Posłuchaj: Konrad Piasecki: F-16 jeszcze nie doleciał, a już się zepsuł. Zły omen? Stanisław Koziej: Coś niedobrze się rozpoczyna, ale mam nadzieję, że to zupełnie drobniutki przypadek. Przypadek? I nie wróży to źle F-16 w Polsce? Nie jestem przesądny, w związku z tym nie chcę tego wiązać. Pan nie był entuzjastą zakupu tych samolotów. Dawno nie byłem entuzjastą. Na początku jak była dyskusja o tym co powinniśmy, jakie uzbrojenie brać, uważałem, że Polski nie stać kupować, aby kupować kolejne generacje. Trzeba zrobić przeskok, czyli byłem zwolennikiem bezpilotowców na szeroką skalę. Uważa pan, że zrobiono błąd zakupując F-16, czy pan się już dzisiaj z tym pogodził i powie pan, że to nie był błąd? Nie, już się pogodziłem. Ale gdybym miał jeszcze raz podejmować tę decyzje kilka lat temu, to również namawiałbym żeby jednak bezpilotowce brać. Ale skoro już zapadła, to teraz trzeba się zastanowić jak najlepiej je wykorzystać . A ile lat te F-16 nam posłużą? Ja myślę, że co najmniej ze 20 lat. A czy nie będzie tak, że już za 5 czy 7 lat zaczniemy myśleć o tym, że te F-16 będą przestarzałe? Tak, właśnie zaczniemy i to jest właśnie nieszczęście, że będziemy ciągle myśleli o kolejnej generacji. Gdybyśmy podjęli decyzję wyprzedzającą o jedną generację, to byśmy mniej musieli myśleć, natomiast za kilkanaście lat bylibyśmy w czołówce. To dlaczego podjęto taką decyzję? Powody polityczne czy zupełnie inne? Jedną z przyczyn był brak strategicznego myślenia, takiego dalekiego, do przodu. Myślę, że to była główna przyczyna, że za mało było zwolenników tego typu strategicznego, dalekosiężnego myślenia. A propos strategicznego myślenia - wspólna europejska armia, śpiew przyszłości, ale realny czy jakaś nierealna idee fix? Śpiew przyszłości, ale za jedno, dwa pokolenia do przodu. Myślę, że dzisiaj nie jest to jeszcze realne do wprowadzenia dlatego, że państwa nie chcą rezygnować ze swojej suwerenności. A tu trzeba by mieć wspólne kierownictwo. Wydaje się, że Polska jest w awangardzie tych państw, które dążą do tej europejskiej armii. I premier i prezydent dużo o niej mówią. Tylko, że to jest trochę niespójne, bo żeby mówić o wspólnej armii to trzeba mówić też i o wspólnej polityce zupełnie i w ogóle trzeba propagować wtedy idee stanów zjednoczonych Europy. Na razie ani Polska, ani żaden kraj w Europie za taką wizją nie jest. Dlatego mówię, że to jest wizja bardzo odległa co najmniej jednego, dwóch pokoleń. Wtedy kiedy Europa zacznie myśleć o stanach zjednoczonych Europy w sensie politycznym będzie sens mówienia o wspólnej armii. Dziękuję za rozmowę. Posłuchaj: