Mówiąc o kwestii in vitro, Niesiołowski podkreślił jednak, iż polityk musi pamiętać, że nie wszyscy ludzie w Polsce są katolikami. Polityk musi pamiętać, ze państwo to jest również wspólnota, która obejmuje też nie tylko ludzi Kościoła. Konrad Piasecki: Wicemarszałek Sejmu, polityk PO Stefan Niesiołowski, dzień dobry panu. Stefan Niesiołowski: - Dzień dobry państwu. Boi się pan ekskomuniki? - To nigdy nie jest przyjemne, to nie jest jasne, co to oznacza. Wykluczenie ze wspólnoty Kościoła, tak to się nazywa. - Jeżeli idę do spowiedzi i dostałem rozgrzeszenie... ... rozumiem, że by pan nie dostał. - To właśnie wtedy jest to bardzo, bardzo niejasne. Różne są tutaj wypowiedzi. Oczywiście, że jest to bardzo bolesne dla katolika i to jest jasne. Kościół ma prawo mówić to, co chce, to wszystko jest uprawnione. Kościół mówi coś takiego: katolicy powinni tak, czy tak się zachowywać... Kościół mówił więcej. Poseł, który poprze metodę in vitro, automatycznie znajdzie się poza wspólnotą Kościoła. - Tak, tylko mówię, że praktycznie nie bardzo rozumiem, jak to ma wyglądać. Ja idę do spowiedzi i mówię księdzu: głosowałem za takim rozwiązaniem, i ksiądz mówi: nie dostajesz rozgrzeszenia. Nie może pan przystąpić do komunii. - No tak, nie dostałem rozgrzeszenia. To w każdej sprawie, nie tylko takiej. Nie może ktoś, kto żyje bez ślubu kościelnego, ma rozwód, też nie może dostać rozgrzeszenia. Nie jestem specjalistą od tajników... ... ale ja na tyle znam religię, że wiem. To nie jest, można powiedzieć, sytuacja w jakiś sposób wyjątkowa, że ktoś nie dostaje rozgrzeszenia, tylko co dalej z tym. Co to oznacza w praktyce. Ale, czy to stanowisko Kościoła, czy te groźby Kościoła, czy te napomnienia Kościoła skłonią pana do zmiany zdania? - Nie, nie skłonią mnie, dlatego że polityk jednak musi, polityk odpowiada za społeczeństwo, za naród, za państwo, za kraj i ponosi konsekwencje swoich decyzji. Biskupi mówią coś takiego: jeżeli jesteś katolikiem, postępuj tak i tak. Ten argument ja biorę pod uwagę, ja szukam kompromisu. Kompromis aborcyjny jest dobrym przykładem. Poza tym polityk musi pamiętać, że nie wszyscy ludzie w Polsce są katolikami. Polityk musi pamiętać, ze państwo to jest również wspólnota, która obejmuje też nie tylko ludzi Kościoła. Jak pan patrzy po swoich kolegach i koleżankach, te napomnienia Kościoła, czy te wezwania Kościoła robią na nich wrażenie? - Na niektórych tak, niektórzy się z tego śmieją, dlatego że w ogóle Kościół nie robi na nich wrażenia, są wrogami Kościoła. Nie biorą pod uwagę żadnych zaleceń Kościoła. Ja biorę. Stać będzie polityków PO, żeby rzucić Kościołowi rękawicę w tej sytuacji? - Ale my nie rzucamy żadnej rękawicy. Jeżeli zagłosujecie za in vitro, to będzie to rzucenie rękawicy. - Co to znaczy za in vitro? Są cztery projekty in vitro. Biskupi mówią: żadnej dopuszczalności dla in vitro. Ustawowy zakaz in vitro. - Tak, ale są różne stopnie tego. Ja nie mówię, że ten zarodek to jest ten sam co paznokieć. Moje stanowisko się różni od stanowiska lewicy. Podobnie było przy sprawie aborcji. Dla części posłów lewicy, dziecko, dopóki nie przyjdzie na świat, w ogóle się nie liczy. Dla mnie od momentu zapłodnienia, bo jestem biologiem i wiem o czym mówię, genotyp człowieka jest jak się komórka jajowa i plemnikowa połączy to genetycznie jest człowiek i oczywiście szukamy wyjścia. Dla mnie to nie jest obojętne - ten zarodek, ale z drugiej strony ja nie mam prawa, ja nie mam odwagi, żeby powiedzieć małżeństwu, które nie może mieć dziecka, które się strasznie zmaga i strasznie cierpi, powiedzieć, że boleję nad tym strasznie, ale nic nie możemy dla was zrobić. Panie marszałku, pod wpływem Kościoła pan zdania nie zmieni? - Jeszcze raz mówię - pod wpływem