Agnieszka Burzyńska: Przeprosi pan premiera, urzędników i Prokuratora Generalnego? Bartosz Kownacki: Za co? Za swoje słowa, że największym skandalem była zamiana ciała po prawidłowej identyfikacji przez rodzinę. Nie widzę powodu, dlatego, że bardzo jednoznacznie wypowiedziała się w tej sprawie rodzina śp. Anny Walentynowicz i rodzina na pani Walewskiej. Ale Prokurator Generalny też twierdzi, że jest stuprocentowo przekonany. Obydwie rodziny twierdziły, że bez większych wątpliwości rozpoznały swoich bliskich. Potwierdzają to zgodnie, a pan prokurator Seremet w mojej ocenie broni błędów prokuratury i Państwa Polskiego, które miały miejsce na samym początku. Ale po co miałby to robić? Dlatego, że te błędy, co do identyfikacji, są wynikiem zaniedbań urzędników i lepiej zrzucić tę odpowiedzialność na konkretne rodziny, aniżeli na tych urzędników państwowych. Ale po co miałby mówić tak bolesne rzeczy, gdyby naprawdę nie miał pewności? Dlatego, że niezależnie, czy rodzina rozpoznawała czy też nie, wiemy, że ona może być w stresie, może być zdenerwowana, jeszcze raz podkreślam - tu nie było takiej wątpliwości, ciało pani Ani Walentynowicz było w takim stanie, że rodzina bez problemu rozpoznała. Ale gdyby nawet, to po to są tam urzędnicy Państwa Polskiego, po to tam jest prokurator, po to są badania DNA, żeby potwierdzić, że wszystko jest zgodnie z zasadami sztuki. Ale czy to znaczy, że Andrzej Seremet kłamie w tej chwili? Być może pan prokurator Seremet nie w pełni zna materiał dowodowy. Jak to, nie zna tej sprawy, nie zna się? Jestem przekonany, że nadzoruje tak wielką liczbę śledztw, że nie sądzę, żeby znał dokładnie wszystkie akta postępowania, które dzisiaj mają powyżej 300 tomów, to jest kilkadziesiąt tysięcy stron. Naprawdę mam poważne wątpliwości. A jak te wątpliwości można rozwiać? Po pierwsze - dokładnie analizując akta, ale to by wymagało tygodni w przypadku pana Seremeta, żeby zapoznać się z nimi. Zresztą ja niestety, ale z przykrością mówię, bo to jest szef prokuratury, ale pan prokurator Seremet często mijał się z prawdą. Nie wiem, czy pamięta pani takie stwierdzenie pana prokuratora, iż ekshumacji nie dokonuje się latem. Czyli co, czyli teraz też się mija z prawdą? Jeżeli pani pamięta wówczas latem, po dwóch latach, przeprowadzono ekshumację śp. Zbigniewa Wassermanna, a te przepisy są bardzo jasne w KPK. Pan prokurator Seremet wtedy mówił nieprawdę. Czy sprostował to kiedykolwiek? Nie. Być może i tym razem się myli, być może i tym razem coś niedokładnie przeczytał. Zresztą ja mam święte prawo ufać rodzinie, a nie urzędnikom, którzy do tej pory zawodzili. Jako pełnomocnik sześciu rodzin podjął pan już decyzję, co dalej? Te rodziny podjęły już decyzję? To zawsze jest trudna decyzja. To jest decyzja rodzin w sensie tym emocjonalnym - trzeba tu podkreślić: prokuratura podejmuje te czynności z urzędu i rodziny z formalno-prawnego punktu widzenia niewiele mają do powiedzenia. Natomiast one dzisiaj wszystkie są bardzo zaskoczone i zasmucone tym, co się stało. Są blisko podjęcia takich decyzji? Ja mogę powiedzieć tak: nawet rodziny, których wcześniej nie reprezentowałem, dzwonią do mnie przerażone tym, co się stało, i pytają, co mają zrobić, dlatego że przestały ufać państwu polskiemu. Przez dwa lata zapewniano je, że wszystko jest w porządku, po czym okazało się, że w porządku nie jest. To jest ogromny dramat. Ja bym chciał, żeby rodziny nie musiały tej decyzji podejmować, żeby zdjąć ten ciężar odpowiedzialności. Ale na razie Prokuratura Generalna wyklucza taką możliwość - z urzędu nie będzie wszczęcia śledztwa. Ja jeszcze raz powtórzę: są obowiązujące przepisy prawa - kodeksu karnego, kodeksu postępowania karnego - warto je dokładnie prześledzić i prokurator powinien je znać i podejmować konkretne decyzje z urzędu, a nie przerzucać tę odpowiedzialność na rodziny, dla których zawsze to będzie bardzo trudna decyzja. Ale jeżeli nie będzie tej decyzji prokuratora, to