- W naszym projekcie zmian w finansowaniu państwa, niczego nie zmienimy. Jacek Rostowski, żeby być dla prezesa PiS partnerem do dyskusji, musi skupić się na zagadnieniach merytorycznych. Na razie to w dużej mierze służby jego resortu winne są aferze Amber Gold. Konrad Piasecki: Panie pośle, skromności planów nie można Wam zarzucać. Mariusz Kamiński: - Skromności planów nie. 50 mld - na tyle Wasze plany ocenia Ministerstwo Finansów. - To są wyliczenia pana Rostowskiego. Wyliczenia moim zdaniem zupełnie niewiarygodne. Jego wczorajsze wystąpienie było absolutnie polityczne... Myśli pan, że Ministerstwo Finansów nie potrafi posługiwać się kalkulatorem? - Minister finansów co roku udowadnia nam, że nie bardzo potrafi się tym kalkulatorem się posługiwać. Co roku przedstawia pewne założenia budżetowe, które później w praktyce zupełnie inaczej wyglądają. Tak, że mało wiarygodne było to wystąpienie i bardzo polityczne. Przeszacował was pan Rostowski, pana zdaniem? - Zdecydowanie tak i chodziło tylko o efekt polityczny. Z tymi jego atakami ad persona, atakiem na Jarosława Kaczyńskiego, mówienie o piramidzie finansowej PiS - to jest czymś bardzo nieładnym i niepoważnym. Rozumiem, że Wy potraficie się kalkulatorem posługiwać. Wyliczacie, że ile kosztowałoby to wszystko co zarysował Jarosław Kaczyński w swoim expose? - Kilkanaście miliardów złotych, ale jednocześnie zwiększamy też dochody do budżetu. Poza tym mówimy też o planie 10-letnim - nie wszystko na raz i dlatego minister Rostowski nie miał też naszych projektów ustaw. Przecież trzeba mieć projekt konkretny, żeby dokonać rzeczywistych szacunków. Tylko tak czy inaczej w tych waszych planach to się wszystko nie bilansuje, a kasa państwowa i tak świeci pustkami. - Bilansuje się panie redaktorze. A wpływy są, mniejsze wydatki. Mówienie przez pana Rostowskiego o piramidzie finansowej jest czymś absolutnie niepoważnym - zwłaszcza, że mówi to osoba, która dopuściła do oczywistej piramidy, jaką był Amber Gold. To służby pana Rostowskiego są w dużej mierze winne zaistniałej sytuacji. Do Amber Gold za chwile wrócimy. Chciałem tylko zapytać, czy po tych wyliczeniach Ministerstwa Finansów nic nie zmieniacie w planach? - Absolutnie nie. A Rostowski mówi, ze chętnie debatowałby na ten temat z prezesem. - Jest potrzeba merytoryczna dyskusja. My zapowiadamy, że część projektów ustaw będziemy składali jeszcze teraz, kiedy jesteśmy w opozycji, natomiast druga część naszych planów będzie realizowana po tym, jak obejmiemy władzę. A minister finansów byłby godnym przeciwnikiem dla Jarosława Kaczyńskiego? - Minister finansów, żeby być prawdziwym partnerem do tej dyskusji, musi się skoncentrować na sprawach merytorycznych, a nie atakach politycznych. I nie atakując PiS wprost personalnie - bez inwektyw, piramid finansowych, naprawdę mógłby to sobie odpuścić. No to teraz o tym rządzeniu PiS. Pan wie, kto jest kandydatem pańskiej partii na następcę Tuska? - Wiem. To jest tak, że to jest wiedza szeroka w PiS-ie, czy ograniczona do prezesa i jego zastępców? - Nie jest to wiedza szeroka. Natomiast w odpowiednim momencie, myślę, że to będzie w przeciągu najbliższego miesiąca, to nazwisko będzie znane opinii publicznej. Ale to była demokratyczna, wewnątrzpartyjna decyzja, czy prezes zdecydował i was poinformował? - Rozmawialiśmy w wąskim gronie na temat tego kandydata. Mamy tego kandydata. Jest to osoba naprawdę bardzo poważna. A czy ona ma jakiekolwiek doświadczenie w rządzeniu? - Nie chciałbym dywagować dłużej na ten temat, bo jest to przedwczesne. W odpowiednim momencie to nazwisko zostanie ujawnione. A czy ten kandydat wie, że jest waszym kandydatem na premiera? - Tak, wie. Wie i się zgadza? - Tak. No to jakiś postęp. A czy nie jest tak, że, to znaczy zastanawiam się, czy pan się nie brzydzi tak ręka w rękę i tak głos w głos z Palikotem tworzyć nowy rząd? - Na pewno nie będziemy tworzyli żadnego rządu z Palikotem. No nie, konstruktywne wotum i przegłosowanie razem z Palikotem sprawi, że trzeba będzie powoływać razem z nim nowy rząd. - Są takie rzeczy, które głosuje się w ponadpartyjnym konsensusie. Tak jak mieliśmy ostatnio sprawę komisji śledczej, gdzie wszystkie ugrupowania opozycyjne formalnie poparły tę koncepcję. Czy są takie chwile, kiedy pan powstrzymuje obrzydzenie i