Te przepisy mają spowodować odsunięcie ludzi, funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL od ważnych funkcji i stanowisk w państwie - zapowiada. Według naszych informacji, byli funkcjonariusze Urzędu i Służby Bezpieczeństwa będą dostawać najniższą możliwą emeryturę, czyli około 600 złotych, ale jeśli ktoś służył w nich przed 1957 rokiem, to ten okres w ogóle nie będzie wliczany do stażu pracy. Kuchciński skomentował też słowne starcie Zbigniewa Ziobry z Jerzym Stępniem. Minister sprawiedliwości chce dymisji prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Wcześniej to Jerzy Stępień chciał postawienia ministra przed Trybunałem Stanu za złamanie konstytucji. Chodziło o wypowiedzi przesądzające o winie zatrzymanego ordynatora chirurgii szpitala MSWiA w Warszawie. Na głupie pytanie, głupia odpowiedź. Oczywiście to pewna przenośnia. (...) Ale jakie pytanie, jaki zarzut - czasami trzeba dać taką ripostę - nie chodzi o to, czy jest mądry, czy głupi - mówi Kuchciński. Posłuchaj Kontrwywiadu: Kamil Durczok: Uśmiechnięty, zadowolony. Z pierwszej konwencji wyborczej, prawda? Marek Kuchciński: To nie była konwencja wyborcza. Była planowana kilka miesięcy temu, przygotowywana jako wejście do drugiej części realizacji naszego programu. "Historia zna wiele przykładów, gdy cele giną wśród kompromisów i codziennej szarpaniny". To słowa premiera. Z Samoobroną i LPR macie zgniłe kompromisy i codzienną szarpaninę. Chce pan osiągać te nowe cele w starym towarzystwie? Nie mamy innych możliwości. Macie - wybory. To już nie byłaby realizacja celów i programu, ale całkowite nowe otwarcie. Na to chyba Polacy nie są w tej chwili zdecydowani. O ile pamiętam, hasło tej konwencji brzmiało: przyszłość, sukces, rozwój. A dziś mamy lustrację, dekomunizację, aborcję i homoseksualizm, czyli powtórkę z 1992 roku. Ten etap w tej chwili kończymy. Homoseksualizmem nie zajmujemy się. Musicie się zajmować, bo wicepremier i minister edukacji na ten temat mówi. Wiceminister edukacji mówi jeszcze więcej. Ale generalnie w naszych działaniach PiS-u nie jest to główna sprawa. A wracając do pozostałych haseł? Lustracja, dekomunizacja? Kończymy. Można powiedzieć, że narzędzia do rozprawienia się z pozostałościami PRL są w tej chwili wprowadzane w życie. Jakie to narzędzia? Ustawy, przepisy. Deubekizacyjne? To jeszcze jest przed nami, ale można powiedzieć, że jest to kwestia dni, najwyżej tygodni. Na czym miałoby to polegać i jaki wiele zaskarżonych artykułów tej ustawy widzi pan przed Trybunałem Konstytucyjnym? Te przepisy mają spowodować odsunięcie ludzi, funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL od ważnych funkcji i stanowisk w państwie. Raport z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych pokazuje nam, jakie zagrożenie działalność tych osób dla bezpieczeństwa Polski, w przeszłości i w przyszłości, miała. Od jakiego szczebla? Od sekretarza POP? Tu nie mówimy o ludziach partii, czyli o dekomunizacji. Chcemy mówić o funkcjonariuszach aparatu służb specjalnych, wojskowych i cywilnych. Ale to jest sprawa, którą w tej chwili powoli zamykamy. A w ramach tego nowego otwarcia minister sprawiedliwości wzywa prezesa Trybunału Konstytucyjnego, by sobie poszedł ze stanowiska? Nie. Minister odpowiada na pewne niefortunne - tak można powiedzieć - wypowiedzi prezesa. Ale pan przed chwilą powiedział, że z tym już kończymy. Mamy poniedziałek po konwencji, tygodnik "Wprost" - co prawda od dwóch dni już w Internecie ta wypowiedź ministra krążyła - ale w tygodniku jest napisane, że byłoby szlachetnie, jakby się pan prezes Stępień podał do dymisji. Nie mamy wpływu na to, co piszą tygodniki i dzienniki. Macie wpływ na to, co mówią działacze PiS-u. Naszą uwagę chcemy kierować na plan i programy, które reprezentujemy na konferencjach prasowych czy konwencjach - tak jak wczoraj. Ale zaczyna się od wojny z Trybunałem - tak czy owak. Nie, wczoraj na konwencji o tym mowy nie było. Na konwencji nie, ale w prasie już jest. Była mowa o rozwoju gospodarczym, była mowa o sprawach społecznych, o racjonalnej polityce prorodzinnej i - o dziwo - nasi przeciwnicy, czy ludzie, którzy dystansują się do naszych przekonań, popierają te działania i programy, łącznie z opozycją. Ludwik Dorn nie występował tutaj jako Kasandra, ale kasandrycznie powiedział. Kilka godzin później jeden z szefów Platformy Obywatelskiej poparł te nasze plany. Czyli wszyscy jesteśmy w PiS, tylko nie wszyscy jeszcze o tym wiemy? Nie. Ulżyło mi, że pan zaprzeczył. Myślę, że można powiedzieć tak: racjonalne rozwiązania, zmierzające do ułatwienia życia ludziom w Polsce - nie tylko przedsiębiorcom - muszą spotkać się z poparciem wszystkich. Tak jak w poprzedniej kadencji za prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego politykę wschodnią względem Ukrainy popierali wszyscy - i opozycja, i ówczesny obóz rządowy - i w gruncie rzeczy "Pomarańczowa Rewolucja" dobrze na tym wyszła. Wracając do tej dzisiejszej wypowiedzi ministra Ziobro - myśli pan, że przystoi ministrowi wzywać prezesa Trybunału Konstytucyjnego do dymisji? Nie chciałbym się wypowiadać na ten temat. Myślę, że to traktuje wypowiedź ministra Ziobry jako odpowiedź na niezbyt fortunne wypowiedzi prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Jestem jednak bardzo ciekawy pańskiej opinii. Czytałem cały wywiad ministra Ziobry i jest wiele argumentów, z którymi można dyskutować. Ale te argumenty kończą się wezwaniem prezesa konstytucyjnego organu do tego, żeby złożył urząd - przez ministra. Uważa pan, że to jest ok? Myślę, że minister Ziobro tutaj słusznie odpowiedział na wypowiedź niefortunną. Nie chcę mówić tutaj o pewnych przysłowiach: Na głupie pytanie - głupia odpowiedź. Ale też się nasuwa. Czyli głupie pytanie zadał minister Stępień i głupiej odpowiedzi udzielił minister Ziobro? Śmiało pan idzie. Mówimy tutaj o pewnej przenośni. Ale jakie pytanie, jaki zarzut - czasami trzeba dać taką ripostę - nie chodzi o to, czy jest mądry, czy głupi. To może bardziej: Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie? Tylko kto Kubą, a kto Bogiem? Podobał się panu wczoraj Rosiewicz? Podobał mi się. Ale był lepszy niż wtedy, kiedy śpiewał dla Jaruzelskiego i Gorbaczowa? Nie. Andrzej Rosiewicz jest muzykiem i artystą, który i 30-40 lat temu trafnie wskazywał na pewne sytuacje, i robi to obecnie. I w gruncie rzeczy kultura, która jest obszarem działań wielu różnych niezależności - także od polityki - pozwala artystom na pojawianie się w obszarach władzy. Dziękuję bardzo.