Agnieszka Burzyńska: Szkoda Greków? Sławomir Nowak: W sensie piłkarskim? Piłkarskim. Ekonomicznym też! W sensie piłkarskim trochę szkoda, ale rzeczywiście jak się widziało ten mecz, to przewaga ten niemieckiej machiny była bardzo wyraźna, w zasadzie od pierwszych minut. Ktoś to porównał do obrony wąwozu w Termopilach. Grecy dzielnie stawiali opór, ale przewaga techniczna, szkoleniowca, sposób gry, ustawienie, była widoczna. Od początku był wiadomo, że to skończy się wysokim wynikiem. Czyli w piłkę gra 22. facetów, a i tak wygrywają Niemcy. Angela Merkel bardzo zadowolona? To słynne powiedzenie. Ja myślę, że zmierzamy w tę stronę, że w finale spotka się Hiszpania z Niemcami. Oczywiście żałuję, bo ja trzymam kciuki za Włochów. Mam nadzieję, że oni nas jeszcze zaskoczą na tym turnieju, bo na razie radzą sobie świetnie, ale jak będzie dalej? Zobaczymy. Pani Merkel była bardzo zadowolona. Podskakiwała za każdym razem jak jej drużyna strzelała bramkę. Wcale się nie dziwię. My też mieliśmy odrobinę satysfakcji, bo Miroslav Klose również strzelił bramkę i wyszedł w pierwszym składzie. Wiemy, że w poprzednich spotkaniach był graczem rezerwowym. A było spotkanie Merkel - Tusk po meczu? Było w przerwie. Takie spotkania się praktykuje. Trzeba pamiętać o tym, że to przede wszystkim było święto sportowe. Tak, ale premier miał tam swoją misję. Chciał przekazać list Grupy Wyszehradzkiej do pani kanclerz. Przekazał? Na pewno tak się stało, bo okoliczność do rozmowy była. Natomiast ja nie byłem uczestnikiem tej rozmowy, więc proszę mnie nie pytać. Czy serce Sławomira Nowaka drży z niepokoju, gdy myśli o tym co po Euro? Drży zawsze, kiedy myśli o tym, jak sprawnie dalej prowadzić inwestycje infrastrukturalne w sytuacji, kiedy sytuacja gospodarcza w Europie jest niepewna, kiedy nie wiemy jeszcze jaka czeka nas perspektywa unijna, kiedy muszę przygotowywać plany budowy nowych dróg, autostrad, kolei... ... i przy okazji plany awaryjne, które są w budowie ... na nową perspektywę budżetową, nie wiedząc jeszcze jakie środki Unia Europejska nam zagwarantuje, a z drugiej strony wiedząc, jak wiele ciężaru już dziś kosztują nas negocjacje z nią na temat funduszu spójności i jak wiele egoizmu wkrada się do tych negocjacji po stronie starych państw członkowskich. Może te 300 mld byłoby po prostu zbyt optymistyczne? A nie boi się pan gniewu obywateli, którzy z radością użytkują w tej chwili A2, a pan za chwile im powie: "Zamykamy, do odwołania"? Nie, tego się nie boję, dlatego że nie zamykamy. Autostrada nie będzie zamykania, nie wiem skąd się to bierze. Być może z jakiś uproszczeń, skrótów myślowych. Konsekwentnie od pierwszych godzin po otwarciu mówię, że nie będzie zamykania autostrady A2. To co będzie, ruch wahadłowy? Na pierwszych dwudziestu kilometrów od Strykowa do początków odcinka B - jeszcze przed Łowiczem - będą miejscowe, krótkotrwałe zwężenia do jednej jezdni. To znaczy, że ruch będzie prowadzony jedną jezdnią. W tym czasie, będą ścierali, układali warstwę, której brakuje. Na tym jedynym odcinku. Na całej reszcie już warstwa ścieralna jest i cały docelowy układ drogowy jest gotowy. Nawet na tym odcinku C, firma Boegl a Krysl wykonała tytaniczną robotę. Wiemy, ale od kiedy zwężamy i do kiedy będzie zwężone? Jeszcze z wykonawcą ustalamy, czy układać warstwę ścieralną już po wakacjach, czy jeszcze w trakcie wakacji. To nie będą wielkie wyłączenia, to nie będą wielkie utrudnienia w ruchu. To będą odcinki po parę kilometrów zwężenia raptem. Przy całości autostrady, to nie jest problem komunikacyjny dla ludzi. Po prostu trzeba położyć tę ostatnią warstwę i już. To się zresztą będzie bardzo szybko działo, wiec nie ma problemu. Ile firm zejdzie z placu budów, jaka jest analiza ministerstwa transportu. Bo gazety donoszą codziennie, że ktoś ogłasza upadłość... Trzeba pamiętać, że media bardzo - często bezwiednie - uczestniczą w grze biznesowej wielkich koncernów, które próbują wymuszać na stronie publicznej, czyli na Generalnej Dyrekcji, dodatkowe środki na kontrakty. Minister transportu mówi, że to tylko wymuszenie? Nie ma problemów? Są problemy. Zdaję sobie sprawę, że jak w każdym biznesie problemy są. Jest kryzys, wiele z tych firm