- Przestańmy liczyć, że ktoś wjedzie na białym koniu. Jaruzelskiemu można wysłać kwiaty, ale nie wierzmy, że on czy Wałęsa dadzą nam nowy impuls. Dla naszych wyborców, może z wyjątkiem tych najstarszych, Jaruzelski nie ma już żadnego znaczenia. Kongres Lewicy został zepsuty. Mleko się rozlało - dodaje gość RMF FM. Konrad Piasecki: Czy lewica postanowiła zapewnić światu darmową rozrywkę? Reklama Wojciech Olejniczak: - Dlaczego tak pan sądzi? To, co się dzieje w ostatnich dniach, wygląda, jakbyście chcieli zrobić jeden wielki kabaret. - Może nie wszyscy, ale rzeczywiście takie wrażenie może być. Przyzna pan, że w głowie się to wszystko trochę nie mieści. - Ja też się w tym wszystkim nie łapię. Dobrze, żeby ten tydzień już się skończył, bo takie przeciąganie tej liny jest nawet trochę śmieszne. No ale jeszcze trzy dni tygodnia, licząc bez dzisiejszego - dwa, więc trzeba jakoś z tego tygodnia wybrnąć, a tak: śmiertelna obraza na linii Oleksy - Miller szybko zasypana, Wałęsa na Kongresie Lewicy, kłótnia o Palikota, kłótnia o to, czy Kwaśniewski stawia warunki swojego udziału w Kongresie, czy nie, Palikot mówiący, że Jaruzelski widzi w nim nowego lidera lewicy... Wiosenne pobudzenie czy wiosenne szaleństwo? - Widzę trochę, że to pokolenie polityków - i mówię to w pełni odpowiedzialnie - trochę nie daje rady. Bez Wojtka Olejniczaka. - Nie wiem, czy bez Wojtka Olejniczaka, ale na pewno, (sądząc) po tych sporach i kłótniach, które są w ostatnich dniach, my w takim stylu nie dojedziemy do wyborów, w takim stylu nie osiągniemy dobrego wyniku. To co zrobić ze starszymi panami z lewicy? - Myślę, że trzeba większej aktywności również tego młodszego pokolenia. Dyskusja w kontekście Kongresu o tym, czy przyjdzie generał Jaruzelski, czy będzie Lech Wałęsa - to naprawdę nikogo z młodego pokolenia ludzi nie interesuje. Dzisiaj, kiedy patrzymy na błędy, które popełnia rząd Donalda Tuska... one są niewybaczalne. Np. brak subwencji dla przedszkoli. To jest właśnie przedmiot, który powinien być dyskutowany. To co zrobić z tym starszym pokoleniem? Na emerytury je wysłać? - Nie, trzeba oczywiście z tym funkcjonować, ale... Jakoś trzeba z tym żyć. - Jakoś trzeba z tym żyć. Ja już kiedyś powiedziałem, żebyśmy przestali liczyć, że ktoś przyjedzie na białym koniu i wprowadzi lewicę na poziom poparcia 20, 30 czy 40 procent. I po tych ostatnich wydarzeniach wszystko na to wskazuje i nikt tu nie jest bez winy. Bo nie jest tak, że z jednej strony mamy świętego Aleksandra Kwaśniewskiego, jak sam chciałby siebie postrzegać, a z drugiej strony ten najgorszy to ma być Leszek Miller - na pewno tak nie jest. Ani Kwaśniewski tak święty, ani Miller tak zły? - Ani Miller tak zły, ani Kwaśniewski tak święty. Leszek Miller, myślę, że robi, co może. To po co wyrzuca Kalisza z partii? - Uważam, że wyrzucenie Kalisza z partii to właśnie błąd tego tygodnia, między innymi. Odszedł Ryszard Kalisz, ale nie bardzo jest kim go zastąpić. Wyrzucanie polityka, który jest drugi w sondażach zaufania, jest zawsze dziwnym zabiegiem, przyzna pan. - Dziwnym zabiegiem? Niepotrzebnym zabiegiem. Ryszard Kalisz - też jest w tym środowisku i jest trochę bliżej tego pokolenia - też zachowywał się jak słoń w składzie porcelany i tak się rozpychał, i nie wiedział sam za bardzo, co chce robić... No chciał - rozumiem - jakoś łączyć SLD z Ruchem Palikota i Kwaśniewskim. - Trzeba oczywiście łączyć SLD z Ruchem Palikota, z Kwaśniewskim, itd. Tylko że ja już widzę, że oprócz tego wszystkiego zapominamy, co jest istotą działalności lewicy, że są też organizacje pozarządowe, że np. kiedy ja tworzyłem LiD, to myślałem nie tylko o tym, żeby połączyć te pokolenia 50-, 60-latków, ale żeby przyciągnąć do współpracy choćby "Krytykę Polityczną", żeby pomóc im się rozwijać, żeby inne organizacje, które gdzieś działają w terenie, aktywnie uczestniczyły. Powstał wtedy... "Krytyka polityczna" się zajęła wtedy kawiarniami w Warszawie. - Ale miała bardzo duży wkład ideologiczny, wiele spraw było wniesionych. To co z tym Wałęsą? Przywita