Emilia Chmielińska, INTERIA.PL: Jaki może być powód ataków w Londynie? Dr Krzysztof Karolczak: Z jednej strony można by pójść tropem alterglobalistycznym. Zaczął się szczyt. Już dochodziło do zamieszek, policja zatrzymała wiele osób. Przy czym dotychczas te protesty alterglobalistów zawsze odbywały się pokojowo. Protestowali, ale nigdy nie uciekali się do tego typu działalności. W związku z czym ten trop może być brany pod uwagę, ale bardzo ostrożnie i ja bym do niego nie przywiązywał wielkiej wagi. Wydaje mi się, że prawdziwszym powodem jest rozpoczęcie w Londynie procesu szejka Abu Hamzy al-Masriego, czyli imama jednego z meczetów londyńskich. Jest on znany ze swoich wystąpień ekstermistycznych, nawołujących do dżihadu, popiera także bin Ladena. Abu Hamza został aresztowany w zeszłym roku, grozi mu dożywocie. I myślę, że właśnie w związku rozpoczęciem jego procesu to dzisiejsze zdarzenie jest takim logicznym postępowaniem ludzi z nim związanych. Oni dają w ten sposób sygnał rządowi brytyjskiemu, że Abu Hamza ma poparcie takiego ruchu ekstermistycznego, który jest zdolny do przeprowadzenia zamachów terrorystycznych. Chodzi o zastraszenie tego rządu, żeby jednak ten proces nie zakończył się skazaniem. Co pan sądzi na temat samych ataków? Akcja była zorganizowana. Trzeba było do niej przygotować odpowiednią grupę ludzi, która w tym samym czasie, ale w różnych miejscach Londynu musiała podłożyć ładunki wybuchowe, tak się stało na pewno w autobusach, bo tak wynika z relacji które do nas docierają. Czy to zderzenie pociągów metra było wynikiem właśnie eksplozji, czy tak jak początkowo zaczęto mówić - awarii elektryczności, tego jeszcze nie wiemy. Chociaż niestety to właśnie w metrze było najwięcej ofiar. Być może rzeczywiście w wyniku jakiegoś innego zdarzenia mogła nastąpić awaria elektryczności w metrze i z tego powodu nastąpiło zderzenie. Jednak zdecydowanie przygotowania do tak zmasowanej akcji musiały być przeprowadzane dużo wcześniej. Czy Polsce grozi jakieś niebezpieczeństwo? Zawsze powtarzam dziennikarzom, którzy takie pytania mi zadają - a jaki efekt owi terroryści mogli osiągnąć, gdyby zaatakowane zostało warszawskie metro? No jaki - dla świata, dla ich sprawy? Naprawdę polska megalomania, jest tak wielka, że nam się wydaje , że my jesteśmy tutaj centrum, a ostatnie wydarzenia chociażby w Kaliningradzie pokazały, że jednak jesteśmy chyba trochę na uboczu tego, co się dzieje na świecie, a w Europie na pewno. Czy ataki mogą się powtarzać? Myślę, że na dzisiejszych się zakończy. Taki masowy atak przeprowadzony jest tylko jednorazowo, tak było 11 września w Nowym Jorku, tak było 11 marca w Madrycie. A dlaczego? Po pierwsze sami terroryści przygotowują się do takiego zmasowanego jednorazowego ataku. Po drugie wiadomo, że po takim dużym ataku mobilizacja służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo jest tak wielka, że przeprowadzenie powtórnej akcji tego typu staje się wręcz niemożliwe. Chociaż jest to tylko i wyłącznie moja spekulacja, tym razem może być inaczej. Jednak doświadczenie pokazuje, że tego typu wydarzenia są jednorazowe, są przeprowadzone w jak największym wymiarze, żeby jak najbardziej zaszokować. Nazwałbym to takim tsunami przemocy terrorystycznej, a potem fala opada i jest cisza na wiele tygodni, miesięcy. Dziękuję za rozmowę. Zobacz raport specjalny "Terroryzowany Londyn"