Poseł PiS-u wraca do gry i zapowiada twardą walkę z rządem: Trzeba rząd punktować tam, gdzie odchodzi od obietnic - dodaje. Konrad Piasecki: Dawno nie widziany, dawno nie słyszany poseł PiS, Jacek Kurski. Dzień dobry. Jacek Kurski: Dzień dobry. Panie pośle co się z panem działo? Podobno pan antyrządową partyzantkę w kaszubskich lasach organizował? Świadomie nie przyjmowałem zaproszeń do żadnych mediów po wyborach. Tak sobie powiedziałem po wyborach, że aż do kongresu mnie nie będzie. Przemyśliwał pan swoją trudną sytuację. Nie trudną, tylko urodził nam się niedawno syn. Są rzeczy ważniejsze od polityki i zamiast pokazywać się w takim momencie, kiedy są połajanki, są pewne niepotrzebne swary, lepiej się po prostu wyciszyć. To była bardzo dobra decyzja. Pan mówi nie trudną, a ja pokazuję cytat: "Moje ambicje sięgają tego pułapu, który właśnie osiągnąłem. Czwarty rząd w ławach PiS, na jedenaście rzędów" - tak pan mówił w poprzedniej kadencji. A w tej? Który rząd dla Jacka Kurskiego? W tej siedzę w ósmym rzędzie. A miał być czwarty. W tym samym rzędzie, w którym Nelly Rokita. Jestem sąsiadem Antoniego Macierewicza. Ale ósmy rząd dla ambicji Jacka Kurskiego, to jak policzek panie pośle. Niech mnie pan tutaj nie podpuszcza. Doskonałe miejsce. Poza tym w PiS są jakby dwie hierarchie. Jedną wyznaczają posłowie, którzy innym posłom wyznaczają miejsce w Sejmie. Druga hierarchia to jest ta, którą wyznacza Jarosław Kaczyński. Miejsce obok Nelly Rokity to szczyt ambicji Jacka Kurskiego? Niech pan zgadnie, która jest dla mnie ważniejsza? Dla mnie jest ważniejsze to, co zleci Jarosław Kaczyński. To jest rzeczywista hierarchia w PiS. Bo linię prezesa - jak pana znam - wspiera pan niezachwianie. Uważa, że tyko jego polityczny geniusz jest w stanie doprowadzić PiS do kolejnych sukcesów. Jarosław Kaczyński jest wielką wartością polskiej prawicy i jakkolwiek na pewno pewne zmiany w PiS są potrzebne i wyciągnięcie wniosków z kampanii wyborczej też jest konieczne, to ono się musi odbywać w zgodzie z prezesem i za jego akceptacją. Jakakolwiek działalność rozłamowa, jakakolwiek działalność kwestionująca przywództwo Jarosława Kaczyńskiego byłaby krótką i najprostszą drogą do klęski PiS. Na to zgody nie ma. A nie boi się pan? Nie boję się. "Nikt w naszej partii nie może czuć się bezpieczny. Powstaje strach, a strach zabija partię" - piszą buntownicy w liście delegatów. To jest trochę przeegzaltowany obraz . Są miejsca w PiS, gdzie można twardo dyskutować. Np. komitet polityczny.