Krzysztof Ziemiec: Dzień się zaczął pięknie, w Warszawie słońce, noc była chłodna, przed nami 11 dzień protestu w Sejmie i trzeci przed Sejmem. Ja mówiłem o tej chłodnej nocy, bo to jest trzecia noc, kiedy tam ludzie koczują. Nie żal panu tych ludzi? Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy: Te 11 dni protestów w Sejmie i przed Sejmem to dla mnie momenty, które ogromnie mocno przeżywam. Nie ma dwóch zdań, nie ma chwili, żebym nie myślał o tych ludziach, jednej i drugiej grupie. Spotykałem się z nimi z resztą i w Sejmie i jeszcze przed rozpoczęciem protestu. I do tej grupy, która jest przed Sejmem wychodziłem, rozmawiałem z nimi później w ministerstwie. Jest emocjonalny stosunek mój ogromny do tych spraw. Rozumie pan ich problemy? - Trudno oddzielić w ogóle sferę myślenia o czymkolwiek innym od tego, co się tam dzieje. Nie udało się dojść do kompromisu. - To zawsze oprócz tej chęci i otwartości na rozmowy pozostają ramy, w których się człowiek może poruszać, w których się może poruszać minister, zarządza jakimś obszarem i ma określoną pulę pieniędzy do dyspozycji. Była złożona i jest aktualna ta propozycja szybszego dojścia do płacy minimalnej dla rodziców dzieci niepełnosprawnych. Ta ustawa jest już w Sejmie, wszystko na to wskazuje, że w przyszłym tygodniu będzie przyjęta, bo jest taka determinacja posłów. Jest druga ustawa dla tych, którzy są przed Sejmem, wykonująca wyrok Trybunału, gdzie dla 140 tysięcy osób zwracamy prawo do zasiłku, które utracili w lipcu ubiegłego roku, zwracamy sumę ok. 5 tysięcy za okres, kiedy nie wypłacaliśmy plus odsetki. Jest tak, że pan zwraca się w stronę protestujących i trochę ich obwinia za to, że do tego kompromisu nie doszło. - Nie, nie zwracam się. Nie chodzi o to, żeby tutaj kogoś obwiniać. Te dwie ustawy mogliśmy przedstawić, one są, one będą bardzo szybko procedowane. Mam nadzieję, że jak najszybciej przyjęte. To jest ta możliwość na dzień dzisiejszy. Ale coraz więcej głosów pojawia się o tym, że w tym systemie - to są zarówno świadczenia pieniężne, ale to też jest PFRON, to jest też aktywność zawodowa, to jest też sprzęt rehabilitacyjny, to też jest NFZ - czyli wielosektorowy obszar wsparcia osób z niepełnosprawnością. Może ta sytuacja, może te zdarzenia dotyczące w bardzo bezpośredni sposób finansów, skłaniają, ja się do tego skłaniam, i chciałbym coś takiego zaproponować, żeby niezależnie od tych protestów powołać zespół i międzyresortowy, ale też z ekspertami, z osobami które tym się zajmują. Z protestującymi też - jako stroną? - Z protestującymi, z tymi, którzy się spotykali w ministerstwie, ze środowiskami osób niepełnosprawnych, z autorytetami w tej dziedzinie, np. z szefami wielu fundacji. Tu można wymienić Jurka Owsiaka i Annę Dymną... ...którzy zaangażowali się w ten protest bardzo mocno. Oni też troszkę, może nie wszyscy, ale jednak obwiniają polityków. Ksiądz Isakowicz-Zalewski mówił wczoraj o tym, że politykom brak empatii. - Oczywiście, że... Niektórym chyba tak? - To zależy, znam wielu polityków, którzy po cichu, nie przed kamerami, ale w bardzo prywatny i własny sposób wspierają różnego rodzaju organizacje charytatywne, fundacje. Zawsze jest to z wielkiej chęci serca - i tego bym nie odmawiał różnym opcjom politycznym. I z drugiej strony jest ta blokada, którą nakłada rozum, który powoduje że nie możemy wszystkiego... W takim razie jakie ma pan propozycje? Czy to jest tak, że to, co już było, to jest już koniec i więcej ze strony rządu nie będzie? Czy są jakieś nowe propozycje? - W tym obszarze świadczeń - takich pieniężnych - jeżeli chodzi o zasiłki czy świadczenia pielęgnacyjne, to są to te propozycje, które możemy złożyć. Tak jak mówię - jest obszar koordynacji różnych działań. Mija 25 lat, kiedy tworzyliśmy ten system. Powstawał państwowy fundusz rehabilitacji osób niepełnosprawnych. On przejmował zadania. Część zadań poszło do powiatów. Jest szkolnictwo, jest służba zdrowia. Może zabrakło koordynacji nam wszystkim, odpowiedniej na nowe czasy - dlatego propozycja otwartości na dialog i pokazanie, jakimi pieniędzmi dysponujemy i jak je możemy wykorzystać. Z tymi, którzy są zaangażowani i zarówno z osobami niepełnosprawnymi, jak i ekspertami w tej dziedzinie. Narracja rządu jest taka, że trzeba komuś zabrać, żeby komuś dać. A ja myślę, że może trzeba uszczelnić system, może trzeba znaleźć oszczędności w tych pieniądzach, które są. One często są wydawane w sposób rozrzutny albo niecelowy. Może nie trzeba robić igrzysk w Krakowie, może nie trzeba zapraszać niektórych gwiazd na koncerty, które kosztują miliony wydawane z państwowej kasy? Portal internetowy Empatia kosztował dużo pieniędzy - on jest dla bezdomnych, bezrobotnych, którzy i tak nie mają internetu... - Po pierwsze, to nie portal internetowy, tylko system koordynacji - po to, żeby uszczelnić system. Żeby wiedzieć, z jakich świadczeń się korzysta. Żeby ograniczyć biurokrację, żeby stworzyć koordynację pomiędzy ośrodkiem pomocy społecznej, pomocy rodzinie, urzędem pracy, ZUS-em. Czyli tu jest odpowiedź na pana pytanie. I on jest finansowany nie z pieniędzy krajowych, tylko z unijnych, których nie możemy wydawać na świadczenia... 