Konrad Piasecki: Panie pośle, patrząc na polskie problemy gazowe stuknie się pan w wątłą, pisowską pierś? <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-kurski,gsbi,2077" title="Jacek Kurski" target="_blank">Jacek Kurski</a>: Za co? Wprost przeciwnie. To, co się dzieje, jest dowodem na słuszność prowadzonej przez <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-prawo-i-sprawiedliwosc,gsbi,39" title="Prawo i Sprawiedliwość" target="_blank">Prawo i Sprawiedliwość</a> i kontynuowanej przez pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego polityki energetycznej, zabezpieczającej nas dywersyfikacyjnie. Zapowiadaliście, że zdywersyfikujecie i nie zdywersyfikowaliście. Bo nastąpiło niespodziewane wydarzenie odsunięcia nas od władzy. Gdybyśmy mieli pełną kadencję, a jeszcze lepiej dwie, z tym zabezpieczeniem byłoby dużo lepiej. Dość powiedzieć, co zrobiła w tej sprawie Platforma. Dokładnie nic. Symbolem tego zaniechania jest np. Gazoport. Ja jestem z Gdańska. Platforma obiecywała, że jak tylko Platforma wygra, to przywróci Gazoport do Gdańska i zacznie się intensywna budowa. Niech pan nic nie mówi o tym Gazoporcie, bo to jest kompromitacja PiS-u ten Gazoport. Pamięta pan, kiedy PiS-owski rząd podjął decyzję o Gazoporcie? Na przełomie 2006 i 2007 roku. W styczniu 2006 była decyzja rządu o tym, że będzie budowany Gazoport. To było założenie. Potem Jarosław Kaczyński pojechał do Gdańska i powiedział, że Gazoport będzie w Gdańsku. Potem Lech Kaczyński pojechał do Świnoujścia i powiedział, że Gazoport będzie w Świnoujściu. I tak przez dwa lata nie było wiadomo, czy w Gdańsku, czy w Świnoujściu. Gazoportu bym przed oczy nie rzucał. Dlatego, że władze portu związane z Platformą i SLD z poprzedniej kadencji nie uwolniły terenów potrzebnych dla budowy Gazoportu. Stąd zwyciężyła, ku mojej rozpaczy jako gdańszczanina i szefa PiS-u w Gdańsku, koncepcja świnoujska. A zespół, który miał w ministerstwie gospodarki opracować założenie tego, czy się Gazoport w ogóle opłaca, przez dwa lata nie stworzył tego dokumentu. Kompromitacja panie pośle. Platforma obiecywała, że będzie Gazoport i to w Gdańsku. Nie ma ani w Gdańsku, ani w Świnoujściu. Natomiast jest jedna wielka kompromitacja, bo teraz kiedy się te napięcia gazowe dzieją - gdzie jest pan premier Tusk? Właśnie wraca z nart w Dolomitach i zwołuje szczyt na Słowacji. Nie wraca z nart w Dolomitach, tylko wypada z nart w Dolomitach na Słowację, bo to niedaleko, i wraca na narty w Dolomity. Gdyby Jarosław Kaczyński w przeciągu roku czwarty raz udał się na urlop i to w czasach kryzysów gospodarczych, finansowych, energetycznych, rozwalania PZPN i groźby utraty Euro - to byłaby jedna wielka masakra - gdzie jest Kaczyński. Jarosław Kaczyński też jeździł na urlopy. Ostatnio w Klarysewie się zamykał na dwa miesiące i nic się nie wydarzyło. Ale on jest liderem opozycji. Chyba wolno liderom opozycji pisać program partii opozycyjnej w Klarysewie. Natomiast Donald Tusk jako premier lekce sobie waży swoje obowiązki i się troszeczkę leni panie redaktorze. Dlaczego pan nie formatuje przekazu dla naszych umęczonych ludzi stojących dzisiaj w korkach, że oni jadą ciężko do pracy, a pan Donald Tusk jeździ na nartach, gdy się wali energetyka. Bo uważam, że to dobrze retorycznie wypada, ale bez sensu kompletnie, bo premier też ma prawo do urlopu. Panie premierze, do pracy, do zadań. Polska czeka. Panie pośle, a czy pana - pisowskiego twardziela nie dopadają czasami chwile zwątpienia, pesymizmu i wątpliwości? Czasem nuty takiej melancholii, ale nigdy zwątpienia. 16 miesięcy po wyborach a sondaże PiS jak zjeżdżalnia na palcu zabaw dla dzieci. Cały czas w dół. Na ta masakrę medialną jaką jesteśmy poddani, uważam, że powinniśmy mieć 11-13. To, że mamy od 20 do 28, to jest fenomen. Musicie zmienić przekaz, bo ciągle o tych mediach. To już nudne jest. Przy tych samych mediach byliście w stanie powstać, później byliście w stanie wygrać wybory parlamentarne, prezydenckie. W 2005 roku po aferze Rywina ewidentnie media nie miały tej busoli jak iść i w miarę można się było przebić. Nie dopada pana czasami takie poczucie pasażera Titanica w zderzeniu z górą lodową, czyli idziemy na dno? Nie. Aczkolwiek widzę, że jest trudny czas dla PiS. Widzę czasem zwątpienie u niektórych. Ale zapewniam pana, że po 16 miesiącach przy tego rodzaju niełatwej sytuacji w mediach i dużej stawce w większości mediów na PO nasze dwadzieścia kilka procent jest znakomita podstawą do ekspansji w przyszłości.