Robert Mazurek, RMF FM: Panie ministrze, czy mamy się czego bać? Koronawirus w Europie. 30 Polaków z Wuhanu przyleciało do Wrocławia - najpierw spytajmy o nich. Na razie chyba nie wykryto nic niebezpiecznego. Łukasz Szumowski: - W tej chwili te osoby są w oddzielnym budynku w szpitalu we Wrocławiu. Mają pobrane badania, dzisiaj te badania już są transportowane do PZH. Państwowy Zakład Higieny. - Gdzie jest jedno z referencyjnych polskich laboratoriów, gdzie będziemy mieli testy genetyczne na obecność wirusa. Będziemy wiedzieli w przeciągu jednego do dwóch dni, czy mają wirusa, czy nie mają wirusa. Symptomy jakieś wskazują na to? - Nie, żadne symptomy nie wskazują. Wszyscy czują się dobrze. Oczywiście, są zmęczeni i tą całą akcją przerażeni, ale cieszą się, z tego, co wiem, że już są w Polsce. Panie ministrze, a czy jest w Polsce jakiś potwierdzony albo niepotwierdzony, ale czekający na ostateczne potwierdzenie, przypadek koronawirusa? - Nie, nie ma w Polsce w tej chwili ani jednego przypadku, chociaż ja to powtarzam jak mantrę: osiągnęliśmy już stan takiej gotowości, mamy dwa laboratoria referencyjne, wszystkie instrukcje wydane do oddziałów zakaźnych. Pojawienie się tego wirusa nic kompletnie już nie zmieni w trybie i działaniu służby zdrowia. Jesteśmy gotowi. O jakiej skali my w ogóle zjawiska mówimy? W Polsce jeszcze nie ma tego przypadku. To są dane sprzed paru dni, więc być może to wzrosło - mieliśmy 173 przypadki poza Chinami, teraz pewnie jest trochę więcej, ale to ciągle nie jest jakieś pandemonium. Ja czasami odnoszę takie wrażenie, że panika jest jak w przypadku apokalipsy. - Jak była epidemia tzw. świńskiej grypy, to było blisko 100 tys. osób w Polsce chorych, z czego część bardzo ciężko. Przeżyli, wyzdrowieli. Jeżeli popatrzymy na grypę rokrocznie... Zwykłą, normalną grypę. - Zwykłą, normalną - ona zabija ok. 70-80 osób co roku w Polsce. Porozmawiajmy o chorobie, która również zabija i to znacznie więcej, bo 10 tys. osób w Polsce umiera co roku z powodu raka. Ja już to mówiłem - jakby Koszalin co roku znikał z mapy Polski, a nawet więcej niż Koszalin. Jutro rząd przyjmie krajową strategię walki z rakiem. Przyjmie projekt ustawy o krajowej sieci onkologicznej. To oznacza, że to, co mamy teraz jako pilotaż w czterech województwach, będzie w całej Polsce? - Nie. To dwie rzeczy są. Pilotaż sieci onkologicznej, sieć onkologiczna to jest jedno rozwiązanie organizacyjno-kliniczne. To, o czym my teraz mówimy - strategia walki z rakiem - to jest dokument rangi uchwały Rady Ministrów, czyli tzw. plan wieloletni, który pozwala choćby przekazywać pieniądze dedykowane na walkę z rakiem. Ja panu zadedykuję utwór muzyczny albo książkę. - Pieniądze, które są przeznaczone na walkę z rakiem. To jest w 2020 roku ćwierć miliarda, w 2021-2023 - 450 milionów, 2024-2030 - ponad pół miliarda złotych rocznie na walkę w kilku obszarach konkretnych. Czym się taki "cancer plan" różni od różnych programów, które mieliśmy? Tam jest ileś konkretnych punktów, które mamy zrealizować w konkretnych datach. Ja pytam o to dlatego, że w czterech województwach działa pilotaż takiej sieci onkologicznej. To z grubsza polega na tym, że każdy pacjent leczony jest w tym województwie według tych samych standardów - te standardy tych placówek, które są objęte, są jakoś sprawdzane i badane. Rozumiem, że zmniejsza to ryzyko, że musimy trafić do dobrego lekarza. Wszędzie - czy w Legnicy, czy we Wrocławiu, czy w Jeleniej Górze - będą nas leczyć tak samo, tak? - Dokładnie tak. Są wyniki wstępne tego pilotażu - one są dla mnie fantastyczne. Dla pacjentów również. Jeżeli