Tomasz Skory: Kiedy wczoraj na korytarzu sejmowym prezydent zdecydował się parokrotnie i publicznie, bo w towarzystwie dziennikarzy, przywoływać mnie do porządku z powodu przejęzyczenia, myślał pan o zwyczajach prezydentów Białorusi i Ukrainy? Bo ja tak. Józef Oleksy: Nie, nie miałem takich skojarzeń. Prezydent Kwaśniewski jest bardzo otwarty i nie chowa długo żalu. Tomasz Skory: Ale chciał pan tę rozmowę przerwać. Józef Oleksy: Tak, dlatego że chciałem, by ona dotyczyła meritum - spraw, o których rozmawialiśmy przez godzinę i to były bardzo ważne sprawy. To zdarzenie z panem - bardzo pan dzielnie stawał i myślę, że uszczerbku pan nie poniósł. Tomasz Skory: To wczorajsze, dość nieszablonowe zachowanie prezydenta to nie jedyna rzecz - pierwszy raz od 9 lat złożył wizytę w Sejmie, ot tak, bo był w okolicy. Oskarżył dziennikarzy o zmowę, proklamował wojnę z opozycją w Sejmie. Czy to jest tak, że jak mówi zgodna opinia wszystkich obserwatorów, prezydent traci zimną krew? Józef Oleksy: Przede wszystkim sprostujmy - prezydent nie proklamował żadnej wojny z opozycją. Powiedział tylko, że będzie stawał stanowczo przeciwko tym, którzy dążą do destabilizacji państwa. Tomasz Skory: I wymienił wszystkie spotkania opozycyjne. Józef Oleksy: Wymienił te, które były za wnioskiem o zerwanie obrad Sejmu, bezterminowe zwłaszcza. Tomasz Skory: To akurat opozycja - PO, PiS, LPR... Józef Oleksy: Tak, ale to nie wojna totalna, tylko bój o słuszną sprawę, czyli o strzeżenie stabilizacji w państwie. To zawęża to ostre sformułowanie, jakiego pan użył. Wojna powinna być i Polska dziś powinna odpowiedzieć sobie na pytanie, gdzie jest racjonalność w dyskusji i sporze, kto reprezentuje spokój i powolne budowanie dobrej przyszłości, a kto nie zawaha się - jak widzieliśmy w ubiegły piątek - nawet przed wprowadzeniem zamętu w funkcjonowaniu instytucji w państwie, byle postawić na swoim. Tomasz Skory: Ale wszystko to dzieje się mechanizmach parlamentarnych i jak najbardziej demokratycznych. Ocena o zamęcie jest oceną subiektywną. To prezydent tak uważa i pan najwyraźniej też, ale opozycja uważa coś zupełnie innego. Józef Oleksy: Nie ukrywałem i opozycja - mam nadzieję - to rozumie, że zerwanie obrad Sejmu bezterminowe, a o tym mówmy, bo taki był pierwotny wniosek było groźne dla budżetu, dla kalendarza politycznego i nie wiadomo, jakby się zakończyło. Nie ukrywajmy ocen, które być może z błędu, być może z pochopności się pojawiły. Zresztą wnioskodawcy sami potem zmodyfikowali, po dyskusji na własnym konwencie, wniosek. Ale ten pierwszy wniosek był groźny. Tomasz Skory: Jest pan przekonany, że wczorajsze zachowania prezydenta w Sejmie nie mają żadnego, ale to żadnego związku ze spotkaniem Kulczyk-Ałganow i z kulisami tego wszystkiego? Józef Oleksy: Nie wiem tego, przecież ja nie przesłuchuję. Tomasz Skory: Prezydencka nerwowość jakoś z tym się kojarzy. Józef Oleksy: Nie odniosłem wrażenia, by prezydent był zdenerwowany. Zirytował się pewną taką natarczywością pytań, bo proszę sobie przypomnieć, że niektóre pytania padły po cztery razy. Tomasz Skory: Prezydent sugerował wczoraj, że np. w tej akurat sprawie "pierwszy" - o którym miał mówić Jan Kulczyk, osoba gwarantująca sprzedaż Rafinerii Gdańskiej Rosjanom - to nie jest on, więc kto? Józef Oleksy: To też nie było tak wyraźnie. Wymiana głosów w tłumie dziennikarzy z mnóstwem mikrofonów i kamer, wiec to nie był wywód ciągły, uzasadniony. To była rzucona myśl, że po łacinie np. jak mówił prezydent, jest to primus. A kto primus jest? Każdy może być primus. Tomasz Skory: Ale po angielsku może to być np. prime minister. Józef Oleksy: Ale nie było mowy o angielskim, ale o łacinie. Tomasz Skory: To dlaczego obserwatorzy odebrali to jako zwekslowanie sprawy na język angielski i piszą o możliwym zaangażowaniu Leszka Millera? Józef Oleksy: To już jest interpretacja dziennikarska. Każdy ma prawo do interpretowania z wyobraźnią własną. Tomasz Skory: Dziękuję bardzo za rozmowę.