Konrad Piasecki: Warszawa może być dumna z Hanny Gronkiewicz-Waltz? Ewa Malinowska-Grupińska: - Myślę, że bardzo. Nawet wtedy, kiedy nie chce kupić biletu za pięć złotych do parku w Wilanowie? - Dobrze, to zacznijmy od początku. Pani prezydent wybrała się do parku a właściwie do muzeum w Wilanowie ze swoim mężem i ze znajomymi. Brawo. - Zakupiła cztery bilety za 20 złotych, czyli wydała 80 złotych. To pomyślmy, że tak przeciętna rodzina właśnie idzie do parku w Wilanowie, mąż, żona, dwójka dzieci, osiemdziesiąt złotych. Przy dochodach pani prezydent to nie jest jakaś suma wygórowana. - Dlatego, nie mówimy o dochodach pani prezydent, tylko cały czas myślimy o przeciętnym warszawiaku, który poszedłby do tego parku i taka jest rola pani prezydent, żeby o nim myśleć. Zwiedziła pałac, chciała wejść do parku i...- ...nagle się okazuje, że tam trzeba dopłacić, żeby wejść do parku mając bilet do muzeum. I każdy człowiek musi zapłacić, nawet pani prezydent. Co w tym strasznego? - Oczywiście, ale myślę, że również każdemu człowiekowi może się to nie podobać. pani prezydent jest gospodynią miasta stołecznego Warszawy. Park w Wilanowie nie podlega miastu, tylko podlega ministerstwu. I kolejka 20 osób niezbyt zadowolonych...i wie pan uczciwie mówiąc też byłabym niezadowolona. Wszystko rozumiem. Można być niezadowolonym, ale skoro setki tysięcy a nawet miliony ludzi kupują ten bilet do dlaczego pani prezydent nie może tego biletu kupić? - Ale może kupić, tylko......ale nie chciała kupić i zdaje się nawet chyba nie kupiła. - Ale chyba też nie weszła. Zdaje się, że weszła nie kupiwszy biletu. - Także wydaje mi się, że tutaj trzeba byłoby zapytać panią prezydent dokładnie jak było, bo żadne z nas nie było świadkiem tych scen. Ale pani rozumiem rozmawiała z nią na ten temat? - Rozmawiałam z nią na ten temat, ale jestem pewna, że bez biletu nie weszła. Tylko czemu jest winny bidny strażnik? Bo biedny strażnik tam siedzi, stoi i ma sprawdzać bilety. A pani prezydent do niego ma pretensje o to, że musi zapłacić za bilet pięć złotych. - Wydaje mi się, że strażnik był świadkiem rozmowy pani prezydent i też ludzi, którzy tam stali. Bo wszyscy byli oburzeni. Nie, ale strażnik się poskarżył szefom, że pani prezydent zrobiła mu awanturę. - Znając panią prezydent, na pewno nie zrobiła mu awantury. Jest to bardzo spokojna osoba. Ale biletem za pięć złotych się najwyraźniej zdenerwowała. - Tak i myślę, że miała rację. Naprawdę? - Naprawdę. Uważam, że jeśli płacimy 20 złotych za wstęp do pałacu w Wilanowie, to w ramach tego biletu powinien być wstęp do parku. Mało tego: uważam, że wstęp do parków publicznych powinien być za darmo. Już od czasów króla Stanisława Augusta parki, które były parkami prywatnymi, zostały otwarte dla mieszkańców Warszawy. Taką mamy tradycję, tak długą. W związku z tym zamykanie parków dla mieszkańców Warszawy, dla mieszkańców Wilanowa uważam za niewłaściwe. A nie wydaje się pani dziwne, że prezydent Warszawy nie wie tego, chociaż jest siódmy rok prezydentem, i dopiero po siedmiu latach się orientuje, że wstęp do parku kosztuje 5 złotych? - Myślę, że pani prezydent, pracując 24 godziny na dobę w Warszawie, nie ma aż tak wiele czasu, żeby spacerować po parkach. Pojechała tam prywatnie, dowiedziała się i zareagowała. Referendum zakończy czas stołecznej wszechwładzy Platformy Obywatelskiej? - Wydaje mi się, że to referendum to jest po prostu początek kampanii samorządowej... ...a nie początek końca Hanny Gronkiewicz-Waltz? - Wierzę, że absolutnie nie. Wierzę w zdrowy rozsądek warszawiaków. Dokonania pani prezydent zarówno w tej kadencji, jak i zeszłej - ale mówmy o tej, bo to też już bardzo dużo rzeczy, które się dokonały: most Marii Skłodowskiej-Curie, Muzeum Żydów (Muzeum Historii Żydów Polskich - przyp. red.), system rowerów miejskich, budowa metra... ...rozkopane Śródmieście, przedłużająca się budowa metra, tunel zamknięty od roku, ceny śmieci, podwyżki biletów komunikacji miejskiej, plany