Posłuchaj Kontrwywiadu: Konrad Piasecki: Miała być wielka wojna z pornografią, krucjata przeciwko współczesnemu niewolnictwu kobiet i co się z tym stało? Jacek Kurski: Są ważniejsze rzeczy ze spraw aksjologicznych. Jest przede wszystkim sprawa konstytucyjnego ugruntowania ochrony życia - to jest teraz najważniejsze. Ten projekt przepadł? Rozpłynął się? Nie ma potrzeby otwierania nowych frontów, aczkolwiek sprawa jest słuszna i trzeba kiedyś do nie wrócić. Nie wszystko naraz. Tydzień temu Marek Jurek mówił, że to świetny projekt, szef klubu - że wyznacza dobry kierunek. Teraz został zdjęty z porządku dziennego i zdaje się, że wcale go nie ma. Projekt świetny, dobry kierunek, ale politycy nie są rozliczani za intencje, tylko za skutki swoich działań. Jeśli nagromadzimy zbyt wiele tego rodzaju obyczajowych, aksjologicznych, to będziemy mieli zbyt duży front przeciwko sobie. Będziemy rozliczani za sukces. To samo dotyczy kwestii konstytucji. Czy prawdą jest, że tej projekt zrodził się w ten sposób, że Marian Piłka wziął podpisy, zebrane w klubie i przygotowane na okoliczność jakiejkolwiek ustawy, podpiął pod swój własny pomysł i zaniósł do marszałka Sejmu? Nie wiem. Nie wydaje mi się to prawdopodobne. Posłowie, nawet ci, którzy się pod nim teoretycznie podpisali, byli tak zadziwieni tym, jak ten projekt wygląda, że wydaje się to bardzo prawdopodobne. Te sprawy na pewno wyjaśnimy w klubie, ale trudno mi uwierzyć, by coś takiego nastąpiło. Powinniście wrócić jeszcze na tę ścieżkę antypornograficznej krucjaty czy odłożyć ją? Nie nazywajmy tego krucjatą, bo krucjata ma taki podtekst pewnej śmieszności. To była bardzo poważna sprawa w historii świata. Nadmiar pornografii w naszym życiu publicznym i oddziaływania na dzieci prowadzi do mnóstwa tragedii i patologii i sprawą się trzeba zająć. Na razie ma pan bardziej przyziemne sprawy na głowie. Jak stan pańskich oszczędności?