- PiS przegra wybory samorządowe, ale niech Ziobro i Błaszczak pokażą, na co ich stać. Zobaczymy, czy są tacy dobrzy - dodaje europoseł. Natomiast komentując wypowiedzi polityków PiS na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej przekonuje: - PiS powinno zamknąć buzię w tej sprawie. Konrad Piasecki: Rozumie pan jeszcze Jarosława Kaczyńskiego? Marek Migalski: - Rozumiem, chociaż nie podzielam tej linii. Po co mu wyrzucenie Migalskiego z PiS-u? - Zwieranie szeregów, zastraszenie innych, dyscyplina, lojalność i to, o czym mówi w liście, który rozesłał do swoich polityków. Bo lojalność jest najważniejsza i to taki sygnał dla innych: jeżeli będziecie narzekać, skończycie jak on, ten nieszczęsny Migalski. - Tak. I rzeczywiście lojalność jest ważna, być może nawet najważniejsza, tylko ona nie może być alternatywnie traktowana z własnym zdaniem, z dyskusją, z myśleniem, bo lojalność i inteligencja nie są wartościami alternatywnymi. Czasami bywają komplementarne. Pisząc list, krytykując nową strategię prezesa, naprawdę pan uwierzył, że Jarosław Kaczyński poklepie pana po ramieniu, pogratuluje odwagi i w konsekwencji się zmieni? - Liczyłem na to, tak samo, jak liczyłem się z tym, co się stało. Jak się okazało Jarosław Kaczyński wybrał tą drugą rzecz. Uważam, że ma prawo dobierania sobie współpracowników i polityków, ja przyjmuję to po prostu ze zrozumieniem, chociaż z żalem. Ale nie o moje żale chodzi, tylko o to, czy - po pierwsze - miałem rację pisząc ten list, a - po drugie - czy miałem rację pisząc to w tym liście. I wreszcie, czy rację miał Jarosław Kaczyński wyrzucając mnie. Bo w moim przekonaniu to, co się obecnie dzieje, utwierdza mnie w takim myśleniu, że partia kompletnie nie kontroluje swojego obrazu. - To, co widzieliśmy, jakaś drgająca kamera znad biurka, prezes mówiący do jakiegoś niszowego medium rzeczy, których nigdy nie powinien powiedzieć. Ta awantura, która się dokonuje na temat uwag prezesa, o kulturze polityków... Mówi pan o tym, co mówi o chamstwie polityków Platformy Obywatelskiej? - Tak, po co to? Przecież wiedząc, jaka jest reakcja mediów wobec PiS-u - o czym prezes świetnie wie - musiał sobie zdawać sprawę, że teraz PiS czeka trzy dni tłumaczenie się z tego. - Kiedyś Ziemkiewicz powiedział, że Jarosław Kaczyński przypomina czasami takiego zgryźliwego stryjka, który wszystkich poucza przy stole. To nie jest rola opozycji. To, że politycy Platformy potrafią być chamscy, to ja wierzę, ale po co mówi o tym lider opozycji? Czy my nie mamy ważniejszych spraw do załatwienia? A gdzie podział się ten - jak pan pisał - autoironiczny, dowcipny, wybitny wizjoner, czyli Jarosław Kaczyński, o którym peany pan przez ostatnie półtora roku wypisywał? - Ja myślę, że on w dalszym ciągu jest. Ja nie chcę psychologizować. Cały czas jest autoironiczny, dowcipny i wizjonerski? - No może tej autoironii jest trochę mniej, ale też sytuacja, w której Jarosław Kaczyński jest, nie nastraja go na pewno do dobrego humoru. Ja to w pełni rozumiem i nie mam pretensji do Jarosława Kaczyńskiego, o to jak on się zachowuje, jak reaguje, jak postępuje w ciągu ostatnich paru miesięcy, konkretnie po 10 kwietnia. Mam pretensje do jego otoczenia politycznego. Uważa pan, że car jest świetny tylko bojarowie niedobrzy? - Ja wiem, że to jest takie stare wytłumaczenie, ale wierzę w dalszym ciągu w Jarosława Kaczyńskiego i wierzę w niego, jako jedynego, który może odsunąć te gnuśne rządy Platformy od władzy. - Ale to, że otacza się takimi ludźmi, jak panowie Błaszczak, Brudziński, Kuchciński, Zieliński. Oni dzisiaj opanowali partię, oni dzisiaj są tymi, którzy decydują o przekazie partyjnym, decydują o finansach partii, o tym