- Poza Rostowskim powinno odejść jeszcze kilku ministrów, ale ich nazwisk nie wymienię - dodaje poseł PSL. Gość RMF FM chwali prace ministra sprawiedliwości. - Gowin ostatnio poszedł po bandzie, ale wyłączając sprawę sądów, popieram to, co robi. Trochę porządku trzeba zrobić - zaznacza. Konrad Piasecki: Panie pośle, w co wy gracie? Eugeniusz Kłopotek: - A czy ja wiem? Nie pyta pan Pawlaka, po co mu ta nadaktywność? - Nie, poważnie. Jeżeli nie można czegoś bardzo zasadniczego, ważnego dla polskich przedsiębiorców przeforsować przy pomocy koalicjanta, zwłaszcza nie można wspólnie przełamać oporu Rostowskiego, to trzeba szukać pomocy z opozycji. Będzie pan przekonywał, że Pawlak chodzi po restauracjach i je te foie gras z Kaczyńskim, Palikotem, Millerem tylko po, żeby VAT przeforsować? - Każdy czas, każde miejsce jest dobre, żeby rozmawiać z opozycją. Potrzeba dla niektórych projektów znaleźć szersze poparcie, niż tylko przewaga kilku szabel koalicyjnych. A "Fakt" pisze, że Pawlak chce zostać po raz trzeci premierem, że zwietrzył swoją szansę. - Każdy chciałby zostać. Pawlak ma na to szansę? - "Fakt" ma swoją specyfikę, ale w trakcie tych rozmów z Kaczyńskim nie było mowy o premierostwie Pawlaka. Nie jest tak, że gdyby zamiast Glińskiego PiS zgłosił Pawlaka, to byłaby inna rozmowa? - Nie, jesteśmy w koalicji z PO. Mam nadzieję, że PO z tych ostatnich wydarzeń również wyciąga wnioski i to wszystko będzie sprzyjać poprawie komunikowania wewnątrz koalicji. Wniosek podstawowy, że możecie ogrywać PO przy pomocy konszachtów z opozycją. - Jeżeli jest ważna rzecz do rozegrania, chociażby ten VAT, żeby płacić VAT w momencie, kiedy dostajesz kasę, a nie w momencie, kiedy wystawiasz fakturę. Dlaczego tego nie zrobić? Na szczęście rząd to w końcu zrozumiał. Choćby dlatego, że jedności koalicyjnej średnio to sprzyja i pomaga opozycji budować swój nowy obraz, zwłaszcza PiS. - Niewątpliwie tak. To powoduje, że PiS staje się również partią, która ma zdolności poszerzania swojego elektoratu, ale również rozmowy z innymi. I pokazywanie elektoratowi: Głosujcie na nas, kiedy przyjdą wybory, bo my też możemy rządzić z PSL-em. - Wszystko jest możliwe, bo tak naprawdę, my to zawsze powtarzamy, to koalicję tworzą wyborcy przy urnach. Ale chce pan powiedzieć, że teraz zaczyna się długi marsz do rządów PiS-u i PSL-u w następnej kadencji? - Jeszcze raz podkreślam. Jesteśmy w koalicji z Platformą Obywatelską. Uważam, że powinniśmy usiąść, przedyskutować jeszcze. Mam nadzieję, że to wszystko, co za chwilę powie pan premier, jest przedyskutowane do końca, bo najgorzej jak w szczegółach nie jest przedyskutowane i pociągniemy to razem. Ale, no właśnie... Ale czy to jest przedyskutowane z PSL-em? - Jest przynajmniej w głównych założeniach, ale to jest za mało. Ktoś rozmawiał? Była rozmowa Pawlak-Tusk na ten temat? - Tak, tak. I Pawlak wie, co będzie w tym drugim expose? Nie jest tak, że się dopiero na sali sejmowej dowiecie? - Obawiam się właśnie tych szczegółów. W ogólnych zarysach wie, natomiast nie wiem, czy wie w szczegółach. Tego nie wiem, ja przy tych rozmowach nie byłem. A są kolejne projekty i pomysły ustaw, które będziecie przepychać bokiem bez Platformy? Czy ten VAT wczoraj zrobiony, zrealizowany przez rząd, to jest wasz sukces i teraz już pogrążycie się w triumfie? - Dlatego ja jeszcze raz podkreślam. Powinniśmy teraz, nawet jeśli to będzie tak zwane drugie expose, usiąść raz jeszcze, przedyskutować to w szczegółach w ramach koalicji i wychodzić razem. A nie zaskakiwać jeden drugiego, jak to drzewiej bywało. Chodzi też w tych rozmowach o podpompowanie, mówiąc brzydko, Pawlaka przed kongresem? - Wie pan, chłopi lubią faceta skutecznego, zdecydowanego i takiego, który coś potrafi wywalczyć. I można oczywiście zawsze łączyć to też z kongresem, ale nie do końca. Jednak sprawa jest dużo poważniejsza, niż tylko kongres PSL-u. A na pana ludowe wyczucie Pawlak wygra w cuglach, czy Piechociński mu depcze po piętach? - Ja panu powiem tak, potrzebne jest ożywienie i przewietrzenie wewnątrz partii. Czy jest to w stanie zrobić Pawlak? Zobaczymy, ale dzisiaj, niewątpliwie, w grze jest dwóch kontrkandydatów, chyba że pojawi się trzeci. Niektórzy