Tomasz Skory: Jeżeli raport posła Ziobry zdobył większość bezwzględną, to o czym będzie - według zapowiedzi marszałka Oleksego - za dwa tygodnie decydował Sejm? Tomasz Nałęcz: Jak wysłuchałem marszałka i przeczytałem jego wypowiedź poprzedzającą głosowanie w roboczej wersji stenogramu sejmowego, to Sejm w tej sprawie zakończył już głosowanie. Marszałkowi pozostaje wygłoszenie sentencji i to kończy ten punkt porządku dziennego. Tomasz Skory: Czyli raportem komisji staje się raport posła Ziobro? Tomasz Nałęcz: Precyzyjniej mówiąc, stanowiskiem Sejmu w tej sprawie staje się tekst pana posła Ziobro, ponieważ sprawozdanie komisji jest fizycznie przyjęte większością 5 do 4 głosów i to jest tekst pani poseł Błochowiak. Sejm nie może mocą swojej uchwały zmienić stanowiska komisji, bo ono zostało 5 kwietnia sformułowane inaczej, natomiast z jednego z 6 zapisów alternatywnych Sejm wybrał jeden - tekst pana posła Ziobro i ten tekst stał się stanowiskiem Sejmu w tej sprawie. Tomasz Skory: Jednym z wniosków posła Ziobro jest potrzeba postawienia przed Trybunałem Stanu prezydenta Kwaśniewskiego, byłego premiera Millera i ministra sprawiedliwości Kurczuka. Opozycja zgadza się w tej sprawie cała, z wyjątkiem SdPl, pańskiej partii. Dlaczego? Tomasz Nałęcz: Nie znajdujemy żadnego uzasadnienia, dlaczego z grona najpewniej kilkudziesięciu - bo nawet nie wiemy w tej chwili, ilu funkcjonariuszy publicznych wiedziało o aferze Rywina, ilu osobom Adam Michnik pokazał kartkę z notatką pani Wandy Rapaczyńskiej - tylko prezydentowi Kwaśniewskiemu stawiać zarzut, że nie zawiadomił prokuratury. Tomasz Skory: Nie tylko, bo i premierowi i ministrowi sprawiedliwości. Panie marszałku, to są najwyższe kręgi władzy wykonawczej. Od nich należy wymagać tego, czego wymaga się od wszystkich poniżej. Tomasz Nałęcz: Nie dlatego to, co za chwilę powiem, powiem, że uważam, że ta osoba powinna ponosić odpowiedzialność, bo głosowałem przeciwko wezwaniu tej osoby przed komisję, bo uważałem, że jest to polityczna nagonka SLD. Mówię tu oczywiście o byłym ministrze sprawiedliwości Lechu Kaczyńskim, który też o tej sprawie został poinformowany przez Adama Michnika; gdyby chciał, to pewnie i nagranie mógł odsłuchać, był w Gazecie Wyborczej. Przecież to jest ten młot na te przestępcze czarownice w Polsce, były minister sprawiedliwości, człowiek świetnie zorientowany w procedurach i też nie zawiadomił prokuratury. Tomasz Skory: Ale np. prezydent był w posiadaniu jednego z ważnych dowodów, namacalnych - listu przekazanego mu przez Lwa Rywina. Tomasz Nałęcz: Ale akurat ta notatka gruntowanie zakłamywała całą aferę i jeśli by fakty z tej notatki wykorzystać, to w drugą stronę. Z tej notatki wynikało, że żadnej afery nie było. Prezydent uważał to za bezwartościowy świstek papieru, bo wierzył Adamowi Michnikowi. I słusznie - moim zdaniem - bo to Adam Michnik przedstawiał wersję wydarzeń bliższą rzeczywistości, niż ta zakłamana notatka. Tomasz Skory: Ale ktoś, kto to wszystko obserwuje mógłby powiedzieć: cała opozycja mówi A, cała opozycja, z wyjątkiem SdPl, mówi B. Tomasz Nałęcz: Bo jeśli chcieć by rozliczać prezydenta z niezawiadomienia prokuratury, to trzeba by precyzyjnie ustalić, którzy z funkcjonariuszy publicznych o aferze wiedzieli i postawić im ten sam zarzut. Zróbmy to, ale po co? Tomasz Skory: By sprawiedliwości stało się zadość. Tomasz Nałęcz: Żeby zawiadomić o przestępstwie, to trzeba mieć świadomość popełnienia przestępstwa. Dziś rzeczywiście wszyscy uważamy, że ta propozycja Lwa Rywina była pomysłem na największą aferę korupcyjną III RP, bo to tak było, ale ludzie, którzy się na bieżąco spotykali, oceniali to inaczej. O tej sprawie wiedziało kilkaset osób, nikt nawet nie myślał o zawiadomieniu prokuratury. Dlaczego nagle prezydenta wybrać jako tego, na którym wszystko ma się wyładować. To jest najzwyczajniej w świecie nieprzyzwoite. Tomasz Skory: Od ponad dwóch tygodni rząd działa w stanie dymisji. Prezydent już wiele tygodni temu zapowiedział, że w trzecim konstytucyjnym kroku, na który właśnie przyszedł czas, wskaże na Marka Belkę. To jest stabilizacja, że do tej pory nie wskazał? Tomasz Nałęcz: To jest akurat element optymistyczny, bo jeśli ten ruch prezydencki może być uwieńczony powodzeniem, to wymaga to pewnych rozmów, ustaleń. Tu trzeba zastosować ludowe powiedzenie: co nagle, to po diable. I dobrze, że pan prezydent nie działa zgodnie z zasadą tej nagłości. Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.