- Realne zagrożenie dla rządów PO to raczej tykająca bomba bezrobocia niż afera Amber Gold. Elektorat PO jest wahliwy. Ci ludzie głosowali kiedyś na SLD, na PiS, teraz mogą przestać głosować na PO. PO oferuje dziś tylko mgliste obietnice - dodaje. Konrad Piasecki: Panie prezydencie, czy Lewica powinna iść na ostry bój z rządem Tuska? Aleksander Kwaśniewski: - Lewica powinna być opozycją. Rozsądną, aktywną, ale dzisiaj nie widzę warunków do takiego boju na śmierć i życie, dlatego, że Tusk ma większość. I myślę, że jest to większość stabilna. I ma trzy lata, to jest najważniejsze - do wyborów. To jest oczywiście czas niezwykły dla Polski, bo do wykorzystania. Tym bojem będzie konstruktywne wotum nieufności, które zgłasza Prawo i Sprawiedliwość. Palikot popiera, Miller się dystansuje, Kwaśniewski też się dystansuje? - Ja po pierwsze nie za bardzo wierzę w to konstruktywne wotum nieufności. W skuteczność? - W ogóle w zgłoszenie. Wydaje mi się, że będzie trudno znaleźć tego mitycznego kandydata, który by zgodził się firmować... Zyta Gilowa zdaje się jest kandydatem. - No tak, ale to od razu powiem, moim zdaniem ogranicza możliwość poparcia, ponieważ jest ona zbyt związana z PiS, żeby ją uznać za kandydaturę niezależną. Więc ja myślę, że nie ma dzisiaj w Polsce realnie kandydata, który by chciał na taki bój pójść. W związku z tym wydaje mi się, że to jest bardziej groźba, która wisi w powietrzu, niż realność. Natomiast oczywiści opozycja ma to do siebie, że głosuje przeciwko rządowi, więc gdyby taki wniosek się pojawił to się nie zdziwię, że i cała opozycja zagłosuje przeciwko Tuskowi. A pan by wtedy doradzał i Palikotowi i Millerowi, żeby głosowali, popierali to konstruktywne wotum, czy z Zytą Gilowską nie popieracie, chyba że będzie inny kandydat? - Ja jestem doradcą Lewicy, ja jestem byłym prezydentem, który myśli w kategoriach państwa. Myślę, że z punktu widzenia Polski najważniejsze jest dzisiaj, żebyśmy wykorzystali ten wyjątkowy czas, długi czas przed kolejnym wyborami i mają jeszcze w polu widzenia kryzys, który do nas przychodzi z całą siłą. Potrzebny jest więc rzeczywiście mocny, dobry program rządu, potrzebne są zmiany wewnątrz rządu, potrzebna jest debata poważna w Sejmie i potrzebne jest jeszcze wciągnięcie opozycji do wielu decyzji, które muszą mieć charakter ponadpartyjny. A więc zadanie jest dzisiaj raczej szukać tego co wspólne, a niżeli ponownie i głębiej jeszcze dzielić scenę polityczną. Zmiany wewnątrz rządu, bo są słabe punkty? Dostrzega to Aleksander Kwaśniewski? - Tak, tak. Myślę, że nie tylko ja. Wydaje mi się, że i premier dostrzega to, że to jest rząd autorski Donalda Tuska, no ale po roku można powiedzieć, że jest słabszy, niż mocniejszy. Jakie są te słabe punkty? - Zgadzam się z tymi opiniami, które są przedstawiane przez ekspertów, które pan również zna. Ja nie chcę być katem nikogo, natomiast w moim przekonaniu bez głębokich zmian personalnych to nowe otwarcie się nie powiedzie. Ale bez głębokich zmian personalnych ten rząd prędzej czy później się sam unicestwi? - Wie pan, prędzej czy później będą wybory i w nich ten rząd po prostu zostanie odstawiony. Natomiast dzisiaj słabością polskiej sytuacji jest brak alternatywy, bo ona po prawej stronie jest kojarzona z Jarosławem Kaczyńskim, który ma ogromny elektorat negatywny. Po lewej mamy dwóch liderów, którzy nie potrafią się ze sobą porozumieć. Jest to więc jakiś atut Tuska, tylko on jest krótkotrwały, długo nie można na tym pojechać. Ale myśli pan, że właśnie słabością lewicy jest jej dychotomia i to, że są skłóceni? Bo jest tak, że sondaże partyjne dają cały czas Tuskowi - mimo słabych sondaży i notowań rządu - zwycięstwo. - Tak, dlatego, że nie ma alternatywy. Cały czas pojawia się pytanie, kto jeżeli nie Tusk. Pierwsze poszukiwania idą w stronę wnętrza PO, gdzie nie łatwo znaleźć ewentualnego sukcesora Donalda Tuska. A już na zewnątrz to są nazwiska i znane i zgrane, więc nie ma dziś wyraźnej, silnej osoby, czy grupy, na która można by postawić, jeśli nie PO. A pan czuje w powietrzu, nie tylko w tym krynickim, ale tez warszawskim, zniechęcenie Tuskiem? - Tak, to zdecydowanie narasta, ja myślę, że to jest odczuwalne wewnątrz samej Platformy i nie jest to nic dziwnego. To jest 35 trudnych