Konrad Piasecki: Nie ma zgody, nie ma zmiany konstytucji, nie ma euro - to jest najkrótsze i najlepsze podsumowanie wczorajszego spotkania Tusk-Kaczyński? Sławomir Nowak: Wczoraj pan premier przedstawił propozycję rządu i większości parlamentarnej co do dekalogu stabilizacyjnego, który forsujemy. Punkt pierwszy tego dekalogu - wprowadzenie euro. Zmiana konstytucji dla wprowadzenia euro. PiS mówi "nie"? Myślę, że nie. Tutaj spokojnie - tutaj jest pewien przełom i raczej trzeba być optymistą. Zresztą to spotkanie było podyktowane taką dobrą wiarą w to, że można znaleźć w tym trudnym czasie takie rozwiązania, które raczej będą łączyły a nie dzieliły. Dzisiaj trzeba szukać spokoju i stabilności. Spokoju, szacunku i budowania. Tak jest. Dla dobra polskiej waluty, a nie podgrzewać niepotrzebnie atmosferę. Zgodzi się pan, że bez zgody PiS-u nie da się zmienić konstytucji, a bez zmiany konstytucji nie ma mowy o wprowadzeniu euro. Oczywiście, zgodzę się z tym poglądem, dlatego że jest on oczywisty. Aby wprowadzić Polskę do korytarza RM2, aby ta złotówka potem w tym korytarzu była stabilna. Błagam. Nie używajmy słowa korytarz, mówmy o poczekalni, bo to lepiej brzmi. W poczekalni można czekać nie wiadomo jak długo, korytarz do czegoś prowadzi. Na końcu jest światło. Światełko. Prawda. Ale były takie filmy, w których radzono, aby nie iść w stronę światła. Pana ulubiony, zresztą. Na końcu tego korytarza jest euro. Aby bezpiecznie dojść do euro, trzeba być w tym korytarzu już na wiosnę 2009 r. Aby polska złotówka była w tym korytarzu bezpieczna, konieczna jest zmiana konstytucji i o to apelujemy do opozycji, aby wspólnie tego dzieła dokonać. Jeśli PiS powie "nie", to referendum będzie środkiem nacisku na PiS? Czy referendum jest tylko argumentem, który ma PiS przekonać, czy być ceną, jaką Platforma jest gotowa zapłacić? Nasza główna partia opozycyjna proponuje referendum w sprawie wprowadzenia w Polsce euro. Ja przypomnę, że o tym, że w Polsce euro będzie, zdecydowaliśmy w referendum akcesyjnym. Ale nie zdecydowaliśmy kiedy. Może być rok 2050, 2300. Ale dzisiaj widać na przykładzie innych gospodarek europejskich, jak euro jest niezbędne dla budowania stabilności. W o ile lepszej sytuacji jest dzisiaj Słowacja, która jeszcze nie ma euro, a wchodzi do euro od stycznia 2009 r. Widać, jak tam już wszystko jest bezpieczniejsze, spokojniejsze. Widać, jak polska złotówka jest dzisiaj narażona na ataki spekulacyjne. O ile byłoby dużo lepiej, gdybyśmy byli już przynajmniej w tej poczekalni, korytarzu do euro. O to prosimy opozycję. Proste pytanie. Czy Platforma będzie forsowała referendum jako środek nacisku na Prawo i Sprawiedliwość? Platforma Obywatelska i rząd są gotowe rozważyć tę propozycję, jeżeli uznamy, czy usłyszymy komunikat z drugiej strony, że Prawo i Sprawiedliwość zgodzi się z nami zmienić konstytucję tak, aby móc dojść w perspektywie do euro. Ale to referendum tylko jako cena, którą jesteście gotowi zapłacić, czy też, jako coś, co ma PiS przekonać? Jeśli Polacy powiedzą "tak" w referendum, to proszę bardzo? Myślę, że to jest sprawa drugorzędna. Wierzę w to, że w Prawie i Sprawiedliwości, zwłaszcza w takim niestabilnym otoczeniu zewnętrznym dla polskiej gospodarki, w ramach tego kryzysu finansowego... Wczoraj były dobre sygnały z tego spotkania premiera z prezesem Kaczyńskim. Ja wierzę głęboko w to, że Prawo i Sprawiedliwość pójdzie po rozum do głowy i pomoże nam stabilizować sytuację, a nie podgrzewać atmosferę w Polsce. A do tego, żeby stabilizować, potrzebna jest zmiana konstytucji, aby wprowadzić Polskę na drogę do euro. Co będzie, jeśli tej zmianie konstytucji PiS będzie mówił "nie". Będziemy w pacie, ale będziemy starali się szukać takich rozwiązań, które jednak pozwolą Polsce zmierzać konsekwentnie do euro. Czy końcem tego korytarza, który dziś narysujecie, będzie grudzień 2011 r.? Tak. Czyli wedle planów rządu styczeń 2012 r. to jest moment, w którym Polacy zaczynają zarabiać i płacić w euro. Dokładnie tak. Kiedy w polskich sklepach i portfelach znajdzie się euro. A Palikot ma receptę na problemy - zrobić w styczniu wybory. Kupuje pan? Nie kupuję. To są publicystyczne analizy. One są uprawnione - oczywiście każdy ma prawo dywagować. Nie po to Polacy dokonywali tej radykalnej zmiany rok temu, żeby w styczniu, po roku, znowu iść do wyborów. Nawet jak jest nam trudno, bo jest nam bardzo trudno. Z tymi partnerami nie jest łatwo współpracować w parlamencie, mówię o opozycji, zwłaszcza o PiS-ie, ale mój Boże - każdy ma swój krzyż.