Konrad Piasecki: Panie pośle, jest pan gotów umierać za Julię Piterę? Janusz Palikot: Pewnie umierać to nie, ale trzeba będzie jej bronić, jeśli się okaże, że dla PSL-u to się stanie taka sprawa być albo nie być w koalicji. Ale co się stanie, jeśli PSL postawi sprawę na ostrzu noża - albo Pitera albo koalicja? Myślę, że uda się wypracować jakiś kompromis, tzn. nie trzeba będzie umierać za Piterę. Nie sądzę, żeby taka formuła padła. Ja nie jestem co do tego przekonany. Moim zdaniem w rozgrywkach koalicyjnych i w sytuacji wewnątrz samego PSL-u postawienie sprawy na ostrzu bardzo dobrze by zrobiło choćby Waldemarowi Pawlakowi, który walczy o reelekcję. To prawda, ale myślę, że jest to polityk na tyle dojrzały, że nie zagra taką dosyć populistyczną kartą, że ma wiele innych narzędzi, które można z nim dogadać w ramach współpracy koalicyjnej i nie koniecznie musi to być mordowanie po naszej stronie. A gdyby chcieli krwi i morderstwa? Julia Pitera ma jeden poważny argument, który będzie trudno ominąć. Jest to osoba, która ma bardzo wyraźny image antykorupcyjny. Znalezienie dzisiaj ad hoc osoby, która by zastąpiła ją w rządzie, nie jest sprawą łatwą. Ma dość dużą popularność, jest dobrze odbierana przez większość społeczeństwa. Moim zdaniem raczej to nie jest osoba, którą by się udało PSL-owi zabić, gdyby nawet taka myśl tam się zrodziła. Czyli mają alternatywę, koalicja bez Pitery lub rząd mniejszościowy z Piterą - pan wybiera rząd mniejszościowy z Piterą? Musi być rząd z PSL-em. Nie ma innej możliwości. Ale co się stanie, jeśli Julia Pitera nie miała racji, że oparła się na przesłankach i danych, które były fałszywe? To wtedy oczywiście wszystko może się zdarzyć, łącznie z jej odejściem. A powinna wtedy odejść, sama podać się do dymisji? Jeżeli było tak, że ona sformułowała to oskarżenie bez żadnego poważnego materiału, na podstawie jakieś informacji prasowej, nieugruntowanej, bez źródeł, itd., to oczywiście przesadziła i powinna przeprosić. I odejść? Mam nadzieję, że przeprosiny będą przyjęte. A jeśli nie będą? Powinien być jakiś okres kwarantanny w tej sprawie, ale jeśli by go nie było, jeśli PSL by się upierał, to wszystko jest możliwe. Jednak nie sądzę, żeby do personalnej rozgrywki doszło. Bo Eugeniusz Kłopotek mówi tak: "Może przyjść taki moment, kiedy zastanowimy się nad przyszłością koalicji". Platforma też się zastanawia nad przyszłością? Eugeniusz Kłopotek nie jest Waldemarem Pawlakiem, ani Stanisławem Żelichowskim. Mówią, że jest Palikotem PSL-u. Być może chciałby być. Życzę mu powodzenia. Widzi pan w nim godnego następcę siebie? Nie, on popełnia jeden błąd. Skupia się na figurze retorycznej, a pomija rzeczywistość. A rzeczywistości nie wolno pomijać przy retoryce. Czyli nie jest pojętnym uczniem Janusza Palikota? Robi duże postępy. Być może za parę miesięcy uda mu się i od tej strony lepiej funkcjonować. Ale moim zdaniem, to nie jest stanowisko PSL-u. To stanowisko Eugeniusza Kłopotka. Rozumiem jego dotknięcie i wszystkie emocje. Jeśli udowodni, że ze strony Pitery sprawy poszły za daleko, ma prawo oczekiwać jakichś przeprosin, ale nie sądzę, żeby to się skończyło stanowiskiem klubu PSL - Pitera musi odejść. Platforma ma dosyć tej koalicji? Nie. Po takiej odpowiedzi wariograf wykazał w "Fakcie", że Palikot kłamie. Miałem wtedy rano rozmowę z koalicją PSL-owską na Lubelszczyźnie. Mówiłem człowiekowi, który mnie badał, o tym, że jak mnie spyta w sprawie PSL-u to, ponieważ jestem po dwugodzinnych rozmowach z naszym koalicjantem, będę na pewno wzburzony. Tenże ekspert orzekł: "Palikot ma skrywaną wiedzę na temat rozmów związanych z przedwczesnymi wyborami do Sejmu i rozpadem koalicji z PSL-em". Ma pan wiedzę? Nie. Jestem przekonany, że do wyborów prezydenckich Platforma nie ma żadnego interesu, żeby zorganizować wybory, chyba że nas rzeczywistość do tego zmusi. Natomiast zgadzam się z jedną tezą, i to może wyszło w tym pytaniu, że jest rozpatrywany wariant, w którym razem z wyborami prezydenckimi, odbyłyby się wybory parlamentarne. To miałoby sens, bo udałoby się w ten sposób uniknąć tych jesiennych. Ale wybory prezydenckie będą na jesieni 2010 roku. No tak, albo jesień 2010 albo wiosna 2011 roku. Czyli pewne skrócenie kadencji o pół roku lub o rok wchodzi w grę.