Agnieszka Burzyńska: Zazdrości pan charyzmy szefowi Solidarności?Paweł Kowal, europoseł, szef PJN: Cieszę się, że szef Solidarności wraca do tych konkluzji, o których ja mówię od kilku lat i cieszę się, że coraz więcej osób to widzi, że nie będzie w Polsce zmiany bez zmiany finansowania partii i zmiany systemu wyborczego, oraz sprawiedliwych sądów. To są trzy warunki, bez których w Polsce zmiany nie będzie, jeżeli dzisiaj szef związku zawodowego czuje się za to odpowiedzialny, wchodzi do tej gry, to dobrze. Czy zostanie politykiem? Czy wyrasta nam nowy lider na prawicy? - Nie wiem. Ja nie chciałbym dzisiaj niczego uprzedzać. On ma swoje postulaty związkowe, ma swój plan - my mamy swój plan. Ja chciałbym, żeby skorzystać z najbliższej perspektywy budżetowej w Unii Europejskiej do tego, żeby w Polsce wzmocnić klasę średnią, żeby ludzie nie wyjeżdżali i o tym chciałbym rozmawiać i z nim i z innymi politykami.Ale byłby w stanie zagrozić Jarosławowi Kaczyńskiemu? Jak pan czuje?- On dzisiaj zgłasza postulaty, które - jeśli zostaną utrzymane - to wtedy tylko będzie wiarygodny. Czyli jeżeli Duda powie wyraźnie: "nie chcemy finansowania partii z budżetu", jeżeli powie: "naprawdę chcemy zmiany systemu wyborczego" - to oznacza, że chce, żeby ludzie, którzy dzisiaj wyjeżdżają z Polski, bo uważają, że tu jest wszystko zabetonowane i nie mają czego szukać - że chce, żeby zostali. No to wtedy ja mówię "dobrze". Wtedy trzeba się zastanowić, co z tymi ludźmi, którzy zostają, jaką mamy dla nich propozycję: gdzie mieszkanie, gdzie praca.A premier mówi, że jedyną intencją Dudy jest dowalić Tuskowi i obalić rząd. Niezbyt to szczytna intencja. - Nie wiem, skąd premier zna intencje Dudy. Mnie się podobało, że Duda potrafił rozmawiać z premierem i wtedy powiedziałem, że to jest na plus dla Dudy. Póki co, Platforma trzyma się mocno, PiS też mocno, a mnożą się ewentualni następcy - zwłaszcza Jarosława Kaczyńskiego: a to Duda, a to Gowin, Ziobro, Gliński. Paweł Kowal powie im: "uspokójcie się chłopaki, dopóki jest Jarosław, to nikt nie ma szans na rząd dusz na prawicy"? - Ja bym im powiedział: "zacznijcie od zmiany systemu", dlatego, że dzisiaj w Polsce system wygląda tak, że Donald ma Jarka i bez Jarka nie może funkcjonować, a razem mają - lekko licząc - 800 milionów dotacji w ostatnich latach dla partii politycznych......a Jarek ma Donalda? - Mają siebie nawzajem. 6 procent ludzi popiera ten system. Proszę sprawdzić. 6 procent ludzi popiera wydawanie takich pieniędzy na partie. Tak naprawdę to nie jest na partie, tylko na dwie centrale partyjne i oni są nie do ruszenia, dopóki nie sprzeciwimy się temu systemowi. Przemawia przez pana zazdrość, bo PJN nie ma pieniędzy. - Przemawia przeze mnie realizm i to, żeby była konkurencja. Dzisiaj, żeby ludzie zostawali w Polsce i nie wyjechali do Irlandii, Wielkiej Brytanii i stać za barem w Brukseli, muszą mieć propozycje pracy i mieszkania. I wygra ten, kto te propozycje złoży. Ja się dzisiaj tym zajmuję, bo to jest najważniejsze. To w ramach właśnie tej konkurencji: Czy flirt z Ludowcami przekształci się w trwały związek? - Na pewno przekształci się - i bardzo bym tego chciał - w dobrą, poważną dyskusję o klasie średniej w Polsce i o centrum. A będzie z tego partia? - Dzisiaj nie ma takiego planu. Dzisiaj jest plan, żeby znaleźć partnera po stronie rządowej, który na poważnie traktuje budowę centrum i na poważnie traktuje to, żeby ludzie w Polsce zostali, żeby tutaj dostali mieszkanie. Już pan to mówił 100 razy. - Ale to jest najważniejsze dzisiaj. Kiedy powiedziałem, że dyskutujemy o centrum, natychmiast premier mówi: "to ja jestem centrum". A ja się pytam: a gdzie pan, premierze, był z tym centrum, kiedy przez kilka miesięcy...I gdzie wy z PSL-em chcecie się wcisnąć do tego centrum? - Proszę pokazać drugą centrową partię w Europie, która przez kilka miesięcy organizuje ideologiczne awantury. To jest lewacki rząd, ekstremistyczny. On używa takiej ideologii i takiej frazeologii. Premier