Konrad Piasecki: Panie pośle, czuje pan przez skórę, intuicyjnie, że koniec koalicji z PSL-em zbliża się wielkimi krokami? Janusz Palikot: Nie odczuwam tego. Jestem pewien, że to mały zakręt, a koalicja jest zabetonowana jeszcze przynajmniej na najbliższy rok. A koalicyjne rachunki krzywd zaczynają lawinowo narastać. Rozumiem, że mimo wszystko partyjna wskazówka, brzmi "uspokajać"? Nie tylko partyjna wskazówka. Jak pan patrzy dzisiaj, co Polsce jest potrzebne, mamy początki recesji i kryzysu w Polsce, musimy Polski przed tym bronić. Niech pan sobie wyobrazi taką sytuację - rozpad koalicji. Jaka jest wartość złotego jutro, ile płaci milion polskich rodzin za kredyty we frankach i w euro? Tylko nieodpowiedzialny człowiek - a takich w Platformie i PSL nie ma - zdecyduje się dzisiaj na wybory. Ale mamy jednocześnie PSL, które jest przekonane, że za atakami na Pawlaka stoi Grzegorz Schetyna. Mamy Kłopotka, który mówi, że to Schetyna, Nowak i Drzewiecki namawiają premiera do rozwalania koalicji. Pytanie, czy poziom emocji nie jest już tak potężny, że ta koalicja wywali się już na czymkolwiek? Beton koalicyjny w Platformie to Grzegorz Schetyna, Bronisław Komorowski i Zbigniew Chlebowski. Ci ludzie autentycznie należą do betonu koalicyjnego. To są ludzie, którzy w każdej sprawie są zawsze po stronie PSL. Nowaka i Drzewieckiego nie wymienił pan nieprzypadkowo? Nie. Oni nie są tak zagorzałymi zwolennikami, którzy nie dopuszczają w ogóle jakiejkolwiek alternatywy. W polityce się bierze różne scenariusze pod uwagę, ale dzisiaj w Platformie w ogóle nie ma przeciwników koalicji z PSL. Akurat Grzegorz Schetyna, który był wymieniony przez pana premiera Pawlaka i pana posła Kłopotka, to naprawdę jest człowiek, który jest wielkim zwolennikiem tej koalicji. Czyli nie ma sensu podejrzewać Schetyny, że inspiruje jakieś ataki na Pawlaka? W stu procentach nie. To jest kompletna kaczka. To skąd się bierze to przekonanie w PSL? Nie wiem. Być może jest jakaś próba wytłumaczenia, dlaczego ktoś nagle napisał jakiś artykuł. Został on napisany w "Dzienniku". Może powstało wrażenie, że "Dziennik" jakoś zawsze dobrze się wypowiada o Schetynie, więc być może Schetyna z tego powodu. Ale to jest absurdalne myślenie. Dziennikarze zrobili materiał. "Dziennikowi" jest to potrzebne, żeby podnosić czytelnictwo. Zrobili mocny strzał i tyle. Ale nie wierzę w to, że poważna partia nie bierze pod uwagę innych scenariuszy. Na przykład przyspieszonych wyborów albo koalicji z SLD. Koalicja z SLD nie daje nam możliwości odrzucenia weta prezydenta. Ale pozwala wam pozbyć się PSL, który coraz bardziej zaczyna wam uwierać jak kamień w bucie. Po pierwsze SLD podzielono na dwie frakcje - Olejniczka i Napieralskiego. Bardzo trudno będzie to poskładać. Będzie tak samo doskwierać jak PSL. Zawsze ktoś drugi doskwiera. Trzeba z tym umieć żyć. Trzeba się z tym pogodzić. Nie ma dla Polski lepszego scenariusza niż utrzymanie koalicji z PSL. Układ z SLD niemożliwy? Doproszenie kiedyś SLD do współpracy, czy części SLD, żeby można było odrzucać weto prezydenta - tak, ale zmiana koalicji z PSL - nie. Pan mówi o zabetonowaniu koalicji, ale mamy projekt ustawy o opcjach walutowych, który jest trochę jak casus belli, jak powód do wojny koalicyjnej. Faktem jest, że jedyny realny problem, jaki ja dzisiaj widzę, to jest taki, że PSL będąc zaatakowany z różnych stron chce przeforsować jakiś projekt w ramach takiego marginesu partyjnej dumy. To nie jest dobry projekt, bo on wystraszy część instytucji finansowych i obniży wiarygodność Polski. W tej sprawie musimy zbudować z PSL kompromis, nie wiem nawet za jaką cenę. Ale walniecie pięścią w stół i powiecie: "Nie pozwalamy! Musicie wycofać ten projekt"? Ja bym tu nie rozmawiał z pozycji siły, tylko raczej zaproponował coś, na czym PSL-owi zależy. Ale co na przykład? Nie wiem, to by trzeba siąść do stołu... Trzeba ich zapytać, na czym ich zależy? Trzeba siąść z nimi i porozmawiać. Oni oczywiście muszą, jak każda podmiotowa partia, mieć swoje ustawy, swoje projekty i trzeba PSL-owi tę drogę otworzyć. Ale w przypadku opcji walutowych musimy akurat być bardzo twardzi. Uważa pan, że te wszystkie dzisiejsze napięcia da się zamieść pod dywan, uznać, że to deszcz padał, a nikt nikomu w twarz nie pluł? Tak, trzeba siąść, napić się wódki, zjeść kiełbasę z dzika i to wszystko będzie za nami.