Kto zapłaci głową, jeśli nie uda się odwołać Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska prezydent Warszawy? Pan czy Adam Hoffman?- Zupełnie nie podchodzimy do tego w tych kategoriach. Rzeczywiście, referendum w Warszawie to wielkie wyzwanie. Udało się już na pierwszym etapie zmobilizować ogromną liczbę warszawiaków, którzy masowo poparli wniosek o odwołanie Hanny Gronkiewicz-Waltz. Masowe jak masowe. Dwieście kilkadziesiąt tysięcy..- Tak, to bardzo dużo.Znam większą masowość.- Jeżeli ktoś deklaruje się z imienia i nazwiska, numeru PESEL, w taki sposób, to jest to naprawdę duża akcja społeczna.Ale czy to nie jest tak, że losy rzecznika partii i warszawskiego lidera zawisły na wynikach referendum?- Nie, absolutnie nie.Czy każdy wynik będzie sukcesem?- Nie, z pewnością nie każdy wynik będzie sukcesem, natomiast to nie ma żadnego znaczenia. Wielkim wyzwaniem jest to, żeby skutecznie zmobilizować mieszkańców Warszawy, żeby odwołać złego prezydenta. I bardzo drogiego. Skąd weźmiecie 389 tysięcy, które miałyby zagłosować za odwołaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz? - Wszystkie dotychczas przeprowadzane sondaże pokazują, że właśnie taka grupa mieszkańców Warszawy deklaruje - mimo akcji zniechęcania ich do udziału w referendum - iż w tym referendum weźmie udział.Ale pan wie, że sondaże i deklaracje dotyczące udziału nigdy się nie sprawdzają?- Wiem, ale mam nadzieję, że będzie inaczej. Czy pamięta pan, ile osób przed dwoma laty zagłosowało na Prawo i Sprawiedliwość w Warszawie?- Ponad 200 tysięcy. Dokładnie 270 tysięcy. A na Ruch Palikota 110 tysięcy. Razem to też nie daje 389 tysięcy.- Tak, ale jeżeli około 200 tysięcy mieszkańców, niezależnie od poglądów politycznych podpisało się pod tym wnioskiem, to zakładam, że zmobilizują się ci ludzie, zorganizują jeszcze co najmniej dwie osoby i będziemy mieć wystarczającą liczbę, żeby ukarać tę arogancką władzę.Czy pamięta pan, ile głosów padło na kandydatów innych niż Hanna Grownkiewicz- Waltz - w wyborach samorządowych z kolei? - W tej chwili nie przypomnę sobie tych cyfr... To jest 300 tysięcy z groszami. - Ale panie redaktorze to jest zły tok myślenia. Pan ciągle myśli w kategoriach stricte politycznych i partyjnych. Ja myślę w kategoriach: "Ilu przeciwników Hanny Gronkiewicz-Waltz da się zmobilizować". - Taką narracyjność narzucają nam właśnie uczestnicy obozu władzy. Nie - sondaże, wyniki, statystyki, badania... - Że jest to badanie polityczne, a ja zakładam, że na wybory pójdą masowo ludzie, którzy nie chodzą na co dzień, którzy nie popierają żadnej partii politycznej - oni pójdą na wybory, żeby pokazać, iż tak nie można rządzić tym miastem. A nie boi się pan, że o ile doprowadzenie do referendum było sukcesem Piotra Guziała, to o tyle porażka referendum będzie porażką Prawa i Sprawiedliwości? Bo to Wy jesteście dzisiaj twarzą tego referendum. - Nie obawiam się z tego powodu, że to jest nasz wspólny sukces organizacyjny, bo Prawo i Sprawiedliwość bardzo mocno zaangażowało się w tę kampanię, udzieliło na prośbę organizatorów realnej pomocy, podpisy zostały skutecznie zebrane. Tego się absolutnie nie obawiam. A nie boi się pan, skąd Guzioł ma pieniądze na referendum? Na jego organizację, na zbieranie