Bój toczy się o system głosowania w Unii Europejskiej. Polska próbuje przekonać unijne kraje do przedyskutowania na szczycie w Brukseli takiego sposobu podejmowania decyzji w UE, który byłby korzystny dla mniejszych krajów w tym Polski. - Są trzy systemy. Pierwszy, z którym mamy do czynienia dziś i biorąc pod uwagę zawetowanie Traktatu Konstytucyjnego przez Francuzów i Holendrów, to system, który powinien być punktem wyjścia. To system nicejski, który jest korzystny dla krajów średnich i mniejszych. Drugi - skrajny, jeśli porównać go z Niceą - to system z Traktatu Konstytucyjnego, który znacznie dowartościowuje najliczniejsze kraje. Ich pozycja w UE staje się nadzwyczaj silna - nie chcę używać słowa: dominująca. Trzecia propozycja, kompromisowa - powiedział Zalewski, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych. Chodzi o tzw. system pierwiastkowy, który nie oblicza siły wprost z liczby ludności, tylko wyciąga z niej pierwiastek kwadratowy. W efekcie system ten dowartościowywuje małe i średnie kraje, natomiast nieco osłabia największe, jak Niemcy. Daje także większe możliwości blokowania, czyli tworzenia mniejszości blokujacej. Zalewski dodał, że jest przekonany, iż elementy amerykańskiej tarczy rakietowej zostaną zbudowane w Polsce i Czechach, a nie w Azerbejdżanie, jak ostatnio zaproponowali Rosjanie. Posłuchaj: Kamil Durczok: Najpierw "Nicea albo śmierć", teraz "Warto umierać za pierwiastek". Czy polska polityka zagraniczna musi być kwestią życia i śmierci? Paweł Zalewski: Nie, ale musi być kwestią zasad, a zasad warto bronić do końca. To robi na kimkolwiek w Europie jakieś wrażenie? To nie jest kwestia robienia wrażenia, ale kwestia prezentowania w sposób wiarygodny dobrych postulatów. Taka sytuacja ma teraz miejsce. Myślałem, że jest to kwestia osiągania celów, a nie prezentowania postulatów. To jest środek do osiągania celów. Polityka skuteczna, dobra, musi być oparta na zasadach. Na szefie Parlamentu Europejskiego nie robi najwyraźniej wrażenia, bo wczoraj powiedział, że "Polska sama skrzywdzi się najbardziej, jeśli na szczycie w Brukseli zastosuje weto". Też pan uważa, że zrobimy sobie krzywdę? A ja myślę, że robi wrażenie, bo ta bardzo ostra, bardzo przejmująca, pobudzająca wyobraźnię retoryka ma służyć temu, by Polska z obrony tych zasad się wycofała. Świadczy również o pewnej bezradności, dlatego że szalenie trudno będzie powiedzieć Polsce, iż postulat, który dziś zgłaszamy - otwarcia dyskusji nad systemem głosowania - jest postulatem niekompromisowym, który należałoby wycofać. Jeśli mówimy o kompromisie, to musimy zacząć dyskusję, bo inaczej kompromisu nie ma.