lat, to jest ogromna aktywność, wiele spraw jest opartych wyłącznie o osoby premiera, więc to zużycie nie jest niczym nadzwyczajnym. Natomiast gorzej, że nie ma alternatywy, ze jesteśmy w sytuacji, w której nie widać niczego, co mogłoby być równie skuteczne, jak Tusk. Zwłaszcza, ze będzie ciężej w gospodarce, wyższy deficyt i bezrobocie, niższy wzrost - marny ten budżet. Bardzo marny. - No marny, ale on i tak jest lepszy niż w innych krajach, więc możemy się pocieszać, że kryzys do Polski nie przychodzi z taką brutalnością, jak gdzie indziej. Natomiast to są konsekwencje kryzysu. Jest spowolnienie gospodarki, mamy bankructwa małych przedsiębiorstw, rosnące bezrobocie - prawdopodobnie 12- a nawet 13-,14-procentowe wkrótce. Mamy niezwykle niebezpieczną tykającą bombę, czyli bezrobocie wśród młodych ludzi. Idą ciężkie czasy. Czyli myśli Pan, że bardziej kryzys i fatalne wskaźniki gospodarcze, niźli afera Amber Gold zachwieją rządem? - Moim zdaniem prawdziwym zagrożeniem dla tego rządu są konsekwencje kryzysu. To znaczy, jeżeli w setkach tysięcy małych przedsiębiorstw okaże się, że jest kłopot ze spłatą kredytu, że nie można wysłać dzieci na wakacje, że kurczą się rynki, że trzeba przeprofilować produkcję, to będzie pogłębiało frustrację. Proszę pamiętać, ze to jest elektorat dosyć wahliwy. To znaczy, ci ludzie głosowali już w przeszłości na SLD i na PiS, mogą zagłosować również na kogoś innego niżeli Platforma. To, co powiedziałem - tykająca bomba, czyli młodzi ludzie, którzy jeszcze nie głosowali. A którym ten rząd nie oferuje niczego poza bardzo mglistymi perspektywami. Młodzi ludzie i to dla nich właśnie Aleksander Kwaśniewski staje się teraz rzecznikiem wolnego handlu marihuaną? - Nie. Ja nie jestem zwolennikiem wolnego handlu marihuaną. Ja jestem zwolennikiem tego, żeby zrezygnować z karania, młodych szczególnie ludzi, za posiadanie niewielkiej ilości marihuany. Dlatego, ze my sami tworzymy przestępców. Tylko tyle? - Tak. Karać za dilerkę? - Za dilerkę koniecznie karać i walczyć z dilerką, bo to jest jakby źródło całego nieszczęścia. Natomiast bardziej edukować. Przekonywać, że marihuana, tak jak inne używki, jak papierosy, jak alkohol jest szkodliwa. Ja nie mam żadnych doświadczeń z marihuaną, wiec nie jestem wielkim specjalistą. Słuchacze bardzo proszą, żebym zapytał, czy Pan próbował? - Nie, nigdy nie próbowałem. W związku z tym jestem mało kompetentny w tej kwestii. Natomiast martwi mnie to, ze w Polsce skazano tyle tysięcy młodych ludzi, którzy później mają kłopot życiowy, bo to zostaje w ich dokumentach. I nawet jeśli to jest błąd młodości, jeżeli uznajemy, ze ta próba była bez sensu, to nie powinniśmy stygmatyzować tych ludzi na całe lata. Ale rozumiem, że jak za paręnaście lat przyjdzie do pana wnuk, no bo jak wiemy, zapewne po ślubie coś takiego się wydarzy... - Mam nadzieję, bardzo bym sobie życzył. ... i powie: "Dziadku, palić?", to pan powie: "Wnusiu, nie pal". - Nie, dam dobrą szkołę. Nie palić papierosów, które są legalne i można je kupić, a moim zdaniem są bardzo szkodliwe, uważać z innymi używkami, choć oczywiście byłbym naiwny, gdybym powiedział "Nie próbuj.". Dlatego, że w naturze człowieka leży próbowanie. Gdybyśmy ludziom odmówili prawa do doświadczenia, prawa do eksperymentu, to bardzo byśmy zubożyli ten świat. To jeszcze na koniec kolejne pytanie od naszych słuchaczy. Co jeszcze Aleksander Kwaśniewski chciałby osiągnąć w polskiej polityce? - Ja bym chciał, żeby Polska stała się - i w Krynicy w jakimś sensie o tym mówimy - żebyśmy byli jednym z tych nowych motorów europejskich, bo jest na to koniunktura. Polska może być wśród rozgrywających w Unii Europejskiej, bo mamy potencjał, mamy entuzjazm, a jednocześnie mamy taką straszną skłonność do niewykorzystywania szans, trochę jak nasi sportowcy. Złoty medal leży na tacy, a my trzykrotnie palimy bój. Chodzi o to, żebyśmy właśnie w sensie takim społecznym, politycznym, tych bojów nie palili. Tyle że jestem przekonany, że w tym pytaniu chodziło raczej o pańskie personalne ambicje, a nie ambicje Polski. - Ambicje - jest mi dobrze, wie pan, jestem aktywny, teraz mam do wypełnienia niezwykle trudną, ale fascynującą rolę na Ukrainie. W polskiej polityce nie szukam dla siebie miejsca, jeżeli pan o to pyta.