Konrad Piasecki: Czy można dziś poważnie traktować pomysł referendum olimpijskiego? Jacek Majchrowski: Zawsze takie pomysły należy traktować poważnie. Przygotowania ruszyły: klipy, komitety, wyjazdy, wnioski, aplikacje w ruchu, a pan sobie przypomina teraz o referendum? - Nie proszę pana, ja uważam, że są pewne momenty, które trzeba wykorzystać, i w których trzeba pewne rzeczy robić. Jak pan pamięta, jak wyszła koncepcja olimpiady, to się od razu zjednoczyły różnego typu środowiska, które były przeciwne. Powstała cała koncepcja: Kraków przeciw igrzyskom, pan poseł Gowin zrobił całą sprawę. I chce pan powiedzieć, że to pana tak zaskoczyło, że pan wpadł na pomysł, że trzeba robić referendum. - Nie, tylko wie pan, my teraz mamy przygotowane dokumenty dot. igrzysk, które przygotowała nam szwajcarska firma, mamy konsultacje społeczne, które będą prowadzone i które się kończą 31 maja i teraz idzie nasz przekaz w oparciu o pewne dane. Teraz jak nasz przekaz już pójdzie, ludzie będą się mogli poznać z danymi, a nie słuchać takich, przepraszam bardzo, idiotyzmów, które niektórzy opowiadają. Ale panie prezydencie, mnóstwo pieniędzy już wydano na te igrzyska, cała machina ruszyła - może trzeba było o tym myśleć zanim Kraków zgłosił się do walki, a nie dzisiaj. - Nie, wtedy były zrobione badania, bardzo takie dosyć szerokie i wyszły bardzo pozytywnie dla Krakowa i dla igrzysk. A może to jest tak, że zobaczył pan logo igrzysk i stwierdził: no nie, z takim logiem to nic z tego nie będzie, więc trzeba się odwołać do głosu obywateli. - Muszę panu powiedzieć, że ja się dziwię tym wszystkim ludziom, którzy tworzą takie polskie piekiełko - wszystko jest źle, wszystko jest brzydko. Czy widział pan cokolwiek, co by się wszystkim podobało? Nie, każdy ma swoje zdanie, a niektórzy nawet się wpisują, bo tak wypada być przeciw. Czyli co? Uważa pan, że logo jest świetne, tylko ludzie szukają dziury w całym. - Nie, ja się nie wypowiadam, każdy ma swój gust. Rząd i Platforma, które wspierały to referendum, dzisiaj mówią: "Czujemy się przez Majchrowskiego wystawieni do wiatru". - Ja nie słyszałem takiej wypowiedzi. Ja słyszałem taką wypowiedź od radnych miasta Krakowa, a to nie jest rząd ani Platforma. Rzeczniczka prasowa rządu mówiła w studiu RMF FM: "Jesteśmy zaskoczeni. Pan prezydent Majchrowski chyba zaczyna właśnie kampanię wyborczą". - Każdy może mówić, co mu się żywnie podoba. Nawet rzecznik rządu? - Nawet rzecznik rządu. No, ale prawda jest taka, że rząd wsparł przygotowania Krakowa i dzisiaj referendum jest stawianiem wozu przed koniem. - Nie, dlaczego? Dlatego, że trzeba było o tym myśleć wtedy, kiedy zaczynały się przygotowania olimpijskie. - Nie uważam. Jeżeli się chce robić referendum, to trzeba pokazać ludziom rzetelne wyliczenia, żeby mogli wypowiadać się w oparciu o rzetelne dane, a nie na zasadzie opowieści. I to, co powiedzą mieszkańcy w referendum, będzie święte. - Po to są referenda. Ale może być referendum jako głos doradczy, a może być referendum jako głos dla pana absolutnie wiążący. - Wie pan, zobaczymy jeszcze, jak wyjdą konsultacje, bo prowadzone są cały czas konsultacje społeczne. Panie prezydencie, jeśli większość obywateli Krakowa będzie w referendum przeciwko igrzyskom olimpijskim - pan wycofuje kandydaturę Krakowa. - Ja nie wierzę, że będzie takie rozwiązanie. Ale trzeba to też założyć. Odpowiedzialny polityk zakłada różne warianty. - Wtedy zobaczymy, ale sądzę, że tak. Że powiedzą tak. - Yhm. Czyli dla pana to ma być sposób na wzmocnienie tego pomysłu, a nie na jego osłabienie. - Tak jest, zdecydowanie. A jak pan myśli, jak pańscy kontrahenci w tym projekcie postrzegają to, co pan teraz wymyślił, czyli to referendum? Kraków, Słowacja, Zakopane - to miał być wspólny projekt. I co oni sobie teraz pomyśleli? - Ja rozmawiałem z panem prezesem Komitetu Olimpijskiego Słowacji, oni są w zupełnie innej sytuacji. Tam w ogóle nikt nie podnosi kwestii, żeby nie robić igrzysk. U nas to się stało takim politycznym hitem. Trzeba się czymś wyróżnić, to bądźmy przeciw igrzyskom. Tam nie. Tam jest sytuacja taka, że wszyscy są