wszystkim, czy partia jest w stanie odsunąć Platformę od władzy. I w moim przekonaniu, po prostu sobie z tym nie radzą. A nie jest tak, że szybciej partia odsunie Kaczyńskiego, niż Kaczyński Tuska od władzy? - Nie, dlatego, że przepisy wewnętrzne, struktura, regulamin, wewnętrzne przepisy partii uniemożliwiają jakiekolwiek naruszenie status quo. Jarosław Kaczyński pozostanie prezesem partii do momentu, kiedy będzie miał taką wolę. Nawet jeśli będzie przegrywał kolejne wybory? Bo te do przegrania na horyzoncie już widać. - Tak, w moim przekonaniu te wybory przegramy. Ja się tylko obawiam, że w tym liście, o którym mówiliśmy, już jest wskazanie tego, kto jest winny temu, że PiS przegra następne wybory. To będę ja i to będą wszyscy ci, którzy mieli odwagę powiedzieć krytyczne słowa wobec obecnej linii partii. Czy Migalski działa na szkodę PiS? - podyskutuj na Forum To tak pro domo sua jeszcze - media też będą winne? Media zawsze są winne. - Tak. Jarosław Kaczyński ma rację, media były nieprzychylne PiS-owi od samego początku, tylko nauczyliśmy się z tym grać. Wiedząc, że tak jest, potrafiliśmy zrobić bardzo dobry wynik w kampanii wyborczej prezydenckiej. Dzisiaj okazuje się, że to był w ogóle beznadziejny wynik, że Zbigniew Ziobro razem z Mariuszem Błaszakiem wygraliby te wybory w cuglach, że to był błąd. To niech pokażą w wyborach samorządowych, niech pokażą co potrafią w wyborach parlamentarnych i zobaczymy, czy są tacy dobrzy, i czy prezes rzeczywiście robi dobrze stawiając na tych ludzi, obdarzając ich swoim zaufaniem i pozwalając, żeby to oni kontrolowali dzisiaj przekaz. To oni decydują dzisiaj przecież o tym, co mówi Jarosław Kaczyński. - Przecież to, co dzisiaj się dzieje, te wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, wypowiedzi Antoniego Macierewicza powodują, że nawet jak za dwa miesiące znajdziemy dokument (oczywiście w tej chwili ironizuję), na którym Donald Tusk własną krwią podpisał się np. pod obniżeniem rangi wizyty prezydenta 10 kwietnia i zrobił wszystko, żeby ściągnąć stamtąd wszystkie środki bezpieczeństwa, to przecież i tak nawet jeśli znajdziemy ten dokument, to nikogo to nie wzruszy i w ogóle nie zmieni preferencji wyborczych właśnie poprzez to dzisiaj. Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz i inni politycy PiS-u ciągle atakują i już wskazują winnych bez pokazania dokumentów. - My musimy... czy PiS - bo już nie my - PiS powinno zamknąć buzię w tej sprawie, poczekać, zgromadzić wszystkie dokumenty, wszystkie daty, wszystkie nazwiska i wszystkie fakty i wtedy tymi faktami przekonać Polaków jaka była prawda. Kaczyński pisze tak - trzeba wybrać lojalność, albo pójść własną drogą. Ktoś pójdzie własną? Ktoś pójdzie za panem? I z panem? - Nie wiem, mi wskazano tę drogę. To nie była moja decyzja. Ja zostałem wyrzucony ze środowiska PiS-u, i proszę zawsze o tym pamiętać, że to nie ja opuściłem to środowisko. Jest życie poza PiS-em? - Dla mnie nie za bardzo, bo ja się związałem z tymi ideałami, z tym środowiskiem i z Jarosławem Kaczyńskim. Czyli w utworzenie jakiegoś ugrupowania między PiS-em a Platformą pan nie wierzy? - Czas pokaże. Ale nie mówi pan "nie"? - Powiedziałem, że czas pokaże, nie wiem czy tam słychać na Kopcu czy nie. Ja jestem w Warszawie, więc na Kopcu słychać i w Warszawie też słychać. - Ja mówię "czas pokaże", a pan mówi, że nie wierzy. Nie. Ja pytam, czy czas pokaże czy nie wyklucza pan takiego rozwiązania. - To wszystko zależy od wyborców, od tego jacy okażemy się atrakcyjni, kto okaże się słaby, kto okaże się silny. Na szczęście żyjemy w demokracji i to wyborcy mówią ostatecznie "tak" albo "nie". Forum: Czy lojalność wobec partii jest najważniejsza?