Konrad Piasecki: Będzie pan heroldem, który o świcie obwieści kolejną wojnę z pseudokibicami? Krzysztof Kwiatkowski: - Będę tym, którzy poprosi o komentarz wszystkich, którzy krytykowali projekty Ministerstwa Sprawiedliwości, związane z objęciem dozorem elektronicznym kiboli stadionowych, którzy łamią zakaz stadionowy. Będę tym, który poprosi o opinię tych, którzy krytykowali sądy odmiejscowione, rozprawy, które by się toczyły bezpośrednio na stadionie. Będę ciekaw opinii wszystkich tych, którzy twierdzili, że wszystko jest w porządku, a w szczególności będę ciekaw opinii PZPN-u, który ustami swej rzeczniczki powiedział: "Nie mamy sobie nic do zarzucenia". Przypomnijmy - PZPN-u, który był organizatorem meczu o Puchar Polski. Ja nie jestem - i nigdy nie byłem - tym, który krytykował te wszystkie systemy dozoru, tylko jestem tym, który pyta, jak to się dzieje, że historia się powtarza. Że znowu jest mecz, jest mecz podwyższonego ryzyka, znowu mamy burdy na stadionie, znowu mamy bitwy z pseudokibicami, znowu mamy gumowe kule, znowu mamy armatki wodne na murawie. Jak to się dzieje, że państwo jest wobec tego wszystkiego bezradne? - Panie redaktorze, albo będziemy wszyscy współpracować i to nie będzie tylko efekt działań służb państwowych, przypomnę, że do meczu finałowego Pucharu Polski była wydana negatywna opinia policji co do bezpieczeństwa tej imprezy... To może w takim razie wprowadzić prawo, które mówi, że jeśli jest negatywna opinia policji, to taki mecz nie może się odbyć. - ... i wcale nie ukrywam, że teraz trwają prace w administracji rządowej nad zmianą przepisów i wprowadzeniem bardzo istotnej modyfikacji. Dzisiaj na tego typu imprezę masową, na mecz, taką zgodę wydaje wójt, burmistrz, prezydent danego miasta, gdzie mecz się rozgrywa. Chcemy zmienić, żeby tę zgodę mogła na przykład wydawać administracja rządowa, dajmy na to - wojewoda. - W sytuacji, w której - tak, jak w tym wypadku - była negatywna opinia policji, która wskazywała, że ten stadion przecież już wcześniej był miejscem tego typu zamieszek i nie jest dostosowany w taki sposób, w jaki powinien, do meczów podwyższonego ryzyka, taki mecz by się po prostu nie rozgrywał. I jeszcze jedna krótka uwaga: żadne z tych działań nie odniosą efektów, jeżeli nie będzie tych działań prowadzonych wspólnie. - Nie może być tak, że PZPN mówi, że sobie nie ma nic do zarzucenia. Nie może być tak, jak dzisiaj czytam w gazetach, że - przepraszam, zacytuję z imienia i nazwiska - piłkarz Legii Jakub Wawrzyniak mówi: "Dużo się ostatnio pisze o kibicach. Ja nie mam zastrzeżeń, u nas to jest nagonka". Albo wszyscy wspólnie będziemy te działania podejmować, albo rzeczywiście z tym problemem będzie nam sobie trudno poradzić. Nie muszę zapewniać, że ze strony rządu jest determinacja, żeby tę sytuację ostatecznie ukrócić. O determinacji ja słyszę od lat. Rzecznik rządu powiedział dzisiaj, że będzie ostra reakcja na to, co wydarzyło się wczoraj w Bydgoszczy. Zastanawiam się, jaka będzie ta reakcja. Czy rząd ma jakiś pomysł, czy na razie mamy tylko słowa rzecznika rządu? - Przygotowywane są zmiany przepisów prawa. W moim zakresie, czyli przygotowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości, już powiedziałem co przygotowaliśmy: dozór elektroniczny i tzw. rozprawę odmiejscowioną. Do tego dojdzie zmiana sposobu wydawania decyzji na mecze. Powiedziałbym, że tego typu działania muszą przynieść końcowy efekt. A wie pan, ilu policja zatrzymała po wczorajszym meczu pseudokibiców, którzy rozbijali stadion i bili się z policją? - Nie odpowiem teraz na to pytanie. To ja panu odpowiem - ani jednego. Jak to się dzieje, że policja interweniuje, po czym się okazuje, że nie ma nikogo, kto mógłby za to odpowiedzieć karnie? - Oczywiście o zabezpieczeniu bezpośrednio meczu odpowiada organizator, który wynajmuje służby porządkowe. Nie jest tak od ładnych paru lat w Polsce, że za bezpieczeństwo na stadionach w Polsce odpowiada policja, bo za