podpisów? Bo to potrzeba sporych pieniędzy. - To pytanie należy kierować do Piotra Guziała i jego stowarzyszenia. Ale pan, jako człowiek, który współpracuje z nim dzisiaj nie interesuje się tym, a jest czuły jednocześnie na korupcję? - Współpracujemy z różnego typu środowiskami, natomiast nie mam żadnego sygnału, żeby prawo zostało złamane. Wiem, że Platforma Obywatelska podnosiła takie argumenty, zwracała się do PKW i PKW nie dostrzegła żadnych uchybień w działaniu pana Guziała. Trochę dzisiaj - temu biednemu Guziałowi - ukradliście show. - Nie, nie ukradliśmy niczego. To jest akcja obywatelska. Ja wiem, że różne osoby chciałyby się wypromować przy tej okazji, ale to nie ma większego znaczenia. A czy w ramach akcji obywatelskiej podobają się panu te uśmiechy do elektoratu PRL-owskiego i stwierdzenia, że PiS będzie budował tyle mieszkań co za Gierka? - Panie redaktorze, ja byłem na tym spotkaniu - bo rozumiem, że pan nawiązuje do spotkania Jarosława Kaczyńskiego na Ursynowie. Tak. Padło tam sformułowanie, że będzie jak za Gierka z budową mieszkań? - Nie, to była odpowiedź na pytanie dotyczące spraw związanych z budownictwem i w ramach tej odpowiedzi Jarosław Kaczyński mówił, że mamy program- już przygotowany parę lat temu - wspierania budownictwa i podał przykład, iż można w Polsce budować, np. w czasach Gierka budowano około 300 tysięcy mieszkań rocznie. No i panu, działaczowi antyPRL-owskiej opozycji, nie burzy się krew, kiedy pada takie porównanie? - Nie, to jest fakt obiektywny, a "Gazeta Wyborcza" robi z tego wielkie story. To, co mówił Jarosław Kaczyński - mówił o niespełnionych obietnicach w stosunku do Ursynowa na przykład o tym, że mimo tego, iż Hanna Gronkiewicz-Waltz w 2011 roku, że będzie szpital południowy - do tej pory nawet budowy nie rozpoczęto. To są realne problemy dla mieszkańców Ursynowa. Te 300 tysięcy mieszkań to zbudujecie w Polsce, w Warszawie czy tylko na Ursynowie? - Panie redaktorze, oczywiście, że tu chodzi o sprawę ogólnopolską. Mamy przygotowany projekt ustawy w zakresie odbiurokratyzowania procedur związanych z budownictwem, szybszego odrolnienia ziemi na cele budowlane, cały taki program jest przygotowany. To nie ma nic wspólnego z referendum warszawskim. To była odpowiedź na pytanie. A jeśli ktoś jest zainteresowany, jak takie spotkania wyglądają, to zapraszam dzisiaj na 18 do kina Wisła na pl. Wilsona. Będzie Jarosław Kaczyński, będzie można zobaczyć na żywo, jak na prawdę takie spotkanie wygląda, jakich argumentów używamy. Pan mówi, że namawianie do pozostania w domu w niedzielę to obłuda, PiS twierdzi, że to działania antyobywatelskie, a jak prezes deklarował, że on nie wziąłby udziału w referendum łódzkim, to co to było? - To jest zupełnie inna sprawa. Jarosław Kaczyński nie mówił tego, jako premier urzędujący, jako prezydent urzędujący... Mówimy o tym, czy ktoś by poszedł do referendum, czy nie. Dzisiaj to jest obłuda, a wtedy co? - Niefortunna wypowiedź. Jarosław Kaczyński publicznie to powiedział, że to była wypowiedź niefortunna. My co do zasady uważamy, że jeśli duża grupa obywateli domaga się referendum, to należy to uszanować. Przeciwnicy i zwolennicy prezydenta niezależnie od oceny powinni się zmierzyć przy urnach wyborczych. I kiedy