- Minister uważa, że nie złamał prawa i nie zrobił niczego niewłaściwego - komentuje. Pytana o to, czy gdyby nie kampania wyborcza, to minister utrzymałby się na stanowisku odpowiada: "Nie utrzymałby się. Sam by złożył dymisję". Grabarczyk wciąż wiceprzewodniczącym PO? - Jeśli komukolwiek są postawione zarzuty, to rezygnuje, traci członkostwo PO. Poczekajmy na decyzję prokuratury - mówi Kidawa-Błońska. Konrad Piasecki: W którym momencie pani minister padło wczoraj zdanie: Czarku, musisz odejść? Małgorzata Kidawa-Błońska: - Takie zdanie nie padło. Wczoraj wieczorem pan minister Grabarczyk przyjechał do kancelarii pani premier z gotową dymisją. Czyli nic się nie działo, był pełen spokój i nagle Grabarczyk deus ex machina pojawia się i mówi: chcę odejść. - Nie było spokojnie, też tak nie udawajmy. Wiemy, że opinie, informacje, doniesienia medialne, dyskusja medialna na temat pana ministra Grabarczyka na temat tego, co się działo z jego pozwoleniem na broń od kilku dni funkcjonowała w mediach. Ale było tak, że sam Grabarczyk, nienaciskany, niepoddany sugestiom uznał, że będzie obciążeniem dla rządu? - Minister Grabarczyk doskonale wie, jakie standardy są w PO, ale jest też politykiem odpowiedzialnym. Akurat funkcja ministra sprawiedliwości jest wyjątkowa i wszyscy się z tym zgodzą: na ministrze sprawiedliwości nie może być cienia nieprawidłowości. A poza tym wokół tego stanowiska powinna być raczej cisza. A minister przyznał się do, mówiąc wprost i nie do końca ładnie, szwindlu przy załatwianiu tego pozwolenia na broń? - Pan minister uważa, że nie złamał prawa i nie zrobił niczego niewłaściwego. Ale wiemy, że złamał. Procedury w tej sprawie nie zostały dotrzymane. - Na razie nie wiemy, na razie mamy dużo informacji. Ja nie jestem ani prokuratorem, ani sędzią, ani prawnikiem, nie znam wszystkich dokumentów, nie znam wszystkich wyjaśnień. Na razie wiemy, że takie opinie o tych nieprawidłowościach funkcjonują. I ja bym bardzo chciała, żeby "kropkę nad i" i wyrok, czy ocenę tego, postawiła prokuratura, bo ona tutaj powinna zająć stanowisko. Powiedzieć, jak to było, jak to nie było... Ale prokuratura postawiła już zarzuty, a skoro postawiła zarzuty, to powiedziała, że wszystko w tej sprawie nie odbyło się tak, jak odbyć się powinno. - Prokuratura postawiła zarzuty, ale postawiła te zarzuty nie ministrowi Grabarczykowi... ...Tylko policjantowi. - Dlatego ja mówię - nie chcę tutaj ani oceniać, jak będzie dalej to śledztwo wyglądało, w jakim kierunku pójdzie. Na razie dla mnie ważne jest, jaka będzie opinia prokuratury. Minister Grabarczyk zrobił rzecz najwłaściwszą. Rozumiem, że przyszedł wczoraj wieczorem, powiedział: czuję się niewinny, pozwolenie uzyskałem zgodnie z prawem, ale mimo wszystko odchodzę. - Powiedział: odchodzę, bo nie może wokół funkcji ministra toczyć się taka dyskusja. Po drugie, powinniśmy też rozmawiać na inne tematy w naszym państwie, a nie tłumaczyć, czy wszyscy żeby dyskutowali o tym, czy minister jest winny, czy nie jest niewinny. To nie jest zadanie dla... I będzie mnie też pani przekonywała, że fakt kampanii wyborczej nie miał dla tej dymisji żadnego znaczenia. - Oczywiście że też ma, dlatego że kampania wyborcza jest wyjątkowym czasem i trudne sprawy powinny być szybciej załatwiane żeby nie budowały... Powiedzmy sobie wprost - gdyby nie kampania wyborcza, to pewnie Grabarczyk utrzymałby się na stanowisku. - Nie, nie utrzymałby się. Sam by złożył tę dymisję. Obserwował pan wczoraj media - wszyscy obserwowaliśmy, słuchaliśmy tego, co się dzieje i wydaje mi się, że... Ale też słyszałem panią premier, która koło godziny 16:30 mówiła: "decyzję podejmę, kiedy prokuratura zakończy śledztwo i podejmie decyzję, kto w tej sprawie zawinił", a potem zdymisjonowała Grabarczyka - rozumiem - nie wiedząc, kto zawinił. - Pani premier przyjęła dymisję Grabarczyka. Ale mogła powiedzieć: "Czarku, nie. Wierzę w twoją niewinność, poczekajmy na prokuraturę". - Zbyt długo komentujemy i wiemy, że ta sytuacja wymagała takiego działania. Minister Grabarczyk podjął właściwą decyzję. Natomiast jemu i nam wszystkim zależy, żeby ta sprawa przez prokuraturę była wyjaśniona jak najszybciej, bo najgorsze są spekulacje i ciągłe mówienie: może było tak, może było inaczej. Tu muszą być fakty. Żadnego telefonu z samolotu do pana ministra nie było? - Nie. Sam wiedział, co ma zrobić najlepiej. - Wczoraj rzeczywiście pani premier miała bardzo aktywny dzień, bo była w Małopolsce, a ta wypowiedź, o której pan mówi, miała miejsce w Alwerni. Czy przy tym tempie wydarzeń i przy tej dynamice Grabarczyk powinien pozostawać wiceprzewodniczącym Platformy, czy tutaj też oczekuje