Kościoła będę szukał uczciwego kompromisu w tej sprawie, tak jak znalazłem kompromis aborcyjny, który też był atakowany. To jest bardzo podobna dyskusja - sześciu katolików, jedna posłanka, której już dawno nie ma, krzyczała: masz krew na rękach, a prymas przyszedł do Sejmu i nam dziękował. I wtedy pan mówił: tylko idioci walczą z Kościołem. - I nadal mówię. Może w tym sensie, że walczą z Kościołem programowo, bo można mieć inne zdanie, ale człowiek, który chce wyeliminować Kościół z Polski i walczy z religią katolicką, jeżeli nie proponuje niczego lepszego - a moim zdaniem nie ma alternatywy moralnej dla chrześcijaństwa - jest idiotą. Mniejsza z tym, mniejsza o słowo - po prostu szkodzi Polsce. Nie żałuje pan, że PO zabrała się za in vitro? - No, ale to się naród zabrał za in vitro. Można było nie regulować ustawowo kwestii in vitro. - Być może tak to się skończy, że uchwalimy konwencję bioetyczną. Czyli jest możliwe, że żadnego prawa o in vitro nie będzie? - Może tak być. Trzeba się temu przyjrzeć starannie, ale to jest jakieś wyjście. Natomiast nie możemy udawać, że nie ma problemu. Są cztery projekty w Sejmie i nie możemy do końca świata ich tam trzymać. Są takie sprawy z dziedziny medycznej, których ustawowo się nie reguluje. - No, oczywiście. W niektórych sprawach decydują lekarze. Ale tutaj problem jest nie tylko medyczny, ale też etyczny i w jakimś sensie polityczny, bo politycy się w to zaangażowali. Jak pan sobie wyobraża dwie trzecie Sejmu zgłasza projekty i domaga się, a PO nawet nie ma większość - zostalibyśmy przegłosowani w tej sprawie. Tak jak Bronisław Komorowski dwa lata trzymał tę ustawę w zamrażarce i mówił wzięcie się za in vitro tylko nam zaszkodzi. Okazało się, że dał radę. - Ale do pewnego momentu. Po drugie mówił, że należy uzupełnić te projekty, bo mają wady. Bardzo im też opornie szło to uzupełnianie tych wad. To, co pan proponuje, to klasyczne chowanie głowy w piasek - na przeczekanie. Tego się nie da przeczekać dłużej. Nie wiem. Szczerze mówiąc nie wiem czy państwo, w każdej takiej sprawie powinno zabierać głos, czy powinno ją regulować prawnie? Wyobrażam sobie, że tak jak in vitro jest dzisiaj nie regulowane prawnie - w sferze dopuszczalności - czy mrozić zarodki czy nie, tak można by zostawić ten stan. - Jest wola parlamentu. Są cztery projekty, prawie każdy klub się wypowiedział. Parlament, marszałkowie są dla posłów. To byłaby jakaś konfrontacja, trzeba podjąć to. Ja bym się mógł z panem zgodzić, być może wystarczy uchwalenie, być może tak to się skończy - na konwencji bioetycznej. Ale w ogóle czekanie, utrzymanie stanu jaki jest obecnie - dłużej jak widać się nie da. Panie marszałku a jak się panu podoba skład doradców prezydenta Komorowskiego? - Podoba mi się. Mazowiecki, Lityński, Wujec - niczego to panu nie przypomina? - To są moi przyjaciele. Taka Unia Wolności. - Tak, posłowie z Unii Wolności, Unii Demokratycznej, ale to są ludzie bardzo zasłużeni dla Polski. Mazowiecki to wielki człowiek. Tak, zasług nikt nie kwestionuje, tylko zastanawiam się czy oni werwy dodadzą prezydentowi... - Ja nie sądzę, żeby doradcy byli od dodawania prezydentowi werwy. Mieliśmy kilku doradców, którzy dodawali prezydentowi werwy, np. Wałęsie i trochę to się źle skończyło. Też jeden dodawał prezydentowi werwy, krzyczał pod Pałacem i wygrażał pani Gronkiewicz-Waltz, krótko ostrzyżony. Skutek był raczej opłakany. Doradcy są bardzo kompetentni. Oni są krytykowani, że z UW. Z kolei jak prezydent mówi, że zaprasza z innych ugrupowań, to jest krytykowany. Prezydent zaproponował, to odpowiedź PiS-u była lodowata, że nie po to wygrał wybory - niech teraz rządzi. Co by prezydent nie zrobił, to źle. Forum: Czy Kościół ma prawo decydować o ludzkim życiu?