Janusz Kurtyka zapewnił, że wszystkie polskie archiwa - wbrew temu, co mówił Putin - są otwarte dla Rosjan. Posłuchaj Kontrwywiadu RMF FM: Konrad Piasecki: Rozczarowany Putinowską wizją historii? Janusz Kurtyka: Ja myślę, że trzeba oceniać realistycznie to, co powiedział pan premier Putin. Myślę, że uczyniliśmy mały krok do przodu. Chociaż nie było też żadnych zaskoczeń. Ale ta ocena realistyczna budzi w panu radość, że Rosjanie mają taką, a nie inną wizję historii, czy jednak rozczarowanie? W dalszym ciągu wielkie obawy i wielkie rozczarowanie, bowiem to nie jest wizja historii, tylko wizja tego, w jaki sposób propagandowo można wykorzystywać historię. To było tak, że Putin robił krok do przodu i chwilę potem krok w bok. Właściwie jedynym krokiem do przodu dla mnie jest postawienie przez pana premiera Putina rosyjskiego znaku zapytania przy Pakcie Ribbentrop-Mołotow. Ta rosyjska prawda, rosyjska wizja 1939 roku - pańskim zdaniem - ma wiele wspólnego z prawdą? Nic. Nic? Nic. Czyli kłamstwo? Jedno, wielkie, historyczne kłamstwo? Jest to jedna wielka historyczna manipulacja, która ma uzasadnić pozycję Rosji w historii, bo Rosja należała do obozu państw zwycięskich i z całą pewnością obok Stanów Zjednoczonych była największym zwycięzcą II wojny światowej. I chodzi o to, żeby ten fakt bycia w obozie zwycięzców został uwypuklony, natomiast pierwsze dwa lata udziału w wojnie po stronie sojuszu z Hitlerem zostały zatarte. Obejrzyj Kontrwywiad: Czy to, co mówił Putin - według pana - mimo wszystko choć odrobinę zatarło to fatalne wrażenie, jakie mieliśmy po tym propagandowym obrazie, jaki malowały rosyjskie agendy rządowe i rosyjskie media przez ostatnie dni? Z pewnością ta propagandowa ofensywa stworzyła korzystne tło dla wystąpienia pana premiera Putina... To znaczy: cieszyliśmy się, że już nie mówił tego samego. Że nie mówił tego samego. A poza tym myślę, że powinniśmy pamiętać o pewnym skomplikowanym wewnętrznym rosyjskim kontekście - mianowicie ta propagandowa ofensywa być może bardziej była związana z obozem prezydenta Miedwiediewa niż z obozem prezydenta Putina. Myśli pan, że Putin i Miedwiediew to dwie różne wizje historii, dwie różne wizje polityki? Nie. Myślę, że to jest wizja historii podobna, ale jeśli istnieją przyczyny wewnątrzpolityczne, które różnią te obozy - mówię: jeżeli - to historia również będzie używana propagandowo. Czy było coś takiego, co usłyszał pan wczoraj z ust Putina, i zapaliła się panu w głowie taka czerwona lampka ostrzegawcza: To kłamstwo, to jawne kłamstwo. Putin mija się z prawdą i robi to celowo. Nie, to nie było przemówienie, gdzie były jawne kłamstwa. To było przemówienie, gdzie manipulowano historią. Myślę, że przywódca takiego wielkiego kraju jak Rosja nie może sobie pozwolić na jawne kłamstwa w oficjalnym wystąpieniu. To raczej było przemówienie pełne przemilczeń, pełne takich mielizn, gdzie nie powiedziano tego, co powinno być powiedziane. A czy rzeczywiście jest tak, że są jakieś polskie archiwa, które są zamknięte dla Rosjan? Nie. Te sprzed 1939 roku? Nie. Nawet archiwa Instytutu Pamięci Narodowej. Bo Putin mówił: Dobrze. My otworzymy swoje archiwa, ale wy otwórzcie swoje. O czym on mówił? To jest jakaś pułapka, w którą pan premier Putin dał się wprowadzić swoim doradcom. Wszystkie archiwa polskie są maksymalnie otwarte. A czyj ton polemiki ze słowami Putina wydaje się panu odpowiedniejszy: ten, który prezentował wczoraj prezydent Kaczyński, czy ten spokojniejszy, premiera Tuska? Nie będę w żaden sposób oceniał przywódców naszego państwa. Ja nie mówię o przywódcach, ja mówię o tonie ich polemiki. To jednak byłaby ocena. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na niezwykle interesujące przemówienie pani kanclerz Merkel i pana premiera Fillona. A czy prezydent zestawiając Katyń z holocaustem powiedział - pańskim zdaniem - o jedno zdanie za dużo? Myślę, że to było ludobójstwo, ale nie holocaust. Tak bym to ujął. Niemieccy Żydzi już protestują, mówią, że to było niestosowne, nie na miejscu. Prezydent powinien się jakoś z tego wycofać? Nie będę radził panu prezydentowi żadnych kroków. Jednak ja bym wprowadził takie semantyczne rozróżnienie: ludobójstwo i holocaust. Prezydentowi nie będzie pan radził. A premierowi pan radził? Na ile Instytut Pamięci Narodowej ukształtował to, co mówił w Gdańsku premier Donald Tusk, bo spotykał się pan premierem? Mam nadzieję, że działania Instytutu Pamięci Narodowej, które staraliśmy się intensywnie podejmować od dwóch tygodni, w jakiś sposób ukształtowały i wystąpienie pana premiera, i wystąpienie pana prezydenta, przez sam fakt obecności w obiegu publicznym tego, co mówiłem ja czy inni przedstawiciele Instytutu. A na ile premier się pana radził? Daruje pan, ale to była wewnętrzna narada. Jedyną osobą, która może powiedzieć, co się działo, może być pan premier. A czy ustalono, że jedyną polską reakcją na to, co mówi rosyjski wywiad będzie pański list i list szefa Agencji Wywiadu do Rosji do swoich odpowiedników, czy będą jeszcze jakieś inne kroki? Ja nie wysyłałem listu do swojego odpowiednika, bo takowego w Rosji nie ma. Ja po prostu wystąpiłem z oświadczeniem. Szef Agencji Wywiadu wysłał list do swojego odpowiednika, a pan wysłał list otwarty. Tak. Celem mojego wystąpienia było podsumowanie dyskusji i podsumowanie, jak oceniał rosyjską propagandę Instytut Pamięci Narodowej. Będą jeszcze jakieś dalsze kroki? Tak, nasi historycy po pierwsze będą się starali zrecenzować szczegółowo tę książkę, którą zaprezentowały służby rosyjskie. Będziemy starali się również - może nie w najbliższych dniach, jak nieopatrznie powiedział pan minister Graś, ale w najbliższych tygodniach czy miesiącach - szczegółowo przeanalizować każdą z rosyjskich tez propagandowych. Ukaże się również specjalny dodatek do "Biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej", który to podsumuje. Zmieniając temat. W przyszłym miesiącu publikacja na temat Aleksandra Kwaśniewskiego? Tak, oczywiście. Przedstawi go jako tajnego współpracownika czy ofiarę inwigilacji? Poczekajmy na publikację. Będzie to obszerny tekst w naszym periodyku "Aparat represji w Polsce Ludowej". Oczywiście czekamy na publikację, ale chcielibyśmy wiedzieć coś więcej. Czy publikacja udowodni, że TW Alek to Aleksander Kwaśniewski, czy udowodni, że Aleksander Kwaśniewski to ofiara SB? Nie ulega wątpliwości, że Aleksander Kwaśniewski został zarejestrowany jako tajny współpracownik bezpieki i to również potwierdził, podkreślił w swojej sentencji Sąd Lustracyjny. Ale był też inwigilowany. To możliwe? To jest standard, że ludzie znajdujący się w takich sytuacjach mogą być również inwigilowani. Czyli i to, i to. Powtarzam, że w takich sytuacjach to jest standard.