nie doszacowało swoich kosztów. Natomiast to jest ryzyko biznesowe - muszą dźwigać ten biznesowy ciężar. Natomiast większość negatywnych komunikatów, które są teraz związane z firmą PBG, SRB, to są wykonawcy dwóch odcinków autostrady A1 z Irlandii, jest takich, że banki wypowiadają im umowy. Warto zrozumieć cały mechanizm: banki danego państwa wypowiadają im umowę kredytowania, czyli firmy tracą nagle płynność, i w związku z tym nie mogą płacić za pracę swoim podwykonawcom. Nie mogą kupić kruszywa i wtedy powstaje problem. Staramy się im w miarę możliwości pomagać, ale wszystko musi się odbywać w granicach prawa. Nie będzie wymuszania ponadstandardowymi sposobami dodatkowych pieniędzy na stronie publicznej, bo tego polscy podatnicy po prostu nie mają. Sławomir Nowak będzie w tej kwestii twardzielem. Nie. Koniec, kropka? Wszędzie tam, gdzie istnieje prawna możliwość, będziemy chcieli tym firmom pomagać. Natomiast proszę zwrócić uwagę, że w większości te kontrakty nie zawierają klauzul waloryzacyjnych. Te firmy stając do przetargu nie uwzględniały zwyżki cen - nawet inflacyjnej. Ale nawet minister finansów nie przewidział takiego kryzysu, więc i one nie mogły przewidzieć. Zgoda, dlatego staramy się pomagać wszędzie tam, gdzie możemy. W pierwszej kolejności bierzemy pod obronę podwykonawców. Uważam, że dziś problem nie leży w dużych wykonawcach - oni dają radę. Takie irlandzkie SRB to wielka firma budowlana, ona od pierwszych dni prowadzenia kontraktu stara się na nas wymusić dodatkowe pieniądze, często nie regulując swoich płatności podwykonawcom. Więc my tworzymy specjalną ustawę, żeby bronić małych, polskich podwykonawców. A z dużymi firmami będziemy negocjowali w sposób twardy, tak, aby kończyli kontrakty. Do budowy S2 użyto gliny zamiast piasku, na dodatek za zgodą Generalnej Dyrekcji - tak przynajmniej to w tej chwili wygląda. Jak to się ma do pańskich słów: "Jeśli kiedykolwiek dotrą do mnie informacje dotyczące obniżenia jakości, czy po prostu bylejakości w procesie budowania dróg, będę stanowczo wyciągał konsekwencje. Kiedy będą konsekwencje i kto je poniesie?" Oczywiście, że będę wyciągać konsekwencje. Na S2, jak i na innych drogach w Polsce, prowadzone są ekspertyzy. Generalna Dyrekcja przeprowadza dużo więcej standardowych kontroli jakości: nasypów, odwiertów, sprawdza jakie kruszywo zostało użyte, niż robi się to w Europie zachodniej na budowanych drogach. Jest byle jak? Nie, spokojnie. Nie ulegajmy tabloidalnej nagonce, że jest jakościowa hekatomba. Z mojej strony nigdy nie będzie kompromisu z bylejakością. Nic za cenę jakości. Będą zmiany w Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad? Polacy po to płacą ciężkie pieniądze za drogi, żeby jeździć po dobrej jakości drogach. I będziemy tego pilnowali. Generalna Dyrekcja dokładnie prowadzi ekspertyzy. Generalna Dyrekcja wykryła na S2, czy na innych fragmentach dróg, odstępstwa od specyfikacji i warunków zamówienia. Wszędzie tam, gdzie Generalna Dyrekcja i eksperci to wykryli, wykonawca albo będzie musiał usunąć te usterki, albo będzie płacił nam stosowne kary. Albo jedno i drugie. Rozumiem, że szef GDDKiA nie straci stanowiska po Euro? Nie wiem, dlaczego miałby stracić. Ja jestem zadowolony z pracy dyrektora. Uważam, że jest fachowcem. Żadnych zastrzeżeń? Do każdego można mieć zastrzeżenia, zapewne również i do mnie. Ja będę rozliczał za zrealizowane cele. Za zaangażowanie w pracę, za to, jakie są postępy w pracach. Uważam, że GDDKiA dzisiaj skutecznie, czasami nie bez problemów, prowadzi nasze projekty inwestycyjne. Tylko proszę pamiętać o tym, za co my jesteśmy odpowiedzialni jako strona publiczna, czyli za odpowiednią realizację tych kontraktów i za badanie jakości. Ja uważam, że wszędzie tam, gdzie Generalna Dyrekcja wykrywa odstępstwa od jakości, będzie to egzekwowała. Jeżeli będę kiedyś niezadowolony z tej pracy, wtedy będę wyciągał konsekwencje. Dzisiaj uważam, że to jest prowadzone w należyty sposób. Będę wspierał Generalną Dyrekcję również w negocjacjach z wykonawcami, jeżeli chodzi o wykończenie kontraktów. Nie unikam - jako minister - kontaktów z moimi kolegami z UE, żeby na ich firmach, które w Polsce budują drogi, wymuszać jakość.