zdecydowani, zdeterminowani, że igrzyska być powinny. A pan, uczciwie mówiąc, ma wciąż serce do tych igrzysk? - Tak, tak. Bardzo. Nie jest tak, że coraz mniejsze? - Nie, dlaczego? Bo to nie jest dobry pomysł. Po co Krakowowi taki pasztet? Po co te tory bobslejowe, po co te hale, po co ta całą infrastruktura, która po igrzyskach będzie świeciła pustkami i będzie marniała i niszczała tak, jak to się dzieję na całym świecie. - Ale proszę pana, dowcip cały polega na tym, że dużo inwestycji, my jako Kraków, nie będziemy budować. A tor bobslejowy kto zbuduje? - Nie, to nie Kraków, to Myślenice. I to jest inwestycja rządowa. No, ale po co biednym Myślenicom tor bobslejowy? - Ale to może być rozebrane, wie pan. W większości miejsc w olimpiadach były rozbierane tego typu obiekty. Tak samo na mistrzostwach Euro 2012, przecież część stadionów była rozebrana. No to zbudujemy, rozbierzemy, a obywatele zapłacą za tę przyjemność. - Wie pan, tylko że my myślmy też w tym kierunku, że to spowoduje zwiększenie inwestycji w Małopolsce, to po raz pierwszy. Drugie, przyspieszenie wielu inwestycji, a po trzecie to jest też kwestia jednak pewnej promocji, pewnych miejsc pracy. Trzeba też pamiętać, że 20 proc. mieszkańców Krakowa żyje z szeroko rozumianej oferty turystycznej. Tylko że po co w tej ofercie turystycznej image'owi Krakowa, który jest imagem miasta starego, królewskiego, zabytkowego, takiego co to ma czas i stan umysłu, igrzyska i to w dodatku zimowe. To jest zupełnie inny przekaz na co dzień Krakowa, turystyczny, a zupełnie inny przekaz to jest przekaz igrzysk. My w tej chwili także otwieramy na przykład centrum kongresowe - bardzo nowoczesne, serdecznie zapraszam i chcemy zmienić też częściowo wizerunek... Chcecie się unowocześnić? - Nastawić się na turystykę biznesową, nastawiamy się na turystykę pielgrzymkową, biorąc pod uwagę Sanktuarium Miłosierdzia i Jana Pawła II, ale i nie tylko. Więc chcemy iść szeroką ofertą. Szwedzi powiedzieli: nie stać nas na igrzyska, rząd norweski się zastanawia, Ukraińcy i pomysł Lwowa też pewnie za chwilę wywieszą białą flagę, bo borykać się będą z solidnymi problemami, a nas stać na te igrzyska panie prezydencie? - Proszę pana, cały dowcip polega na tym, że te igrzyska kosztują kilkakrotnie mniej niż Euro 2012. No właśnie, jedna impreza już nam wystarczyła. - No, ale wie pan, mamy dzięki temu drogi, lotniska i inne rzeczy. Ale te igrzyska widzi pan, że zaczynają być powoli takim kukułczym jajem i to straszliwie drogim kukułczym jajem. - Dyskutowałbym. Pan uważa, że to jest cały czas atrakcyjne jajo? - Tak. I warto je łapać? - Tak jest. A dlaczego tylko mieszkańcy Krakowa w takim razie mają się wypowiadać? Dlaczego nie mieszkańcy całej Polski? Wszak my, warszawiacy, poznaniacy i wrocławianie też będziemy musieli dać pieniądze na te igrzyska. - Ja się nie mogę wypowiadać w imieniu innych, ja mogę mówić o Krakowie tylko i wyłącznie, jako prezydent Krakowa. Natomiast w sprawach innych, jak pan pamięta, w sprawie Euro 2012 nie było żadnego referendum. Wyobraża pan sobie połączenie tego referendum z wyborami europejskimi? - Ja bym nie chciał łączyć tych dwóch rzeczy, bo po pierwsze olimpiada by zdominowała referendum, wybory europejskie, to jest rzecz pierwsza. Rzecz druga - Państwowa Komisja Wyborcza mówi, żeby raczej nie łączyć tego typu rzeczy. Po trzecie, pozytywem tego jest to, że może przyjdzie więcej ludzi do głosowania, zwiększy się frekwencja, ale ja bym to rozłączył, to są zupełnie dwa różne problemy. To jeszcze na koniec poproszę pana o deklarację. Jeśli referendum będzie niewiążące, a ludzie powiedzą "nie", wycofuje pan kandydaturę Krakowa? - Jeżeli referendum będzie niewiążące, to nie wycofuję kandydatury. A jeśli będzie wiążące i powiedzą "nie", to wtedy ma pan związane ręce? - Tak. A wystartuje pan na prezydenta Krakowa ponownie? - No zobaczymy w czerwcu. Jeszcze muszę się zastanowić. Wciąż się pan zastanawia. - Cały czas myślę. Pan się zawsze zastanawia, ale na końcu się pan zgłasza. - No takie życie, wie pan. Wiele osób się zgłasza bez zastanowienia. I pan w czerwcu ogłasza decyzję. - Tak.