zlikwidowania nocnych kursów metra... - Dobrze, to po kolei. ...tysiące nowych urzędników. - Po kolei. Budujemy metro. To źle? Nie, ale mieliśmy w październiku 2013 roku nim przejechać. Jest czerwiec 2013, a metro do października na pewno nie powstanie. - Pełna zgoda. We wszystkich miastach europejskich, gdzie było budowane metro, spóźniała się ta budowa dobre 2-3 lata. Tak się planuje wielkie... To gdzie jest odszkodowanie za to, że firma budująca nie potrafi zbudować? - Były negocjacje sądowe, zostały ustalone nowe terminy. Ani miasto ani firma, która buduje, nie może przewidzieć pewnych rzeczy. Tak jest zawsze przy wielkich budowach i myślę, ze każdy z państwa wie, iż robiąc takie remonty, takie rzeczy się dzieją. To może trzeba planować mniej optymistycznie ? Powiedzieć: "Kochani warszawiacy, przepraszam, miasto będzie rozkopane przez pięć lat." - Wydaje mi się, że nie można tak planować, bo nie można zaplanować czegoś niezaplanowalnego. Czyli trzeba zaplanować na maksa i zdawać sobie sprawę, że będzie jakieś obsunięcie. Tak po prostu jest w życiu. Teraz bilety... To jest bardzo dobry temat, który pan poruszył... 4 złote 40 groszy... - 4 złote 40 groszy to jest bilet jednorazowy. Kupuje pan bilet jednorazowy? Warszawiak kupuje bilet jednorazowy? Absolutnie w to nie wierzę. Warszawiak kupuje bilet miesięczny albo trzymiesięczny. Miesięczny bilet kosztuje 100 złotych. To taka cena, jaka jest w innych miastach. Podrożało o 10 złotych. Ale są warszawiacy, którzy jeżdżą samochodem i czasem chcą przejechać się metrem czy komunikacją miejską. 4,40 to jest cena wyższa niż w wielu miastach europejskich. - Zachęcam, żeby przesiąść się do komunikacji miejskiej. Jeżeli ktoś jeździ na co dzień samochodem i kupi raz taki bilet, to naprawdę nie jest to wielki wydatek. To samo można powiedzieć o parku w Wilanowie. Jeśli ktoś na co dzień nie płaci za park, a raz ma wydać 5 złotych - może to zrobić. - Wydaje mi się, że to jest nieporównywalne. Do ceny biletu miejskiego dopłacamy - pan, państwo, którzy nas słuchają - 70 procent. Do każdego biletu. 30 procent płacimy z własnej kieszeni, a 70 procent płaci miasto, czyli my. Mówi pani: "Zdrowy rozsądek warszawiaków sprawi, że to nie będzie koniec kariery politycznej." A pani zdaniem ten zdrowy rozsądek da o sobie znać na etapie zbierania podpisów? Bo na razie przybywa ich dziennie cztery tysiące. - To jest oczywiście moja opinia, ale to jest tak, że jesteśmy rok przed wyborami, wszyscy są troszkę zmęczeni właśnie budową metra, pewnymi problemami przy tej budowie. W związku z tym łatwo jest zebrać tą grupę niezadowolonych. To jest tak naprawdę jakiś promil w tej chwili. A pani powie, że Hanna Gronkiewicz-Waltz to w tysiącletniej historii Warszawy najlepszy prezydent? - Tak. Tysiącletniej? Nie było lepszego? - To może jeszcze spójrzmy do przodu, może jeszcze na przykładzie Hanny Gronkiewicz-Waltz wychowają się tacy prezydenci, którzy będą lepsi. Ale o trzecią kadencję powinna walczyć? - Powinna, zdecydowanie. I warszawska Platforma popiera ją na trzecią kadencję? - Absolutnie. A ona chce? - Jestem pewna, że tak. Czyli nie tylko nie będzie odwołana, ale jeszcze będzie walczyć o trzecią kadencję. - Zdecydowanie tak. A na koniec chciałem zapytać panią jako działaczkę Platformy, czy rodzina Grupińskich debatuje, na kogo zagłosować w wyborach na szefa partii? - Rodzina Grupińskich, jak zdoła znaleźć dla siebie trochę wolnego czasu, to rozmawia o stopniach córki, albo gdzie wyjechać na wakacje, albo gdzie pójść do kina - naprawdę mamy bardzo mało czasu. To nie jest tak, że mąż przekonuje panią do Schetyny, a pani jego do Tuska? - Naprawdę mamy bardzo mało czasu, żeby rozmawiać. Powiem panu, że zanim ja zaczęłam działać w Platformie, to dużo więcej rozmawialiśmy o polityce niż dzisiaj. To na kogo pani zagłosuje w tych wyborach? - Zobaczymy, kto wystartuje. No jeśli będzie Tusk, Schetyna, Gowin... - To się zastanowię. Jeszcze pani nie wie? - Nie, jeszcze nie.