pani, że on złoży rezygnacje z tej funkcji partyjnej? - Są zasady jasne od dawna. Jeżeli komukolwiek z członków Platformy postawione są zarzuty, rezygnuje, czy traci członkostwo w partii. Ale dopiero przy zarzutach prokuratorskich? Czyli dzisiaj może spokojnie pozostawać wiceprzewodniczącym? - Jeżeli są postawione zarzuty, ja nie mówię nawet, że jest wyrok. A dzisiaj myśli pani, że Ewa Kopacz powtórzyłaby zdanie, że Cezary kocha ludzi, jest przyzwoity i ponad wszystko stawia prawo? - Jego zachowanie wczoraj pokazuje, że zależy mu na tym, żeby prawo w Polsce znaczyło to, co znaczy. Pytanie, czy również wtedy, kiedy załatwia sobie pozwolenie na broń. - Poczekajmy. Też mu tak bardzo na tym zależało. - Ja nie rozumiem w ogóle, po co ludzie starają się o pozwolenie na broń. To jest inna sprawa. No też może go pani zapytać, jako swojego eks-kolegę z rządu, ale cały czas kolegę partyjnego. Rozumiem, że o tym dyskusji nie było, a jest już pomysł na nowego ministra i następcę Grabarczyka? - Nie wiem, ale znając panią premier Ewę Kopacz na pewno bardzo szybko taka osoba zostanie przez nią wskazana. Tym bardziej, że do końca kadencji bardzo mało czasu. Czyli nie jest tak, że dzisiaj już jakaś nominacja leż na stole prezydenckim? - Nie. A myśli pani, że jest taka możliwość, że na przykład Ryszard Kalisz zostałby tym ministrem? - Ja nie lubię spekulować. Jest mało czasu. To jest kilka miesięcy do zakończenia kadencji, więc to musi być osoba, która zakończy sprawy rozpoczęte przez poprzedników. Wierzy pani, że ta sprawa nie odbije się na sondażach prezydenckich, że nie zaszkodzi Bronisławowi Komorowskiemu? - Mam nadzieję, że nie, że ta sprawa nie może być jednak wiązana z panem prezydentem Komorowskim. On prowadzi swoją kompanię, ludzie oceniają go za to, co robi, przecież to nie jest ani pierwszy, ani ostatni minister, który podaje się do dymisji w ostatnich latach. Tych ministrów było wiele, a każdy musi swoje rzeczy robić zgodnie z prawem. Rozumiem, że też nie było rozmowy Kopacz-Komorowski w tej sprawie? - Nie. Nie było tak, że prezydent powiedział: "pani premier, może warto byłoby podjąć w tej sprawie decyzję, bo to będzie obciążenie dla mojej kampanii"? - Nie, nie było takiej rozmowy. Coraz mniej zwolenników, coraz więcej przeciwników, zadowolonych coraz mniej, niezadowoleni rosną w siłę. Kampania prezydencka rządowi i jego sondażom nie robi dobrze. - Te sondaże rzeczywiście raz są lepsze, raz są gorsze... Dzisiaj są gorsze. - ...ale jeżeli popatrzymy na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy, sondaże Platformy i oceny rządu - moim zdaniem - są całkiem w porządku i dają potencjał do wyborów jesiennych, do wyborów parlamentarnych. Na pewno nie jest to czas łatwy, ale nie mówiłabym, że tutaj się wszystko... Dzisiaj nie jest łatwo, a moim zdaniem idą jeszcze cięższe czasy, bo jeśli Korwin z Kukizem wzrosną w siłę - a już rosną - to PiS-owi urośnie potencjalny koalicjant. - Na razie mówimy o Korwinie i Kukizie jako o jednostkach, które kandydują na urząd prezydenta. Ale razem gromadzą już kilkanaście procent głosów. - Ale na razie są to pojedynczy politycy, starający się o jedną funkcję, dlatego na pewno trzeba obserwować i patrzyć na to, co się dzieje. Rzeczywiście Kukiz i jego notowania dla wielu są zaskoczeniem, ale ja już od początku mówiłam, że on przez to, że jest spoza w ogóle polityki, że jest rozpoznawalny jako artysta i ma taki niekonwencjonalny sposób zachowania, zyskuje popularność. A nie boi się pani, że tak długo spychaliście do kąta lewicę, że Platformie może to przysporzyć kłopotów, bo zniknie ze sceny politycznej potencjalny koalicjant? - Ja nie mam wrażenia, że my spychaliśmy do kąta lewicę. No lewica swoje też robiła, oczywiście. - Przepraszam, naprawdę tutaj obserwując ostatnie działania przez ostatnie miesiące trudno mówić, że ktoś im robił krzywdę, sami robili sobie największą krzywdę i zdaje się bardzo konsekwentnie dalej to robią. A partii pod egidą Balcerowicza i Frasyniuka się trochę pani obawia? - Na pewno jest to propozycja dosyć ciekawa, że ekonomiści będą tworzyli partię i będzie ta partia zajmowała się głównie ekonomią, a wiemy, że rządzenie państwem to jest nie tylko ekonomia, to są różne inne sprawy, które czasami z taką czystą ekonomią są w sprzeczności. Nie zawsze to, co ekonomiści wymyślą, że jest świetnym rozwiązaniem, może być przyjęte przez społeczeństwo. Ale czasami warto mieć ekonomistów, którzy nie patrząc na politykę mówią, co należałoby zrobić. - Są świetni jako recenzenci czy osoby, które oceniają - to na pewno tak - także zobaczymy, jak to będzie. Kto zajmie miejsce Cezarego Grabarczyka? Wypowiedz się!