nie jest już w centrum. Niech premier przeczyta sobie książkę Rokity, swojego kolegi, i przypomni sobie na czym wyrastał w 2003-2004 roku. Ale dzisiaj premier mówi: "nie chcę, aby Polska się rozjechała. Bardzo potrzebne jest mocne centrum, ono zawraca ludzi z ideologicznych frontów, stabilizuje sytuację i koncentruje się na zadaniach cywilizacyjnych. Moim zadaniem jest to, aby dwa wielkie, poważne i godne odłamy naszego narodu czuły się dobrze w naszym kraju". Ja się pytam, gdzie wy chcecie się wcisnąć? - Słowa, słowa, słowa! Premier jest dziś kompletnie niewiarygodny. Niech porozmawia z tzw. matkami I kwartału, których jest 80 tysięcy, którym obiecał zmianę reguł urlopu wychowawczego i macierzyńskiego.Nie no, obiecywał od II kwartału. - No nie. Obiecywał od tego roku i nie ma żadnego powodu, żeby dzieci, które urodzą się w tym roku kilka dni wcześniej nie mogły skorzystać z tego prawa.Ale jakaś decyzja musiała zapaść... - No więc jasne: Decyzja w naszym kręgu cywilizacyjnym zapada zgodnie z metryką. Jak się ktoś urodzi w jakimś roku, to ma pewne prawa, to jest chyba proste, prawda? Premier obiecywał walkę z niedożywieniem i wsparciem dla rodzin. Miał być rok rodziny, mamy Stefana Niesiołowskiego z dyskusjami o szczawiu, z którego się śmieją na całym świecie. Tak nie wygląda centrowa partia. Premier obiecywał zmniejszenie Sejmu o połowę - gdzie to jest? Obiecywał jednomandatowe okręgi wyborcze - gdzie to jest? Premier zapomniał o wszystkich swoich obietnicach, pozostał tylko na słowach. Pan dzisiaj mówi: "my powiedzieliśmy centrum, to premier mówi centrum". A może jest tak, że premier obawia się po prostu A. Kwaśniewskiego, bo w tym samym wywiadzie wbija w niego szpilki. - To jest między premierem, a Aleksandrem Kwaśniewskim. Ja nie mogę w tej sprawie pomóc premierowi. Jak premier mówi centrum, to ja mówię panie premierze centrum to jest...A nie jest pan w stanie pomóc premierowi w budowie centrum? Jest pan w końcu w związku z koalicjantem premiera. - Nie jestem w żadnym związku. Jestem po prostu w trakcie poważnej dyskusji, która się wreszcie zaczyna. Zapraszam jutro na debatę - pierwszą debatę o tym, jak użyć środków europejskich właśnie w kontekście tego, co to dzisiaj oznacza w Polsce budować centrum. Jedyna szansa dla Polski, to że w Polsce zostaną ludzie i będą się bogacić. Nie, Polska nie może być tylko krajem dla bogaczy, którzy mają ogromny kapitał i krajem ludzi, którym się proponuje szczaw z nasypu. Polska nie może być tylko krajem filipik ideologicznych typu Stefan Niesiołowski atakujący Agnieszkę Holland, a z drugiej strony w tej samej partii politycy, którzy za wszelką cenę chcą natychmiast, od jutra wprowadzić...A co Paweł Kowal, przeciwnik nepotyzmu, zwalczający kolesiostwo powie swoim wyborcom, gdy zapytają dlaczego na partnera wybrał sobie partię, która nepotyzm traktuje naturalnie? - Ja powiem jedno i w tej sprawie mówię to bardzo często, bo jestem o to pytany. Jeżeli komuś się wydaje, że polskie problemy załatwi się w ten sposób, że powie się, że wszystkiemu winne jest Polskie Stronnictwo Ludowe, to do niczego nie dojdziemy.Ale nie boi się pan, że ludzie pomyślą, że chodzi panu tylko o jedynkę na liście do Europarlamentu? - Nie boję się, że tak powiedzą, bo nieżyczliwi zawsze powiedzą coś złego. Natomiast życzliwi się przysłuchają, posłuchają argumentów. Gdybym się czegokolwiek bał, to bym się starał o jedynki, dwójki, trójki wtedy gdy były wybory, a ja odważnie poszedłem i powiedziałem ludziom: "idziemy" i kilkaset tysięcy ludzi na nas zagłosowało i trwają dzisiaj przy nas i płacą składki, utrzymują moją partię za własne pieniądze po to, żeby z Polski nie wyjechało kolejne kilkaset tysięcy ludzi. Taki jest mój cel. Każdy ma swój cel w polityce. Ja mam taki i dlatego o tym rozmawiam z Kosiniakiem-Kamyszem, z Piechocińskim, z Burym. Oni do tego chcą być partnerami. A jeżeli chodzi o nepotyzm to naprawdę to się zaczyna w Platformie i w PIS-ie i w systemie, który oni stworzyli.