Kamil Durczok: Zna pan posła Drzewieckiego? Grzegorz Napieralski: Znam, ale tyle co widujemy się na sali plenarnej Sejmu i w korytarzach. Całkiem długi staż posła z Łodzi, a mówi, że wczoraj przez pomyłkę wszedł do gabinetu wicemarszałka Sejmu, Wojciecha Olejniczaka z SLD i przez pomyłkę posiedział tam trochę. Czy przez pomyłkę marszałek Olejniczak tam na niego nie czekał? Jest tyle gabinetów, one są blisko siebie położone - marszałek Komorowski ma gabinet obok. Być może długo pan poseł Drzewiecki pracował w komisji, więc może zabłądził. Nie wiem, po co takie bajki opowiadać? Jestem ciekaw, czy SLD rozmawia z PO? Wiele razy mówiliśmy, że jesteśmy otwarci na rozmowy i w terenie i w Warszawie, z i . Prowadzimy takie rozmowy i to jest nic nadzwyczajnego. Platforma jest bardziej powściągliwa w sprawie tych rozmów. Trochę się temu dziwimy. Może się was wstydzą? A dlaczego? Nie ma się czego wstydzić, ponieważ główny podmiot tej koalicji Lewica i Demokraci, się zmienia. Nam cały czas taką etykietę się nieładną przykleja, ale proszę zwrócić uwagę, że w Samoobronie jest więcej działaczy, którzy sięgają swoją historią do PZPR. W samym PiS, który teraz nawołuje do niepostkomunistycznej koalicji są prominentni działacze PZPR. To jest taka obłuda, trochę cynizm, który wśród tych partii zapanował. A może strach, że lewica podnosi głowę, że złapała wiatr w żagle, że mogłaby powalczyć. Pamiętajmy o proporcjach - myślę, że na razie PiS się was bać nie musi. Czy te rozmowy dotyczą Warszawy? Zabiegają o nasze głosy nie tylko w Warszawie. A Hanna Gronkiewicz-Waltz mówi, że wcale nie trzeba zabiegać, że można rządzić Warszawą, mając mniejszość. To ciekawe. Chyba pani poseł nigdy nie była radną i chyba tak do końca nie zna realiów samorządowych. Byłem radnym, więc mogę powiedzieć. Jeśli będzie miała mniejszość w radzie miasta, to będzie miała blokadę. A jak uchwali np. budżet gminy? Jak będzie przeprowadzać ważne uchwały bez większości w radzie miasta? Niech odpowie. Musi być większość. Jeśli ma być normalna współpraca, miasta ma się rozwijać, to ta większość musi być. Taka czy inna, ale musi być. Jeśli chce być liderem i kreatorem tej większości, to musi poprosić Donalda Tuska i podjąć decyzję: albo ku lewej stronie, albo ku prawej. Ku prawej będzie ciężko, bo jest . I szukać tej większości w radzie miasta i poparcia dla własnej osoby. Mówi pan, że zabiegają o was, rozmawiamy z PO. Jaką cenę państwo stawiają? Żadna cena. Tak z dobrego serca? Nie z dobrego serca, całkowicie inaczej. Jaka może być cena? Wyobraża pan sobie, że np. , który startował w Warszawie będzie wiceprezydentem u Hanny Gronkiewicz-Waltz? Nie. Ale wyobrażam sobie, że w mieście jest mnóstwo stanowisk i ostatnie 16 lat polityki przyzwyczaiło nas do tego, że tymi stanowiskami świetnie się handluje. Jak się okazuje po ostatnim roku, chyba mniej się handlowało SLD niż dzisiaj PiS. Ale zostawmy to. Cena lewicy? My mamy zupełnie inny cel - dla nas bardzo istotny. My chcemy odsunąć tę skrajną prawicę, a szczególnie PiS, od władzy. I to jest nasz postulat od dłuższego czasu. I to jest nasz cel. Jeżeli Platforma, która to samo mówiła przez ostatni rok, zechce tak z nami rozmawiać? A jak nie? To to jest problem Platformy. My jesteśmy przygotowani na długi marsz bycia w opozycji, także w samorządach. PiS i PO przez wiele lat były w opozycji w wielu samorządach, dziś są tam dominującymi. Przeczekamy. Pan mówi, że to problem PO, ale można założyć i taką sytuację - że ta koalicja nie jest formalną koalicją, podpisaną na papierze, a cichą koalicją i PO zabiega o wasze poparcie w konkretnych projektach. I co wtedy? To jest najgorsza rzecz. Dlaczego? Jeśli to będzie dobry projekt dla Warszawy, to radni lewicy powiedzą nie, bo wcześniej nie było podpisanej umowy? Dobry projekt dla Warszawy czy dla innego samorządu dla lewicy jest również dobrym projektem. I my go poprzemy. Proszę zważyć na specyfikę samorządów. Tam prac nad takimi projektami jest bardzo dużo. Jeśli każdy będziemy oceniali: dobry, niedobry to, to jest źle. Powinna być taka umowa, że w tym, w tym i w tym punkcie jesteśmy zgodni i to przez te 4 lata realizujemy. To jest dla Warszawy najważniejsze. Inwestycje, drogi itd. Pan się nie boi, że te zaloty skończą się wraz z II turą wyborów prezydenckich w Warszawie. Zresztą nie tylko w Warszawie. Ale dlaczego mamy się bać? Bo wasza atrakcyjność gwałtownie spadnie. Ani nie wzrośnie, ani nie spadnie. Teraz wasi wyborcy są stawką, o którą będą się bili zarówno Hanna Gronkiewicz-Waltz, jak i Kazimierz Marcinkiewicz. A w innych miastach także i inni kandydaci. W innych miastach to my zabiegamy o inne elektoraty również. Ale ja bym tak elektoratów podmiotowo nie traktował. A teraz przejdźcie tu, a teraz tam; a teraz kupimy ten głos? To jest niedobre. Chciałbym powiedzieć jedną rzecz. Nam nie zależy na żadnej atrakcyjności. Możemy stworzyć większość w sejmiku - aby odejść od Warszawy, w Zachodniopomorskiem, na Śląsku z Platformą Obywatelską i PSL-em. Proszę bardzo jesteśmy gotowi na taki sojusz, choćby dla dobrego podziału środków europejskich. Jak ktoś nie będzie chciał z nami tego robić, to będziemy opozycją. Pan jest mieszkańcem województwa zachodniopomorskiego, ale gdyby był pan zameldowany w Warszawie głosowałby pan na Hannę Gronkiewicz- Waltz czy Kazimierza Marcinkiewicza? Głosowanie jest tajne, więc nie powiem. To ciekawe. Bo to dzisiaj mogłaby być już sugestia. Pan się nie nazywa Kowalski, a Napieralski i jest politykiem. I właśnie dlatego dzisiaj mogłaby to być sugestia dla działaczy SLD, na kogo mieliby oddać głos. A to jest bardzo dużo. Zagłosuje pan na Kazimierza Marcinkiewicza. Tego nie powiedziałem. Dziękuję za rozmowę. Zobacz nasz raport specjalny "Bitwa o samorządy"