politycy mówią, że mechanizm, który pozwala tak niewielkiej części uprawnionych odwołać prezydenta, w tym mechanizmie jest coś chorego, to pan się pod tym nie podpisuje? - Nie. Bo to też mówi Jarosław Kaczyński. - Absolutnie nie w tym wypadku. W wypadku Warszawy mamy do czynienia z bardzo dużą grupą mieszkańców. Ale mówimy o mechanizmie o referendalnym. - Proszę pamiętać, że sytuacja się zmieniła. Zmieniły się przepisy ustrojowe jak chodzi o funkcjonowanie samorządów. Kiedyś prezydenta mogła odwołać rada miasta. Ale to dotyczyło wyborów łódzkich. Prezes mówił o wyborach łódzkich, że to chory mechanizm.... - Tak panie redaktorze, to już ustaliliśmy... I wtedy był chory, a teraz jest zdrowy? - Jarosław Kaczyński publicznie powiedział, że wycofuje się z tej wypowiedzi... ... tego lapsusu językowego... - ... nie, była to wypowiedź niefortunna. Pan przewidywał niedawno, że PO sięgnie po sztuczki związane z referendum. Czy te sztuczki mogą też dotyczyć referendum pańskim zdaniem? - Te sztuczki już widzimy na co dzień. Po pierwsze, do tej pory nie ma żadnych ogłoszeń wyborczych. W większości dzielnic Warszawy do tej pory nie poinformowano mieszkańców, gdzie będą mogli głosować. A to jest obowiązek prezydenta. A czy uważa pan, że to Hanna Gronkiewicz-Waltz za tym stoi? - Panie redaktorze, ale dla mnie podstawową sprawą jest to - ja już mówiłem o tym, o konieczności zachowania neutralności innych organów władzy publicznej. To wprost wynika z rekomendacji Rady Europy. Ja uważam, że to co zrobił zwłaszcza Donald Tusk, jako premier, podkreślam jako premier rządu, te wezwania do bojkotu, są sprzeczne z europejskimi standardami. To jest zaniżanie poziomu demokracji w naszym kraju. Zapytam wprost. Boi się pan fałszerstw wyborczych? Bo PiS-owi zawsze nie daje to spać spokojnie. - Nie, nie mamy obsesji na tym punkcie, natomiast uważamy, że wynik referendum, wynik wyborów, powinien zawsze bezwzględnie odzwierciedlać wolę mieszkańców. Nie może dojść do żadnych manipulacji, a czasami dochodzi do takich manipulacji. Są przykłady... ... to jeszcze trzy pytania od słuchaczy. Pan Wojtek pyta: jak pan ocenia i czy jest pan wzburzony wypowiedzią arcybiskupa Michalika na temat dzieci wciągających księży w pedofilię? - Ja muszę powiedzieć tak. Nie dziwi mnie oburzenie na sytuację, w której stykamy się z przestępczą działalnością księży i to jeszcze w kontekście pedofilii. To jest powołanie, to nie jest zwykły zawód i to jest wielka zdrada i nadużycie, kiedy kapłan dopuszcza się... ... i w tej sytuacji , jak pan ocenia taką wypowiedź arcybiskupa? - Na szczęście arcybiskup w miarę szybko wycofał się z tej wypowiedzi, bo gdyby się nie wycofał byłaby to wypowiedź niewybaczalna. To jeszcze jedno pytanie. Czy chciałby pan w przyszłości zastąpić na stanowisku Jarosława Kaczyńskiego? - Nie ma takiego tematu. Naprawdę Jarosław Kaczyński jest liderem najbardziej popularnej w tej chwili partii w Polsce. Niedawno wygrał na zjeździe wybory wewnętrzne, z fantastycznym wynikiem. Nie ma sprawy następcy Jarosława Kaczyńskiego. I pan Grzegorz: Skąd minister Nowak dostawał zegarki, od kogo i za co? - Z tego co wiem, chodziło chyba o firmę "Cam Media" . Jest zaprzyjaźnioną z nim. Za co? To powinna wyjaśnić prokuratura.