Konrad Piasecki: Panie pośle, nie wierzę, że nie widzi pan absurdu, w który brnie pańska partia. Paweł Kowal: O czym pan mówi? Mówię o walce o preambułę do czegoś, co miało być wielkim sukcesem i prezydenta, i rządu Prawa i Sprawiedliwości. Pan ciągle od wczoraj nie może przyjąć do wiadomości, że preambuła nie jest do traktatu, tylko do ustawy ratyfikacyjnej? Nie. Ja wiem doskonale, że ona jest do ustawy, a ustawa ratyfikuje coś, co miało być wielkim sukcesem. Po co wpisywać to, że konstytucja jest nadrzędnym prawem w Polsce do czegoś, co - wiadomo - jest doskonałe? Było wiadomo do pewnego momentu. Wszystko było jasne. Wie pan, traktat musi być tak napisany, żeby nie był tylko dla jednej partii politycznej; żeby maksymalnie rozszerzyć krąg osób, które będą się z tym identyfikowały. Traktat czy ustawa? Bo traktat jest już napisany. Na razie mówimy o traktacie. Tak został traktat skonstruowany i dlatego był sukcesem. Potem się okazało... Jestem ciekaw, czy pan zadawał z taką samą werwą pytania politykom Platformy Obywatelskiej przy końcu grudnia, kiedy wymyślili słynną ustawę grudniową, która mówiła, że jak się uda, to będą zmieniali. Panie pośle, ale pan doskonale wie, że do ustawy, cokolwiek by do niej nie wpisać dzisiaj, to zawsze ją można zmienić? Po co walczyć o ustawę, którą i tak jakikolwiek inny rząd jest w stanie zmienić? Tym bardziej więc do uchwały. Wtedy nie było tych pytań, ale zaczął się kruszyć ten kompromis. Dzisiaj trzeba się z tym pogodzić, że możemy wrócić do stołu, porozmawiać i powiedzieć sobie: "Tak jak się umówiliśmy, tak będzie". Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. I naprawdę nie ma pan poczucia absurdu, ale z tak ręką na sercu? Ja nie mam poczucia absurdu. Niestety chyba nie jesteśmy filmowani? Zobaczymy to później w Internecie. To proszę bardzo. Z ręką na sercu mówi pan: "Nie mam poczucia absurdu. Prawo i Sprawiedliwość działa w tej sprawie rozsądnie, przemyślanie i świetnie". Ale jak ma inaczej działać? Dzisiaj w polityce zagranicznej, gdyby pan troszeczkę rozglądnął się wokół siebie, zauważyłby pan, że właściwie w każdej sprawie decyzje są podejmowane przy porannej gazecie i kawie. Pan chyba z południa Polski jest, bo tam się mówi "rozglądnąć". Rozejrzałby się pan? Ale to jest prawidłowo. Można mówić "rozglądnąć". Ja wiem, ale teraz powiem panu po warszawsku. Rozejrzałby się pan wokół siebie i zauważyłby pan, że w polityce zagranicznej od pewnego czasu wszystkie decyzje podejmowane są przy porannej kawie i gazecie. Tam są badania opinii publicznej. Jeżeli się wydaje, że tak, to rząd mówi troszeczkę inaczej. Jeżeli siak, to w drugą stronę. Donald Tusk u Benedykta XVI chwalił się tym, że my nie mamy karty praw podstawowych jako obowiązującego prawa. Trzy dni później u Jose Manuela Barroso mówił, że będziemy się z niej wycofywać.