Posłuchaj Kontrwywiadu: Konrad Piasecki: Panie senatorze, czy Platforma stała się za mała dla Tuska i Rokity? Jarosław Gowin: Nie. To jest ta sama partia łącząca w spójną całość dwa nurty: nurt bardziej liberalny i nurt bardziej konserwatywny. Tylko czy te nurty nie zaczęły być sobie nagle jawnie wrogie? Nie. Wszyscy w Platformie zdajemy sobie sprawę z tego, że Polsce potrzebna jest wspólna Platforma Obywatelska, taka która łączy te dwa nurty. Znaczna część wyborców PO to są ludzie o wrażliwości konserwatywnej. Dla tych ludzi Jan Rokita i politycy o jego poglądach są jakąś rękojmią wiarygodności Platformy. Z kolei my, czyli przedstawiciele tego nurtu konserwatywnego, wiemy że druga część elektoratu Platformy, to są ludzie, którzy ufają przede wszystkim politykom takim jak Donald Tusk. Myślę zresztą, że w rzeczywistości różnice zdań między "konserwatystami" a "liberałami" są naprawdę drugorzędne. Tyle, że pod adresem Jana Rokity padło wczoraj wiele gorzkich słów, że za dużo mówi, że szkodzi innym kandydatom, że nie czuje się odpowiedzialny za całość Platformy, że powinien dostać po łapach. Czy po takich słowach myśli pan, że wszystko może wrócić w stare koleiny, że Jan Rokita może powiedzieć "nic się nie stało"? To są przez cały czas te stare, dobre koleiny Platformy. Natomiast polityka jest sferą podzielonych interesów i trudnych wyborów. My tutaj w Krakowie dokonaliśmy trudnego wyboru. Rozumiem, że politycy warszawskiej Platformy nie muszą być tym zachwyceni, ale trudno żebyśmy przedkładali interes Warszawy nad interesy naszego miasta. Jesteśmy odpowiedzialni przede wszystkim za Kraków, tak jak każdy polityk jest odpowiedzialny przede wszystkim nie za swoją partię, tylko za Polskę. To jest właśnie ogromna dyskusja, czy bardziej jesteście panowie odpowiedzialni za Kraków, czy bardziej jesteście odpowiedzialni za całą Polskę i Platformę Obywatelską. Tak się zastanawiam, jak ktoś, kto niedawno mówił "liderzy PiS wydali Platformie wojnę na śmierć i życie", kto przyznaje, że postawa PiS powoduje, że zaciska zęby i pięści, może jednocześnie popierać kandydata tegoż PiS na prezydenta Krakowa? Mam do wyboru dwóch realnych kandydatów. Jak powiedziałem jednego bardzo złego - o tym jestem przekonany, i drugiego, który jest kandydatem bardzo obiecującym. Ja zresztą chcę zwrócić uwagę na to, że Ryszard Terlecki nie jest członkiem PiS, że wielokrotnie był rozważany przez PO jako kandydat czy to na senatora, czy to właśnie na prezydenta. Jest politykiem, który łączy różne środowiska. Ja rzeczywiście bardzo krytycznie oceniam to co PiS robi, czego nie robi w ciągu ostatniego roku - uważam, że ten rok jest zmarnowany dla Polski, to rok chaosu i psucia standardów. Z drugiej strony uważam też, że pora najwyższa żeby zakończyć ten chocholi taniec wojenny na centroprawicy, bo to jest szkodliwe dla obu partii, a przede wszystkim szkodliwe dla Polski. Nie żeby mi się ta ponadpartyjna postawa nie podobała, ale jednocześnie jest coś takiego jak lojalność, zdrowy polityczny rozsądek, jeśli Platforma jak może dystansuje się od PiS, jednocześnie grupa polityków Platformy wpada w ramiona PiS w Krakowie. Premier mówi że to jest odwaga, ale od polityków Platformy słyszę, że to jest no, polityczna naiwność mówiąc delikatnie. No ja bym powiedział tak, że to jest przede wszystkim przyzwoitość. Czasami w polityce są takie trudne sytuacje kiedy nie bardzo wiadomo jak się zachować i wtedy jest taka dobra maksyma, że jak się nie wie co zrobić, jak się nie wie jak się zachować to najlepiej zachować się przyzwoicie. My zachowaliśmy się przyzwoicie bo tak rozumiemy naszą lojalność wobec Krakowa i wobec Polski. Tylko że nie dalej jak dwa miesiące temu ta sama krakowska Platforma oskarżała PiS o wykorzystywanie służb specjalnych i prokuratury do przedwyborczej walki. Sam Jan Rokita mówił, że PiS-owscy bracia lubią wykorzystywać rozmaite sfery tajemnicy, do tego by grać tym przed samymi wyborami samorządowymi. I co? I nagle to wszystko przestało się liczyć bo pojawił się Ryszard Terlecki, który budzi osobistą sympatię polityków Platformy w Krakowie? Tu nie chodzi o osobistą sympatię tylko o pewną bliskość programową. Pan ma rację, że politycy PiS-u mają skłonność do sięgania po metody, delikatnie mówiąc nie najczystsze, ale ja chcę podkreślić, że Ryszard Terlecki wielokrotnie dystansował się od takich metod i w trakcie tej kampanii zachowywał się niezwykle lojalnie, niezwykle uczciwie zarówno wobec Tomasza Szczypińskiego jak i wobec Jacka Majchrowskiego. No tak, tyle że sięgając po te wypowiedzi polityków Platformy, można odnieść wrażenie, że on wysforował się, czy został wyniesiony, czy zostanie być może wyniesiony do prezydentury Krakowa między innymi właśnie dzięki takim metodom. Nie mam wrażenia, żeby tak było. Zresztą w samym Prawie i Sprawiedliwości te metody budzą ogromne kontrowersje i raczej posługują się nimi partyjni hunwejbini niż politycy głównego nurtu. Ja nie kwestionuję znaczenia różnic politycznych i różnic partyjnych, ale są sprawy ważniejsze. Tyle, że tym hunwejbinem nie jest Zbigniew Ziobro czy Zbigniew Wassermann, a to właśnie ich podejrzewano o to wykorzystywanie służb i prokuratury. Panie senatorze ostatnie pytanie. Jaka jest cena Platformy za to poparcie? Jest jakaś cena wymierna i realna? Nie ma żadnej ceny. My dokonaliśmy pewnego gestu przyzwoitości i gestu pewnej lojalności wobec miasta, wobec jego mieszkańców. To oni nas wybrali, przecież my nie zostaliśmy do parlamentu wybrani głosami aparatu partyjnego tylko głosami mieszkańców. Teraz staramy się służyć Krakowowi najlepiej jak potrafimy. Czy potrafimy dobrze ocenią wyborcy. A te trzy stanowiska wiceprezydenta miasta, o których mówi szef lokalnej Platformy? To są jakieś brednie. Przepraszam za ostre wyrażenie. Każdy kto zna Jana Rokitę, to wie, że on jest ostatnim politykiem w Polsce, który wchodziłby w tego typu transakcje. Senator Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin był gościem Kontrwywiadu. Dziękuję za rozmowę. Zobacz nasz raport specjalny "Bitwa o samorządy"