Konrad Piasecki: Był gejem z SLD, jest politykiem Platformy, będzie szefem komisji "Przyjazne państwo". W Kontrwywiadzie Janusz Palikot. Dzień dobry. Janusz Palikot: Dzień dobry. Witam państwa. Założyłby pan jeszcze dziś tę koszulkę: "Jestem gejem, jestem z SLD"? Dzisiaj to jest mniej potrzebne, ponieważ Polska jest bardziej normalna. Czyli rząd Tuska gejów i polityków SLD już nie prześladuje? Nie o to chodzi. Nie ma atmosfery takiej ksenofobii, podżegania ludzi - jednych przeciwko drugim, dzielenia Polski na różne kawałki i napuszczania na siebie różnych grup społecznych. Panie pośle, może wolałby pan w takim razie koszulkę: "Jestem za zapłodnieniem in vitro"? Mój osobisty pogląd jest taki: tak, jestem za zapłodnieniem in vitro. I za finansowaniem tego z budżetu państwa? Tak. Dla bardzo wielu rodzin to jest sytuacja, w której nie mają innej możliwości posiadania tego, co jest największym darem. Sam to przeżyłem w tej chwili. Mam trzecie dziecko, czteromiesięczne. Jestem przeszczęśliwy i chwalę Pana Boga każdego dnia za to. Pan by się na zapłodnienie in vitro zdecydował? Tak. A biskupi piszą, że zapłodnienie in vitro to wyrafinowana aborcja i apelują, by rząd porzucił myśl o finansowaniu tej procedury z budżetu. Według mnie, ze wszystkim, jeśli chodzi o biskupów, nie musimy się zgadzać. Bardzo często się zgadzamy w niektórych sprawach, dbamy o pozycję Kościoła, jesteśmy chrześcijanami, konserwatystami, ale w tej sprawie się nie zgadzamy z biskupami. Czyli pan uważa, że tej sugestii - jak powiedzą jedni, a inni powiedzą - dyktatowi, Platforma Obywatelska, rząd nie powinien ulegać? Tak uważam. I nie ulegnie? To zdecyduje premier Tusk i oczywiście do tej decyzji się wszyscy dopasujemy. Jest tak, że w sprawach światopoglądowych w Platformie nie ma dyscypliny i nie będzie dyscypliny. Każdy z posłów będzie zawsze mówił i myślał to, co uważa, a akty prawne i dokumenty urzędowe będą wynikały z decyzji odpowiednich gremiów. Ale czy pan także uważa, że Platforma Obywatelska spraw światopoglądowych nie powinna ruszyć podczas tych czteroletnich być może rządów? Jarosław Gowin mówi: "Zostawmy status quo. Nie dotykajmy tego. Niech Donald Tusk złoży deklarację. Nie będziemy wchodzić w takie spory". To jest zbyt szeroka formuła. Pewnie generalnie tak jest, bo jako konserwatyści rzeczywiście jesteśmy raczej za tym, żeby to co już jest jakąś normą pielęgnować i utrzymać. Ale nie można przyjąć takiej zasady, obejmującej wszystkie przypadki. Być może w niektórych sprawach trzeba coś zmienić. Lech Kaczyński nie zgadzał się na manifestacje, parady równości. Uważam, że w tej chwili powinniśmy się zgadzać; że Hanna Gronkiewicz-Waltz jako prezydent Warszawy powinna się zgadzać na takie manifestacje. Jeśli w ich trakcie dojdzie do jakiś ekscesów seksu na ulicy, czy tego typu zachowań, to oczywiście powinny interweniować odpowiednie służby. Bo tutaj właśnie pytanie: czego w Platformie jest więcej - konserwatyzmu czy liberalizmu? Liberalne partie w wielu krajach Europy zaczynają dyskusje o aborcji, eutanazji, legalizacji związków homoseksualnych. Czy Platforma powinna tu być raczej konserwatywna czy liberalna? Czy wszczynać takie spory, czy też nie dotykać tego, bo na tym się tylko traci? Ten wysiłek, który ma przed sobą społeczeństwo, ten wysiłek modernizacyjny, skok do przodu, wysiłek podniesienia dochodów, zarobków wszystkich mieszkańców, by się udał, cała energia musi zostać skierowana w tej chwili na rozwój infrastruktury i postęp cywilizacyjny.