Nowemu szefowi tej partii radzi: Lewica zawsze powinna być antyklerykalna - to jest mój pogląd, a ja nie jestem wrogo nastawiony - dodał Oleksy. Konrad Piasecki: Józef Oleksy, polityk, który wśród licznych byłych tytułów ma też tytuł byłego prezesa SLD. Uronił pan łezkę radości po wyborze następcy? Józef Oleksy: To nie była dla mnie sprawa emocji osobistych. Żadnych emocji? - Sekundowałem sprawie. Nie powie pan, że się pan z wygranej Napieralskiego nie cieszył? - Uważałem, że wybór Olejniczka także byłby wyborem osoby doświadczonej i trafnym. Ale byłby wyborem narcyza używając pańskiej terminologii? - Piękne określenie i kwiat osobliwy. I osoba osobliwa. - Nic panu nie wyjdzie z tego porównania. - Czy wygrywa narcyz Olejniczak, czy wygrywa nie wiem? Napieralski jest kim jak nie narcyzem? - Używa pan pejoratywnie tego określenia przy Olejniczaku a ja mu jestem bardzo życzliwy. Uważam, że nie ma żadnej jego klęski. W demokratycznej rywalizacji wygrywa jeden. Napieralskiego do jakiego kwiatka by pan porównał? - Też do jakiegoś ładnego. Czyli do jakiego np.? - Nie nasuwa mi się. - : Mała stokroteczka? - Dlaczego mała, dlaczego stokroteczka? Po co te zdrobnienia? Wielka lilia? - Obaj byli działaczami tej samej partii, liderami. Przystąpili do rywalizacji. Jeden po męsku wygrał i tyle. Podejrzewałem radość z powodu Napieralskiego, bo to on zawsze powtarzał "Żałuję, że Oleksy i Miller są poza partią". - I bardzo dobrze mówił. To świadczyło o jego mądrości i dojrzałości. Wraca pan do SLD w takim razie? - Partia, która miała czterech premierów i żaden z nich nie jest z nią, to trochę daje świadectwo o swoim wnętrzu chorobliwym. I jednego prezydenta. - Jednego prezydenta, którego też nie ma z nimi. Wraca pan do SLD panie premierze? - Nie zamierzam. Nawet po wyborze Napieralskiego? A jak zadzwoni, zaproponuje? - Jestem byłym premierem i marszałkiem Sejmu i nie potrzebuję dla swojej identyfikacji być członkiem jeszcze partii. Odszedłem z nią poróżniony, z częścią elity a nie z partią jako taką. Miał pan jakiś kontakt z Napieralskim po jego wygranej? - Po wygranej, bardzo króciutko, telefonicznie? Pan gratulował czy on zapraszał do powrotu? - Zawsze się gratuluje i on nie zapraszał do powrotu, bo to są wasze dziennikarskie etykiety, że jeden jest beton nieoszlifowany i marny naśladowca Millera rzekomo, a drugi trochę lepszy naśladowca Kwaśniewskiego, ale też wam się nie podoba. Ale w tych porównaniach rzeczywiście coś jest? Napieralski pachnie panu marnym i nieoszlifowanym betonem? - To są wymysły dziennikarzy, którzy po wierzchu się poruszają. Ale jak zadzwoni Napieralski i mówi "Panie Józefie partia potrzebuje"? - To są tematy, których się tak nie stawia. To już jest język, który pan z książek chyba pamięta, że partia oczekuje.