z Palikotem może głosować? - Nie, to jest cos zupełnie oczywistego, że w parlamencie wiele spraw głosuje się niezależnie od tych podziałów zasadniczych, politycznych. Jeżeli będziemy tworzyli ten rząd, to ma to być rząd, których będzie administrować do najbliższych wyborów krajem. To trzy lata jeszcze. - I to będzie rząd niepartyjny. Zakładamy, że wybory mogą być przyspieszone. Tylko, że rząd musi mieć za sobą jakąś większość. Tak się zastanawiam, czy rząd SLD, Palikota, Solidarnej Polski, Prawa i Sprawiedliwości... - Nie będzie to rząd partyjny, tak że więc absolutnie nie.... Ale ktoś go musi popierać. Panie pośle, ten rząd musi zgłaszać jakieś projekty ustaw, ktoś musi je przyjmować w Sejmie i to muszą to robić partie dzisiaj opozycji. - Zakładamy, że znajdzie się większość, która będzie chciała zakończyć rządu Donalda Tuska. I myśli pan, że będzie to bardziej zgodny rząd niż Donalda Tuska? - Zdecydowanie tak. Założenie jest takie, że nie będzie to rząd koalicyjny, absolutnie nie, to będzie rząd ponadpartyjny. Jak pan będzie na przykład z Leszkiem Millerem podnosił rękę za jednym rządem, to chichotu historii nie będzie pan słyszał za plecami? - Nie, nie będę słyszał chichotu historii, zwłaszcza, że ten rząd ma administrować do przyspieszonych wyborów. Kto pańskim zdaniem stał za właścicielem Amber Gold? - To jest pytanie, które zadaje sobie miliony Polaków i myślę, że komisja śledcza mogłaby przybliżyć nas do odpowiedzi na to pytanie. Ale rozumiem, że tego, że ktoś za nim stał albo ktoś roztaczał przynajmniej parasol ochronny, tego jest pan pewien? - Dla mnie nie ulega to wątpliwości. Za dużo jest zbiegów okoliczności. Po drugie, byłby to zadziwiający zbieg okoliczności żeby tyle struktur państwa odpowiedzialnych za nadzór nad tego typu przedsięwzięciami zawiodło. Co więcej, nawet sam minister sprawiedliwości sugeruje, że jest układ biznesowy o rodowodzie PRL-owskim, który stoi za panem Plichtą. I pan w to wierzy? - Ja nie mogę powiedzieć, że wierzę, czy nie wierzę. Nie wykluczam, że tak jest. Natomiast rolą ministra sprawiedliwości byłoby udzielenie głębszych informacji na ten temat - jeżeli on wie, a nie mówi, no to to jest trochę dziwna sytuacja. Dlatego właśnie postulowana komisja śledcza w dalszym ciągu ma sens. A wyobraża pan sobie, że np. to służby specjalne mogły nim sterować? - Zawsze jest ten mit służb specjalnych. Nie mogę powiedzieć ani tak ani nie. Pan jako człowiek służb specjalnych przez jakiś czas może potwierdzić albo zaprzeczyć, na ile ten mit jest słuszny. - Ja mogę powiedzieć w ten sposób: jest wiele funkcjonariuszy służb specjalnych, byłych funkcjonariuszy, którzy działają w biznesie, którzy niejednokrotnie wykorzystują swoje kontakty do różnego typu, czasami nielegalnych, działań, więc ja nie mogę wykluczyć tego. Ale to jest tylko pewna teza i pewna sugestia ze strony pana Gowina, ministra sprawiedliwości, i być może on wie więcej, ale nie chce na tym etapie ujawnić tego opinii publicznej. I bardzo nie dobrze, że nie chce. Ma pan taką wizję takiej polityczno-prokuratorsko-gangstersko-służbowo specjalnej mafii, która panem P. sterowała? - Nie wykluczam że tak mogło być, zwłaszcza, że od wielu, wielu miesięcy mówi się o tzw. układzie gdańskim. Jako szef CBA zajmowaliśmy się również osobami i ze świata właśnie prawniczego, wymiaru sprawiedliwości, policji, też byłych funkcjonariuszy służby specjalnych. CBA zajmowało się właśnie tym układem gdańskim? - Pewnymi elementami tak. Szukaliśmy tam korupcji wśród prokuratorów i sędziów gdańskich, niektóre działania były zaawansowane. Także można mówić o czymś takim. Znajdowaliście linki między politykami i właśnie tymi osobami? - Tak, były takie sytuacje. Natomiast, na pewno struktury państwa muszą działać ofensywnie. To jeszcze ostatnie pytanie od słuchacza Łukasza, który pyta, jak ocenia pan zasadność zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez panów Komorowskiego, Tuska, Rostowskiego, Bonderkę i Cichockiego ws. Amber Gold? - Nie chciałabym aż tak szczegółowo wchodzić w to, natomiast niewątpliwie odpowiedzialność premiera jest bardzo duża. Premier dowiedział się szczegółowej informacji od ABW 24 maja i to co zrobił, to ostrzegł swojego syna, który na początku czerwca rozluźnił swoją współpracę z firmami pana Plichty.