żartobliwie mówią: gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Ale jest jakiś potencjalny trzeci? - Zawsze może się znaleźć. Ale póki co rozumiem ukryty? Czarny koń? - Nie, na razie oficjalnie, tak stanowi statut PSL-u, musi być dwóch. No i jest dwóch: Pawlak - Piechociński. Zobaczymy. A ma pan poczucie, że w ostatnich miesiącach, czy przez ten rok drugiej kadencji, w rozgrywce z koalicjantem raczej ogrywacie, czy raczej jesteście ogrywani? - Nie, do tej pory niestety, ten większy starał się narzucać swój styl temu mniejszemu. Może dzisiaj coś zrozumiał. Że trzeba się z głosem mniejszego liczyć, bo ten mniejszy często jest dużo mądrzejszy. Jak się spojrzy np. na decyzję Gowina dotyczącą sądów - to was ograli. - Nie, powiedzmy sobie szczerze, na razie Gowin twardo stoi na swoim stanowisku. Poszedł po bandzie, podpisał rozporządzenie. My mamy jeszcze dwa argumenty: po pierwsze projekt ustawy, który jest w lasce marszałkowskiej, żeby jednak przenieść to na poziom ustawowy, a nie rozporządzenie. Po drugie jest Trybunał Konstytucyjny. Czy nie jest to pokazanie PSL jego miejsca w szeregu? Tygodnie dyskusji PSL protestuje, a Gowin i tak podpisuje rozporządzenie. - Podjął taką decyzję. Generalnie rzecz biorąc, mogę mieć o to pretensje, ale to, co próbuje zrobić Gowin - popieram. Trzeba trochę porządku w obszarze wymiaru sprawiedliwości zrobić. Wyłamuje się pan z ludowej linii? - Ludowa linia krytykująca Gowina jest za likwidacją części sądów. Generalnie jego politykę w tym zakresie, w której chce zrobić trochę porządku, jak najbardziej popieram. Nie ma pan przekonania, że strasznie słaby jest ten rząd? - Tutaj mam kłopot. Ze szczerością? - Właśnie na tym to polega, staram się być szczery i autentyczny w tym co mówię. To niech pan powie szczerze: słaby ten rząd. - Niewątpliwie pan premier w piątek, popełni jeden błąd. Już wiem, bo zapowiedział wczoraj, że żadnej rekonstrukcji rządu nie będzie. A moim zdaniem musi być. Powiem to czego jeszcze nikt nie powiedział: największym szkodnikiem koalicyjnym jest minister finansów. To byłby dopiero ruch Tuska, gdyby się potrafił oderwać od Rostowskiego. Wie pan, może koalicji to Rostowski za dobrze nie robi, ale budżetowi robi dobrze. - A gospodarce robi dobrze? A samorządowi robi dobrze? A społeczeństwu robi dobrze? Ale zawsze minister, który jest od zaciskania pasa jest nie lubiany. - No dobrze, dobrze. Bez przesady, no, można zaciskać pasa i zadusić, prawda, pacjenta. Można go zadusić. O to tu chodzi. I Rostowski dusi? - Oczywiście, że dusi. I teraz powiem panu jedną rzecz i wspomni pan niedługo moje słowa. Jeśli pan premier Tusk nie będzie potrafił oderwać się od Rostowskiego, będzie ślepo mu wierzył, to przyjdzie ten moment, że Rostowski zatopi Tuska. Niech pan to zapamięta. Rostowski zatopi Tuska. Ale czym go zatopi? - Zatopi go. Politycznie go zatopi. No, ale o budżet trzeba dbać. Świat na nas patrzy, musi płacić gigantyczny procent od obligacji. - Ale o budżet trzeba dbać, tylko najpierw trzeba mieć do tego budżetu wpływy, prawda? A wpływy do budżetu są przede wszystkim z rozwoju gospodarczego, jak go nie ma, jest zaciskany pas, jest zaduszana gospodarka, co próbuje, oczywiście w drugą stronę odegrać Pawlak, no to będzie tak, jak jest. Rozumiem, że Rostowskiego pan by wymienił. Kogoś jeszcze? - W pierwszej kolejności. Kogoś jeszcze? - Jeszcze kilku. Kogo? - Nie. Nie powiem. Ale Rostowskiego na pewno? - W pierwszej kolejności. To na koniec pytanie od słuchaczy. Pan Dariusz: Czemu Kłopotek nie startuje na prezesa PSL? - Ja byłem 31 lat na funkcjach w Polskim Stronnictwie Ludowym od prezesa koła, jeszcze na uczelni, po wiceprezesa partii. A teraz się pan zajął dzieckiem? - A teraz zajmuję się gospodarką. Pracuję w zakładzie, pilnuję i ziemi i gęsi. Pan Grzegorz pyta, co pan sądzi o podatku od deszczu? - Od czego? Od deszczu. Ma być taki podatek, Platforma wymyśliła. - Nie, no, chyba to żart jakiś. I na koniec: czy nie ma pan pretensji do premiera, że nie skonsultował z PSL-em treści drugiego exspose, ale rozumiem, że skonsultował, więc pretensji nie ma. - W zarysach ogólnych tak. Zobaczymy, czy w szczegółach tak nie zaskoczy, tak, jak zaskoczył przy "67".