go pan chlebem i solą na Kongresie? - Jak już będzie na Kongresie, jak już ktoś został zaproszony, to przecież nie będziemy mu tego zaproszenia wyrywać. Nie ma co już o tym dyskutować. Ale niedawno był "solidaruchem", homofobem, człowiekiem chorym z nienawiści, a teraz Kongres? - Jest oczywiście, to nie zmienia mojego stosunku do Lecha Wałęsy... Krytycznego, jak rozumiem. - Krytycznego oczywiście, a po jego ostatnich wypowiedziach mogę powiedzieć: podwójnie krytycznego. A jeszcze kiedy krytykuje, że najgorsze rzeczy działy się w Polsce, kiedy rządziła lewica, to ja się z tym akurat nie zgadzam, bo uczestniczyłem w rządach lewicy i wiem, ile dobra zrobiliśmy. Szczery facet - zapraszacie go na Kongres, a on mówi, że jesteście najgorsi. Takich nam trzeba polityków. - Nie, takich akurat emerytów nam trzeba, a nie polityków. Po co Leszkowi Millerowi ten Wałęsa? - Myślę, że w ogóle za dużą rolę przywiązujemy do tego Kongresu. Mleko się rozlało, dzisiaj trzeba się skupić na tych ustawach, które złożyliśmy w Sejmie - i Leszek Miller akurat też o tym mówił wczoraj. Przecież trzeba się zająć bezrobociem i wejściem Polski do strefy euro. I ja tak myślę, że na tym Kongresie już o tym za bardzo nie podyskutujemy, a jest na pewno Sejm, jest na pewno wiele okazji do debat - choćby w najbliższą sobotę będziemy wspólnie z Leszkiem Millerem na konferencji samorządowej w Gdańsku, gdzie będziemy rozmawiać o tym, co interesuje samorządowców - po to oni nas zaprosili. I podejrzewam, że nie będzie tam już pytań o Wałęsę i Kwaśniewskiego, i Palikota. Podoba się panu wzmacnianie na lewicy pozycji Wojciecha Jaruzelskiego? - Tak, jak powiedziałem: to tak naprawdę dla naszych wyborców, może poza tymi najstarszymi, nie ma żadnego znaczenia i nie chciałbym, żebyśmy w kontekście prac programowych, a Kongres tym się powinien charakteryzować, rozmawiali o personaliach czy o byłych prezydentach. Trzeba rozmawiać o przyszłych prezydentach, o przyszłych premierach. Wy o Jaruzelskim tylko dobrze, Palikot uważa, że on ma rolę do namaszczania go na lidera lewicy. Ja się tak zastanawiam: po co lewicy współczesnej, w 2013 roku, w Unii Europejskiej, postać genenrała Jaruzelskiego na sztandarach? - Proszę pytać o to Janusza Palikota, nie Wojciecha Olejniczaka. Pytam, czy pan podziela moją krytyczną ocenę? - Ja uważam, że generałowi Jaruzelskiemu można wysłać kwiaty i - jak ktoś chce - powinien się z nim spotykać, ale tak naprawdę przywiązywanie wagi do tego, że Jaruzelski i Wałęsa uzdrowią polską lewicę albą dadzą nowy impuls, to jest błąd. Nic z tego tak naprawdę nie będzie i w tym kontekście Kongres Lewicy już został zepsuty. Ja będę szukał innych przestrzeni do tego, żeby o SLD i lewicy programowej rozmawiać. Pan będzie chciał jeszcze wystartować w wyborach europoselskich? - Najbliższe wybory to są wybory europoselskie i zamierzam w nich kandydować. A z której listy? - Na pewno z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Czyli nie z Europy Plus. - Nie. Uważam, że jeżeli będzie szansa, to stworzymy jedną wspólną listę, chociaż te ostatnie emocje... A jak nie - to pan z Millerem, a nie z Kwaśniewskim. - To ja z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, którego przewodniczącym jest Leszek Miller. A dlaczego? Pan zawsze był kojarzony z Kwaśniewskim. - Nie. Ja przyszedłem do Sojuszu Lewicy Demokratycznej w trudnych czasach jako szef SLD w roku 2005. Wiem, kto w jaki sposób mi pomagał, kto w tym wszystkim się trochę nie odnalazł. W roku 2007 osiągnęliśmy jako LiD wynik prawie 14 procent. Dzisiaj przez wszystkich jest to uważane, że to tak słabo... Ojcem chrzestnym LiD-u był Kwaśniewski. - Wtedy LiD był tworzony przez wiele środowisk i - tak jak powiedziałem - nie tylko pokolenie Aleksandra Kwaśniewskiego, Marka Borowskiego czy Włodzimierza Cimoszewicza brało w tym udział, ale również pokolenie to najmłodsze. Dzisiaj w kontekście SLD i lewicy dyskutujemy, że "z najmłodszym Palikotem na czele". Nie widzę w tym żadnego sensu i powodzenia. Taka dyskusja nic nam nie da.