o aktywizacji zawodowej i zostaje wyśmiany. Ja wiem, że jest część ludzi, która będzie niezdolna do podjęcia jakiejkolwiek pracy... A właśnie. Oni pokazują chore dzieci, które nie są w stanie być zaaktywizowane zawodowo. - Tak, ale poza tym niewidzący, ludzie na wózkach, z różnymi ułomnościami.... No tak, ale to jest inny dylemat - czy rodzice tych dzieci mają dostać więcej pieniędzy, czy tyle, ile dostają dzisiaj: 800 złotych dla samotnej matki wychowującej niepełnosprawne dziecko. - ...Plus płacone ubezpieczenie ZUS do przyszłej emerytury... No, ale da się wyżyć za 820 złotych? - ...Plus przedszkola integracyjne i szkoły integracyjne. Ja byłam w Stróżewku, to jest wieś pod Płockiem - gdzie prywatny przedsiębiorca zbudował przedszkole integracyjne. Cudowne, nawet pan sobie nie wyobraża, płacone z pieniędzy publicznych. Naprawdę. Ale pani poseł 820 złotych, samotna matka z chorym dzieckiem? - Ale oczywiście.. Nie przeżyje... - Panie redaktorze, oczywiście. Dlatego pan premier zaproponował, to co zaproponował. Ale wie pan z drugiej strony jest tak, że są to dzieci, które nigdy, nigdy nie będą mogły, że tak powiem zająć się sobą. I są te, które można zaktywizować, ponieważ chcemy, żeby one mogły korzystać z życia, na takim poziomie, na jakim jest to możliwe w związku z ich problemami. A kiedy pani słyszała gorzkie słowa tych ludzi na temat polityków. O nieuzasadnionym wykorzystywaniu przywilejów, typu benzyna, hotele, asystenci? Widać, że przekracza to cierpliwość wyborców. - Panie redaktorze, wolałabym żeby jednak nie mówić w taki sposób, tylko mówić imiennie. Bo w moim rozliczeniu, nikt nie znajdzie...Ale nie widzi pani posła, który idzie ze swoją, powiedzmy wprost, kochanką do hotelu i płaci z pieniędzy Kancelarii Sejmu. - Tak, tak chciałam zwrócić uwagę, że to poseł Solidarnej Polski, prawda? Czyli tego samego ugrupowania...Były. - Wszystko jedno. Tego samego ugrupowania, które ściągnęło w tej chwili rodziców niepełnosprawnych dzieci do Sejmu. Ja panie redaktorze powiem panu jedno. Ci posłowie, którzy tak teraz próbują sobie nabijać polityczne punkty, dlaczego nie odpowiadają na maile, na które wszystkie ja odpowiadam. I podejmuję interwencje w sprawie każdego niepełnosprawnego...Ale może należałoby "in general", że tak powiem ograniczyć takie przywileje posłom? - Panie redaktorze...Bo to nie jest dobrze, kiedy poseł może przedstawić, każdy rachunek Sejmowi i każdy rachunek Kancelaria Sejmu musi opłacić. - Ale panie redaktorze od tego jest przejrzystość, od tego są bilanse publikowane na stronach internetowych posłów, że zanim się będzie uogólniać pewne rzeczy, zajrzeć na te strony internetowe posłów i zobaczyć, w jaki sposób oni zagospodarowują poselskie pieniądze.A dużo, jest takich, którzy je wykorzystują w sposób nie uprawniony? - Bo to jest wszystko... nie wiem. Ja wiem jak ja wykorzystuje. Wszystko to jest opisane w moim sprawozdaniu, ja odpowiadam za siebie. Ja mam swój mandat i mogę absolutnie z odsłoniętą przyłbicą powiedzieć, że moje pieniądze idą na prace dla ludzi. To na koniec o mandacie. Skąd pani nagły entuzjazm dla Europarlamentu? - Panie redaktorze, że prawdę powiedziawszy...Jakoś nigdy mi się pani nie kojarzyła z Brukselą. - Po pierwsze z Unią troszkę współpracowałam, ponieważ współpracowałam z grupą audytorską OECD... Ale to pani chciała, czy panią chcieli? - Wie pan... Zaproponowano mi ten start, ja sobie to przemyślałam, bo przecież musiałam wyrazić zgodę. Wiem doskonale, gdzie chciałabym pracować, w jakich komisjach. W Parlamencie Europejskim chciałabym pracować. Chciałabym kontynuować to, co robię i jednocześnie pracować w dalszym ciągu w Polsce w tym, co robiłam.