85 proc. finansowanych z pieniędzy unijnych... Projekt Empatia nie zaczął się wczoraj, tylko zaczął się w lutym 2007 roku, wtedy został przez Radę Ministrów przyjęty, więc to jest kontynuacja również poprzednich rządów. Na początku koszty określone na poziomie 90 mln zeszły do 45, powinny przynieść 70 mln oszczędności. Czyli to jest to uszczelnienie, nie portal, tylko system. Czy ma pan takie wrażenie, że został sam na placu boju?- Nie, nie jest tak, że zostałem sam. Oczywiście największa liczba tych spotkań, tych rozmów należy do mnie, ale...Był pan od początku...- No ale premier zawsze jest bardzo...Premiera już nie ma.- Zawsze jest bardzo aktywny w tych spotkaniach. On jest cały czas i w kontakcie, i cały czas rozmawiamy - w rządzie i na indywidualnych spotkaniach - o tej sytuacji. Premier jest bardzo aktywny i pewnie nie każdy premier by miał odwagę wejść do Sejmu i usiąść z osobami przy kamerach...Premier teraz trochę tego żałuje.- ... i nawet bardzo trudnych słów wysłuchać... Nie sądzę, żeby premier żałował. Ma pan wsparcie minister finansów? Jesteście w kontakcie?- Tak. Całą poprzednią sobotę przepracowaliśmy, żeby znaleźć mechanizm sfinansowania, przyśpieszenia dojścia do tysiąca złotych świadczenia dla rodziców dzieci niepełnosprawnych w maju, 1200 złotych w styczniu 2015 r., 1300 zaś w styczniu 2016. No oczywiście dobrze byłoby, żeby rozszerzyć też ten krąg współpracy, o inne zagadnienia, nie tylko w kontekście tego protestu, ale w kontekście koordynacji całego wsparcia dla osób niepełnosprawnych.A czy to nie jest tak panie ministrze, że rząd jest troszkę niewolnikiem własnego siebie? Trochę ujawnił to w tym studiu, kilka dni temu wicepremier Piechociński mówiąc, że "można wskazać jakieś tam inne źródło i powiedzieć, że można dać więcej, ale pamiętajmy, że to nakręca oczekiwania innych. Teraz wyobraźmy sobie sytuację, że do Sejmu przyjeżdżają na wózku pacjenci z długoterminowej opieki zdrowotnej". I rzeczywiście, chyba ma rację.- Jest zawsze..Odkrył prawdziwe intencje. - Nie, nie wiem czy chodzi.. Pan chyba redaktor trochę inaczej rozumie te słowa. Myślę, że premier Piechociński chciał pokazać w jakich ramach budżetowych istniejemy. Jeszcze w trakcie trwania roku budżetowego. Troszkę łatwiejsze jest projektowanie np. na rok 2015 czy 2016, bo wtedy jeszcze możemy pracować nad budżetem. Ale dzisiaj, gdy mamy już to rozpisane i w dużej mierze część środków przekazane np. do powiatów, do gmin na różne zadania - no to zabranie ich jest bardzo trudne albo wręcz niemożliwe. Znaleźliśmy tę pulę, gdzie jeszcze można było przesunąć środki, bo te nie zostały jeszcze rozdysponowane. No i tutaj mieliśmy tylko takie możliwości, a nie inne. Piechociński chciał pokazać, że budżet nie jest z gumy, i ma swoje ograniczenia i że na te pieniądze, które zostały rozdysponowane, ktoś tam gdzieś w Polsce czeka, i już wie, że je dostanie.Tylko z drugiej strony te nawet 100-200 złotych miesięcznie więcej dla tych osób, to tak naprawdę z punktu widzenia budżetu państwa, to jest nic. To jest kropelka w morzu.- To nie jest nic, bo to są jednak miliardy jednak wydatków, i już dzisiaj wydajemy 1 miliard 200 zł na świadczenia pielęgnacyjne. I z każdym rokiem wzrastała ta ilość przekazywanych pieniędzy. Bo przypomnę, że jeszcze nie tak dawno to było 420 złotych, obwarowane progiem dochodowym. Teraz beneficjentów jest dużo, dużo więcej. Tak więc, nie można powiedzieć, że tych pieniędzy nie ma. A nie żałuje pan czasami, że znalazł się w tej roli, w tej sytuacji?- Żałować, nie żałuje, ale nie powiem, że nie ma wielkich emocji i też jest bardzo ciężko. Spotka się pan dzisiaj z nimi?- Ja jestem zawsze do dyspozycji. W ostatnich dniach dwukrotnie wieczorem spotykałem się z rodzicami w Sejmie, byłem u protestujących przed Sejmem. Później widzieliśmy się w ministerstwie, ja nie opuszczam Warszawy ani na chwilę. Jestem też cały czas w gotowości na różnego rodzaju spotkania.