bezpieczeństwo odpowiada ten, który czerpie dochody z tego tytułu. Nie mam żadnych wątpliwości, że będzie analizowany teraz monitoring ze stadionu Zawiszy. Oczywistą rzeczą jest, że będą prowadzone także czynności, które będą miały doprowadzić do skazania tych, którzy dopuścili się tych wydarzeń na stadionie. Panie ministrze, czy nie czas powiedzieć sobie bolesną i brutalną prawdę, że jeśli chodzi o bezpieczeństwo na stadionach, to do Euro 2012 jesteśmy kompletnie nieprzygotowani? - Panie redaktorze, zapewniam pana, że na żadnym stadionie na Euro 2012, takie wydarzenia nie będą miały miejsca. Mam nadzieję, że PZPN zrobi wszystko, w porozumieniu z klubami, bo to są autorytety dla tych pseudokibiców, ale także z piłkarzami, którzy muszą zrozumieć, że to bezpieczeństwo nie może działać wyłącznie na Euro. Bezpiecznie na polskich stadionach powinno być jak najszybciej. Oby, bo ja na razie mam poczucie, że mamy do czynienia z jakimś studium bezradności i patrzeniem sobie wzajemnie na ręce i nikt nie jest w stanie nic z tym zrobić. Panie ministrze, na naszej antenie zapowiedział pan, że jeśli do końca kwietnia Rosjanie nie oddadzą wraku, to będzie pan interweniował. Już pan tę interwencję zaczął, czy na razie czekamy? - Panie redaktorze, tak jak wtedy mówiłem. Przypomnę, że premier po spotkaniu z Prokuratorem Generalnym poprosił zarówno ministra spraw zagranicznych i ministra sprawiedliwości o wsparcie tych działań, bo prokuratura formalnie występuje o przekazanie wraku samolotu w ramach wniosku o pomoc prawną. Ja oczywiście takie działania podejmę, nie tylko listownie jak do tej pory robiłem, ale również osobiście, kiedy w połowie maja będę na zaproszenie swojego odpowiednika - rosyjskiego ministra sprawiedliwości - w Rosji. On się spotka z panem, pan się spotka z nim i on powie, że nie ma w tej sprawie żadnych kompetencji, bo prokuratura rosyjska jest niezależna od Ministerstwa Sprawiedliwości. - W maju zeszłego roku byliśmy w impasie w relacjach polsko-rosyjskich, bo jeden w wicepremierów rosyjskiego rządu powiedział publicznie, że całość dokumentacji stronie polskiej została przekazana, co nie było prawdą. Wtedy pokrywało się to z moją wizytą w Rosji. Mój rosyjski odpowiednik powiedział publicznie, że oczywistą rzeczą jest, że kolejne dokumenty będą trafiać do Polski i one rzeczywiście wtedy trafiły. - Niezależnie od tego, że w Rosji jest taka sama sytuacja jak w Polsce, czyli minister sprawiedliwości nie jest prokuratorem generalnym, korzystając z tych nieformalnych kontaktów podejmę całkiem formalną interwencję, przekazując w tej sprawie stanowisko polskiego rządu niezależnie od noty ministra spraw zagranicznych, która już została przekazana. Została przekazana nota ministra spraw zagranicznych w jakiej sprawie? W sprawie wraku? - W sprawie przekazania dodatkowych materiałów i niezrealizowanych wniosków o pomoc prawną. Oprócz szczątków samolotu Tu-154 jest oczywiście jeszcze sprawa związana m.in. z częścią dokumentacji i tzw. czarnymi skrzynkami. A czy pan uważa, że bez wraku i bez oryginałów czarnych skrzynek komisja Millera powinna zakończyć pracę? - Prof. Żylicz, jeden z członków komisji, powiedział publicznie, a jest to osoba, która tymi aspektami się w komisji m.in. zajmuje, że jest ona w stanie zakończyć pracę na podstawie posiadanych materiałów. I pan się z tym zgadza? - W troszkę innej sytuacji jest prokuratura, ale tutaj działam w zaufaniu do tych słów, że pracę komisja Millera może zakończyć stosunkowo szybko. Pytanie czy bez oryginałów ten raport nie będzie wadliwy i czy nie będzie tak, że natychmiast po jego opublikowaniu będzie kwestionowany, bo nie ma oryginałów? - W związku z tym, że komisja ministra Millera bada przyczyny katastrofy i ma dokumenty m.in. związane z nagraniami z czarnych skrzynek, chociaż bez samych czarnych skrzynek, ona jest w trochę innej sytuacji. W innej sytuacji jest prokuratura, bo ta żeby zakończyć swoje postępowanie musi mieć więcej dokumentów.