Konrad Piasecki: Bardzo jest pan odmieniony poparciem Platformy Obywatelskiej? Jacek Kurski: Odmieniony, jak odmieniony, tak mówiąc ironicznie, wiedziałem, że kiedyś ten moment nadejdzie i PO zagłosuje za Jackiem Kurskim. A mówiąc poważnie, jest to konsekwencja sytuacji, jaka wytworzyła się po odrzuceniu kandydatury Antoniego Macierewicza, gdy Platforma powiedziała "każdy, byle nie Macierewicz", przy czym mój klub postanowił wypróbować cierpliwość Platformy i PO musiała przełknąć tę żabę. "Będę się starał ocieplać swój wizerunek i być wyrazisty, ale kulturalny". To naprawdę pańskie słowa? Tak. Może trzeba było powiedzieć "obiektywny". Komisja nie jest do ocieplania wizerunku Jacka Kurskiego, tylko do dojścia do prawdy. Prawdy, która, jak sądzę, w niekwestionowany sposób broni dobrego imienia Prawa i Sprawiedliwości. Nie chcę, by przy każdej okazji media szarpały mnie za jakąś rzekomą agresję, bo pan doskonale mnie zna i wie, że może nie jestem łagodny jak baranek, ale jestem normalnym człowiekiem. To w celu tego ocieplenia pan się przebiera za króliczka? Nie, to była noworoczna okazja - "Reality Shopka Szoł" w Krakowie. Nadzwyczaj twarzowy strój. Można było się popłakać ze śmiechu. Prawda, że wyglądałem jak misiaczek, jak aniołek? Teraz będę się panu bardziej z króliczkiem, niż z bulterierem kojarzył. Czyli dziadkowie w Wehrmachcie, ciemny lud, lewe billboardy - to już nie Jacek Kurski. Wymienił pan różne rzeczy i trzeba by było każdą z osobna skomentować. Ale tak kojarzyć się już pan nie chce? Nie chcę się tak kojarzyć. Kto teraz będzie takim PiS-owskim pistoletem i macherem od czarnej, brudnej roboty? Ma pan jakichś godnych następców? Nie było żadnej czarnej roboty. Bardzo często czarną robotę zadawali sobie nasi przeciwnicy polityczni. Ale czy są jacyś godni następcy? Tacy fighterzy, mówiąc językiem polityki? Oczywiście, że są w klubie PiS. Jest sporo młodych, odważnych, merytorycznych i błyskotliwych osób. Mam nadzieję, że rolę tych twardych frontmenów stopniowo będą przejmować na siebie inni. I tak się dzieje powoli. Po co Prawo i Sprawiedliwość deleguje kogoś do komisji, którą uważa za bezprawną? Dlatego, że nieobecni nie mają racji i trzeba będzie bronić dobrego imienia partii w komisji, która w oczywisty sposób została powołana po to, żeby zdruzgotać i zdewastować dobre imię i wiarygodność PiS-u w tej sferze, w której PiS odniósł najwięcej sukcesów w oczach społeczeństwa. Np. w walce z przestępczością.