popatrzymy na jakość - dwukrotnie więcej jest pełnych badań histopatologicznych w nowotworach. Co to oznacza dla człowieka takiego, który przychodzi z rakiem? To oznacza, że jest dwukrotnie mniej pomyłek. Jeżeli mamy dobre badanie histopatologiczne, to możemy zrobić operację oszczędzającą pierś, a nie wycinać całą pierś. Panie ministrze, pytanie o ten pilotaż jest o tyle zasadne, że my się z tym "bujamy" - przepraszam - ja pamiętam, od dwóch lata pana o to pytam. W końcu na początku zeszłego roku ruszył on w dwóch województwach, w tym roku doszły dwa kolejne, ale to ciągle są tylko cztery na 16 i to w dodatku nie wśród tych największych województw. Kiedy w całej Polsce będzie taka sytuacja, że jak zdarzy mi się nieszczęście i zachoruję na raka, to będę miał, po pierwsze - telefoniczną infolinię, gdzie będę mógł się zapisać, gdzie oni mnie sami zapiszą, bo będę miał swojego własnego, prywatnego opiekuna medycznego, który sam mi załatwi wizytę u lekarza, załatwi mi niezbędne badania? - Powinniśmy w tym roku to rozszerzyć na całą Polskę. Już nie będziemy dołączali żadnych nowych województw, cztery są w pilotażu. Każde z nich jest trochę inne, stąd mamy przetestowane. Nie będziecie dołączali żadnych województw? - Nie. Tylko rozszerzamy już na całą Polskę. Kiedy? - W tym roku. To jest bardzo duże, skomplikowane działanie. Pokazało to właśnie w tym pilotażu, że dostosowanie całego systemu opieki onkologicznej w województwie to nie jest prosty ruch, ale efekty są dla pacjentów naprawdę bardzo dobre. Efekty są bardzo dobre. Co zaskakujące, są badania satysfakcji wśród chorych, z których wynika, że 3/4 jest zadowolonych z czasu oczekiwania. Według 17 proc. czas oczekiwania był zaskakująco krótki, według 60 proc. - właściwy. - No to jest wielkie wow, tak naprawdę. Nie ma kolejek w onkologii? - Skróciliśmy czas oczekiwania w raku płuca z dwóch miesięcy na dwa dni. Dzięki temu, że przekierowywaliśmy pacjentów do lekarzy, do miejsc, gdzie były wolne moce przerobowe z tym samym standardem. Nie jest tak cudownie i tak różowo. Ostatnie pytanie w radiowej części to pytanie o opłaty za wizyty. Pracujecie nad takim projektem, że jak nie przyjdę na wizytę specjalisty i wcześniej tej wizyty nie odwołam, to będę musiał zapłacić.- W Polsce takich wizyt jest 17 milionów w ciągu roku - tzw. wizyt pustych, gdzie ktoś mógłby przyjść na to miejsce. Stąd postulat kierowników jednostek, żebyśmy spróbowali centralnie wprowadzić jakieś działania.Wie pan, że to dotychczas było coś, na co się PiS nigdy nie zgadzał. Pan jest posłem Prawa i Sprawiedliwości. PiS się zgodzi na to, żeby wprowadzić tylnymi drzwiami opłaty za wizyty u lekarza?- To nie są opłaty za wizyty. To są opłaty za brak wizyty.Dobrze, tylko, że tak naprawdę oznacza, że jeśli z jakiegoś powodu nie będę mógł przyjść do lekarza...- To można odwołać. Wystarczy odwołać.I wtedy nie będę płacił?- Oczywiście, wtedy można kogoś na to miejsce zaprosić.O jakich pieniądzach mówimy? Ile będzie kosztowała taka wizyta u laryngologa, na którą się zapisałem i nie przyjdę?- Trudno w tej chwili powiedzieć. To są właśnie jeszcze analizy bardzo wstępne. W związku z tym myślę, że to może być parę złotych, dziesięć złotych.Zapadła już decyzja, że to będzie wprowadzone?- Nie, oczywiście, że nie, bo jesteśmy w fazie analiz, jesteśmy w fazie przed konsultacjami. W związku z tym, tak jak z każdym projektem, będziemy słuchali i głosu pacjentów, i głosu dyrektorów szpitali, kierowników jednostek, przychodni. Robert MazurekOpracowanie: Jonasz Jasnorzewski, Sara Bounaoui, Karol Pawłowicki, Maciej Nycz, Magdalena Partyła, Joanna Potocka