czy będzie decyzja rodzin - na pańską intuicję? Nie jestem w stanie tego dzisiaj ocenić. Wiem tylko, że chociażby z przepisów kodeksu cywilnego, z przepisów o ochronie dóbr osobistych przysługuje każdej rodzinie prawo do kultu po osobie bliskiej, prawo do odwiedzania jej na grobie. I te rodziny mają prawo mieć pewność, że przychodzą na grób swoich bliskich i na pewno mogą występować z takim wnioskiem. Natomiast jeszcze raz podkreślam: chciałbym, żeby tym ciężarem - ponieważ tu państw polskie zawiodło - nie obarczać teraz rodzin, tylko postępować zgodnie z prawem. A czy są potrzebne jakieś dodatkowe badania wśród tych rodzin ofiar, które pan reprezentuje? Ależ oczywiście. Ja mam przynajmniej dwa przypadki, o których mogę powiedzieć, bo nie wszystkie rodziny mnie do tego upoważniały. W jednym przypadku złożyliśmy wniosek o ekshumację - w przypadku pana Tomasza Merty, dlatego że jakość tej dokumentacji, która została sporządzona... rozbieżność w poszczególnych dokumentach naprawdę jest gigantyczna. Na podstawie tych dokumentów nie można stwierdzić, czy były przeprowadzone badania DNA, czy też nie były, bo są wzajemnie sprzeczne. A ten wniosek jest już rozpatrywany? Ten wniosek jest złożony w prokuraturze. Mam nadzieję, że w październiku prokuratura wypowie się co do niego. Inna kwestia to choćby sprawa badania zwartości alkoholu we krwi gen. Błasika. Chcielibyśmy, żeby prokuratura przeprowadziła takie badania, bo jesteśmy spokojni o ich wynik. A można jeszcze takie badania przeprowadzić? Powinny być te materiały odpowiednio zabezpieczone i powinna być taka możliwość. Próbki, te, które zostały pobrane wcześniej, tak? Chociażby. Tak. Jest już taki wniosek czy dopiero będzie? Ja nie składałem takiego wniosku. Mam nadzieję, że prokuratura postępuje zgodnie z przepisami prawa, z urzędu, wie, co należy w takich przypadkach robić. Ale nie zrobiła tego do tej pory? Być może jeszcze nie zrobiła, ale być może jeszcze zrobi. Mamy jeszcze czas. A jeżeli nie zrobi, to oczywiście taki wniosek będzie. Małgorzata Wassermann w bardzo emocjonalnym wystąpieniu stwierdziła, że jest bliska złamania prawa i ujawnienia akt sprawy. Bartosz Kownacki, prawnik, rozumie takie oświadczenie? Ależ oczywiście, że rozumiem. Po raz pierwszy jest taka sytuacja, że cała opinia publiczna widzi, jak wyglądało postępowanie karne w tej sprawie. A jest pan gotów zrobić to samo? Są przepisy kodeksu karnego, które zabraniają takiej możliwości. No tak, to byłoby złamanie prawa. Natomiast to, co ja mogę zrobić, to... chociażby wczoraj przekazałem państwu dokumenty, które ja po konsultacji z rodzinami pomogłem przekazać. Natomiast bardzo bym chciał, żebyście państwo zobaczyli, a w szczególności fachowcy, obejrzeli te akta i wypowiedzieli się, jak gigantyczne tam są braki. Ale jest pan gotów to zrobić? Ja muszę bronić swoich klientów: postępować tak, żeby ich interesy były należycie reprezentowane. Natomiast powinienem to robić zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Pani Małgorzata Wassermann występuje tutaj jako rodzina zmarłej osoby, która przeżywa osobisty dramat i ma większe prawo do pewnych rzeczy, niżeli ja. Jeżeli doszłoby do takiej sytuacji to nie wykluczyłbym, że kiedyś państwu pokażę te dokumenty. Jak panu w polityce? Gdzie podziali się koledzy, którzy - jak pan mówił - chcą opuścić partię Zbigniewa Ziobry? I o kim pan wtedy mówił? Oni nadal chcą czy nie? Jak pani wie, kuluary sejmowe aż huczą od tego rodzaju doniesień. Ja bym chciał, żeby również Zbigniew Ziobro wrócił do Prawa i Sprawiedliwości. Jest to wartościowy polityk. Na to szans raczej nie ma. Ja mam nadzieję, że jednak wróci. Chciałbym, by nie zniknął w polityce. A toczą się jakieś rozmowy? Poczekajmy. W mojej ocenie jest grupa posłów, która chciałaby powrócić do Prawa i Sprawiedliwości. A ilu? Kiedyś mówiłem o powołaniu własnego koła i podtrzymuję to stanowisko, czyli co najmniej dwie osoby są zainteresowane powrotem.