Konrad Piasecki: "Kurski wygryza Misia" - taki tytuł znalazłem w Internecie. Rzeczywiście jest pan tak okrutny? Jacek Kurski: Nie. Nie jestem okrutny. Nigdy nie byłem okrutny. Wielokrotnie mnie wygryzano. Ja nie wygryzałem nigdy nikogo. A co się dzieje z Misiem, czyli Michałem Kamińskim? Przecież to on powinien przygotowywać orędzie prezydenta, a zwłaszcza jego telewizyjną oprawę, bo to on a nie pan jest rzecznikiem prasowym prezydenta. Nie wiem. Przygotowywał wszystkie poprzednie orędzia. Może na zasadzie pewnego urozmaicenia, ja zostałem tym razem poproszony przez Kancelarię Prezydenta. A zadzwonił do pana po tym orędziu? Pogratulował gejów, niemieckich map, ślubów, "Polskich dróg"? Nie zadzwonił, ale jesteśmy umówieni na lunch... ogólnorozwojowy. Bo od trzech dni Michał Kamiński zapadł się pod ziemię, przynajmniej dla dziennikarzy, może dla pana także? Nie wiem. Nie miałem od paru dni kontaktów z nim. Ostatni raz widziałem go na komitecie politycznym tydzień temu. Uważa pan, że Michał Kamiński jest dobrym rzecznikiem prezydenta, że sprawdza się w tej roli? Proszę mnie nie zmuszać do opinii na temat moich serdecznych kolegów. Myślę, że jest niezły, ale zawsze można coś poprawić. Nie uważam, żeby był złym rzecznikiem. Kamiński pańskiego dzieła nie komentuje, a rzecznik partii Adam Bielan mówi też: "Nie chcę tego komentować". Co się dzieje? Dlaczego nikt nie klaszcze panu w partii? Dlaczego nikt nie klaszcze? Spotykam się z niezliczoną liczbą dobrych ocen tego orędzia. Ale nie ze strony rzecznika prezydenta i nie ze strony rzecznika partii. 46 proc. Polaków podobało się to orędzie; 48 proc. nie, ale dawno nie było jakiejkolwiek sprawy, w której prezydent cieszyłby się poparciem połowy Polaków. Myślę, że było to dobre posunięcie. Do tych 48 proc. niezadowolonych z orędzia i jego oprawy należy premier. Mówi, że jest zasmucony tym, że to pan pracował nad orędziem, bo jest pan bardzo charakterystyczny i znany z wewnętrznej agresji. Z jakiej wewnętrznej agresji? To jakaś trauma pana premiera. Może pamięta to, że gdy szefowałem kampanii telewizyjnej dwa lata temu rzeczywiście przegrał wybory prezydenckie i parlamentarne. Dlaczego mamy się już trzecią minutę zajmować jakimiś indywidualnymi ocenami? Najważniejsze jest to, że mamy bardzo dobrego prezydenta, który robi bardzo wiele dobrego. Do tej pory niewielu Polaków o tym wiedziało. Była pewna, szczególna bariera wytwarzana przez część mediów po to, żeby prezydenta pokazywać w sposób niezbyt przychylny. Chociaż na chwilę to się udało. Trzeba zastosować takie środki ekspresji, którymi jest się samemu zwalczanym. Jeżeli prezydent jest dosyć brutalnie atakowany we wszystkich rodzajach mediów przez wszystkie rodzaje środków wyrazów, to też musi dostosowywać swój wizerunek do tej trudnej sytuacji. A polski konsul musiał przeprosić tego geja z wystąpienia i napisać mu, że to co się stało to pożałowania godny incydent. Nie komentuję, bo to zdumiewająca wypowiedź. Polegam na pańskich słowach. Ten pan homoseksualista kilka lat temu zaprosił wszystkie kamery na swój ślub. Jemu zależało na rozgłosie; jemu zależało na tym, żeby znaleźć się we wszystkich stacjach telewizyjnych, w tym również w "Wiadomościach" Telewizji Polskiej; jemu zależało, żeby być w Internecie. Ale chyba nie wiedział, że znajdzie się też w orędziu prezydenta Kaczyńskiego. Teraz rozumiem, że ten pan gej z wypiekami na ustach oglądał orędzie pana prezydenta i natychmiast zadzwonił i wyraził zdziwienie. To jest oczywista podpucha z Polski po to, żeby zakłócić bardzo dobre wrażenie, bardzo dobrego wystąpienia pana prezydenta. Panie pośle a tak osobiście, to pan bardziej się boi gejów czy Niemców? Jest Wieli Piątek więc niech pan zmieni trochę repertuar na dzisiaj. To pan straszył gejami i Niemcami, więc pytam. Ale nie w Wielki Piątek. Mówię poważnie.