Jak wygląda wigilia przy stole braci Kurskich? "My z bratem mamy tylko siebie. Przy wigilijnym stole staramy się nie poruszać tematów, które mogą nas podzielić" - mówi gość RMF FM. Konrad Piasecki: Krzyknie pan: Chwała Sikorskiemu? Jacek Kurski: - Lepiej późno niż wcale. Do chwały jeszcze daleko, ale to pokazuje jak bardzo został zmarnowany czas po 10 kwietnia. Zobaczymy co interwencja UE ws. wraku przyniesie, bo może się okazać, że następne lata też będą zmarnowane, bo Rosjanie nie zareagują. - Polska polityka wobec Rosji ma sens, tylko wtedy, kiedy jest częścią polityki europejskiej. Ambicją i zadaniem polskich rządów powinno być uczynienie sprawy polskiej sprawą całej UE, szczególnie w kontekście wraku. Jest w polityce - panie redaktorze - coś takiego jak timing. Tuż po 10 kwietnia był timing, do tego stopnia, że cała opinia międzynarodowa była po naszej stronie. Mało tego - sam Miedwiediew wpychał śledztwo w ręce Polaków. Polska to śledztwo odrzuciła i dzisiaj - po trzydziestu paru miesiącach - jest naprawdę trudniej umiędzynarodowić tą sprawę. Ale to nie znaczy, że nie należy próbować. Nie brzmi pan jak człowiek, który słucha rad Pawła Kowala: "Stańmy murem za Sikorskim". - Nie, ja nie wiem, czy Paweł Kowal jakiś projekt rozpoczyna. Oczywiście, że należy stanąć, ale to nie Kowal powinien stanąć, ale Donald Tusk. W momencie, kiedy Donald Tusk sam się zdystansował od tej próby osłabił... Tusk patrzy, czy Sikorskiemu pójdzie czy nie. W razie czego Donald Tusk będzie ojcem sukcesu, a jak się nie uda, co zrobić. - Dobrze że pan sformułował pierwszy akt do oskarżenia Donalda Tuska przed TS. Bo dokładnie to pan teraz sformułował. Jeżeli polski premier, w sprawie, w której zginęła duża część polskiej elity państwowej i prezydent, kieruje się PR-em, picem, socjotechniką, a nie realnym naciskiem na opinię międzynarodową - to znaczy, że działa przeciwko własnym interesom. Panie pośle, tylko wiara w to, że UE huknie, a Rosja się ugnie jest - moim zdaniem - wiarą magiczną. Wobec czego to nie jest PR i pic, tylko to jest realna polityka i realna dyplomacja. - Realna polityka jest wtedy, kiedy na arenie międzynarodowej stawia się wyraźnie polskie interesy. Rzeczą polskiego rządu było to, żeby ten licznik presji międzynarodowej na Rosji bił od 10 kwietnia 2010 roku od godziny 8:45, 4 minuty po katastrofie. Tyle, że dzisiaj jest tak, że mam wrażenie, że mówienie o wraku, mówienie nieustające o bezradności rządu, o tym picu rządowym, o którym pan powiedział, napędza Rosjan, którzy z tym większą satysfakcją nam go nie oddają, bo widzą, jak bardzo ta sprawa dzieli Polaków i jak łatwo walić w te pręty naszej klatki. A my się rzucamy. - Dzisiaj jest oczywiście trudniej, bo najlepszy okres, najlepszy w sensie presji międzynarodowej, został zmarnowany. Tym niemniej nie powinno to osłabiać naszej determinacji. Premier Tusk powinien zrobić wszystko, żeby tę sprawę stawiać na ostrzu noża i żeby ten licznik presji międzynarodowej bił nie od dwóch czy trzech dni wstecz, tylko od 2,5 roku. Ale ponieważ ta sprawa jest rozgrywana międzynarodowo i Polacy są, próbuje się nas dzielić, Solidarna Polska ustami Zbigniewa Ziobry złożyła akurat pewną pomoc, jeśli chodzi o... Doradziła Sikorskiemu, jakimi ścieżkami można walczyć z Rosją. - I cieszy nas, że nie zostało to wyśmiane przez nikogo, dlatego że miało poważne, merytoryczne podstawy i być może ten kierunek zostanie przez Sikorskiego i Tuska podjęty. A propos jeszcze panie pośle tego stawiania Tuska przed Trybunałem Stanu. To jakiś plan jest, projekt, czy tylko tak pan sobie luźno rzuca? - Ja tylko chciałem uświadomić naszym słuchaczom, że sam redaktor RMF FM potrafi napisać akt oskarżenia w sprawie Smoleńska wobec Donalda Tuska, ale ja nie chcę w tej sprawie iść w tę stronę. Chcę, żeby ta sprawa została rozwiązana i Solidarna Polska działa w kierunku merytorycznego rozwiązania tej sprawy. Co ma w sobie Parlament Europejski, że produkuje kolejnych polityków, którzy albo odchodzą, albo są wyrzucani z rodzimych partii? - Daje niezależność. Dzisiejsza polityka polska skartelizowana... Finansową? Czy poczucie, że skoro już jestem w Europie i skoro jestem doceniany w Europie, to w Polsce też muszą mnie docenić? - Po pierwsze w Europie panują inne standardy. W Europie, jak polityk jakiś przegrywa wybory, to odchodzi. W Polsce, jak polityk przegrywa wybory, to wyrzuca po kolei wszystkich pretendentów. Natomiast daje pewną niezależność, daje pewien ogląd, dystans i w tej skartelizowanej polityce kierującej się tak naprawdę tylko knutem i batem w największych partiach, ludzie o pewnej wrażliwości, o pewnym pomyśle na niezależność, na siebie, przy pewnym szacunku dla siebie, nie mogą w takich kieratach uznawać tego rodzaju monopolu prowadzącego do niszczenia naszego życia politycznego. A myśli pan, że Siwca Miller też knutem i batem okładał i biedny Siwiec z poranionymi plecami musiał wybiegać czym prędzej z SLD? - Nie, akurat myślę tutaj o naszych przypadkach... Myśli pan o sobie, o swojej osobie. - O naszych szlachetnych przypadkach. Akurat przypadek Siwca jest bardziej, wydaje mi się, ambicjonalny. Nie miał gwarancji trzeciej kadencji do europarlamentu z SLD, natomiast u Palikota miał gwarancję. W związku z czym Palikot jest mu w stanie dać to, co on chce, czyli pewnie nawet jedynki w Warszawie albo w jakimś innym dobrym okręgu, a jednocześnie zaczerpnąć od Siwca jakiś tam blichtr międzynarodowej czy europejskiej kompetencji, bo nie ma dokładnie nikogo. Czyli uważa pan, że jest to ruch ku Palikotowi, a nie ruch w kierunku powołania partii Kwaśniewskiego. Co się na salonach brukselskich w Europie mówi o tym? - Tu są dwa plany. Plan minimum i plan maksimum. Plan minimum to jest start z listy Palikota i dostanie się do europarlamentu przez Siwca. Bliższa koszula ciału i lepszy wróbel w garści niźli kanarek na dachu. No, a plan maksimum to oczywiście formacja pod dowództwem Kwaśniewskiego, ale czy leniwemu, sytemu kotowi Kwaśniewskiemu zechce się robić partię tego nie wie nikt. Ani pan, ani ja. Tyle, że Platforma się bardziej tego sytego kota obawia, niż młodych, wygłodniałych kociaków z Solidarnej Polski. - Platforma akurat w tej perspektywie słusznie, dlatego że my chcemy budować swoją tożsamość... Kociaki z Solidarnej Polski nie chcą kraść wyborców Platformie. - Prawicową, prawicowo-centrową, a Palikot czy Siwiec, czy Kwaśniewski raczej lewicową, w związku z czym rezerwuarem głosów Kwaśniewskiego jest rezerwuar Platformy. My chcemy dać wartość dodaną do polskiej polityki i przechylić szalę zwycięstwa prawicy na naszą korzyść, bo w dotychczasowej formule to jest nie możliwe, dlatego Solidarna Polska jest potrzebna i czasem marzę o tym, żeby już były wybory, bo wtedy iluś ludzi dowie się... ...pokażecie pełnię swej krasy. - ...dowie się za kotarą wyborczą, że Ziobro, Cymański, Kurski, Dera, Dorn, Wróbel, Mularczyk, Kempa, to jest Solidarna Polska, a nie PiS. A Bielan mówi: "Trzeba się skupić przy Kaczyńskim, bo to on jest najsilniejszym środkiem na prawicy." - Odnajduje w tym też pewne merkantylne, w sensie polityczne i bezpieczeństwa i prosperity i motywacji. Aczkolwiek pozdrawiam serdecznie Adama Bielana. Solidarna Polska jest podmiotowa i zbuduje alternatywy i dla PiS, i dla Platformy. Poszerzy ofertę opozycyjną, żebyśmy wreszcie wygrali. Na koniec pytanie świąteczne. Czy w święta w politycznej rodzinie Kurskich polityka jest tematem tabu? - Nie, ale my już z bratem jesteśmy tak... Mamy tylko siebie. On ma jednego brata, ja mam jednego brata. Staramy się nie poruszać tematów, które nas mogą podzielić szczególnie w święta. Naprawdę mamy tylko siebie, jakby to powiedział Donald Tusk. - Ojej to może ja, ale ja to mówiłem.... Jak już Kurski mówi Tuskiem - czas umierać, czas już kończyć. - Ja to mówiłem przed Tuskiem.