Konrad Piasecki: Na linii PiS-PO wojna, rokosz, pełzający pucz, a wy gdzie? Ryszard Kalisz: - My jesteśmy w demokratycznym państwie prawnym, działającym na rzecz afirmacji społeczeństwa otwartego, czyli żeby każdy człowiek dobrze się czuł w Polsce i dobrze się czuł sam z sobą. A nie śmieszy pana ta wojenna retoryka Platformy i to straszenie świata podłym i złowieszczym Prawem i Sprawiedliwością... - Mogłaby śmieszyć, ale niestety bardzo martwi, dlatego, że to świadczy o tym, że nie funkcjonują w Polsce, w przestrzeni publicznej standardy demokratycznego państwa prawnego, dlatego, że ze strony PiS nie ma szacunku. Szacunku a to jest bardzo ważne dla budowy...szacunku do państwa, szacunku do prezydenta, do premiera, do władzy państwowej. Ale widziałby pan jakieś podstawy prawne, żeby pociągnąć polityków PiS do odpowiedzialności karnej, o czym mówią z kolei politycy Platformy? - Czy to jest... ...dzisiaj, za to? Czy to jest prawne szaleństwo? - Nie, nie. Ja cały czas podtrzymuje mój raport gdzie sformułowałem warunki... ...za to co dzieje się w ostatnich dniach... - ...z powodu działalności w kadencji w latach 2005- 2007 odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu. Natomiast teraz karnie, nie. To nie jest kwestia karna. To jest kwestia kultury osobistej i tworzenia ksenofobicznej, ksenofobicznej, czyli wykluczającej ideologii. To, co mówi Kaczyński, to on wyklucza wszystkich innych, którzy się z nim nie zgadzają. To samo robi Ziobro. Ale oni jeszcze wzajemnie sami się wykluczają. Może to nie ksenofobia, tylko polityka. - No to pan wtedy mówi, że oni są cyniczni. To może trzeba się zgodzić z Michałem Kamińskim, który napisał, że Kaczyński, jak jest w domu przed lustrem i patrzy sobie w oczy, to sam się śmieje, że ludzie mu wierzą. Z siebie i z ludzi. Wie pan, jaka dzisiaj rocznica przypada? - Wiem, wiem. Rocznica śmierci, tragicznej śmierci Barbary Blidy. Zastanawia się pan w tę rocznicę, dlaczego jeszcze pan nikogo nie postawił za tę śmierć przed Trybunałem Stanu? - Z powodu polityki. Mówię to bardzo wyraźnie. Palikot mówi: zmowa elit, najważniejsi politycy umówili się, że nie będą się stawiać nawzajem przed trybunałem. - Politycy się umówili, wydaje mi się, że tu jest dużo niezrozumienia, bardzo dużo niezrozumienia. Palikot niech się w tej sprawie lepiej nie wypowiada, bo myślę, że to nie jest jego sprawa. Natomiast jest dużo niezrozumienia, bo Tusk boi się poprzeć wniosek do Trybunału Stanu w sposób wstępny, dlatego, że twierdzi, że to byłoby potraktowane jako swoista jego represja w stosunku do poprzedników a przecież tu chodzi o to, żeby stworzyć standardy funkcjonowania zgodnego z konstytucją, najwyższych urzędników państwowych, aby wszyscy w przyszłości tego typu deliktów konstytucyjnych i ustawowych nie popełniali. Pan mówił kiedyś w tym studiu, że prowadzi na ten temat rozmowy z Platformą, że jesteście bliscy wspólnego podpisania się pod wnioskiem o Trybunał Stanu - i co się z tym stało? - Był wspólny wniosek! Był wspólny wniosek, złożony z pięciu punktów, na początku marca... Był gotowy już? - Oczywiście. To był ten czas, kiedy Platforma mówiła, że zaczyna się zastanawiać nad Trybunałem Stanu? - Tydzień przed tym, czy dwa tygodnie. Był ten wniosek gotowy, pięć punktów - dwa punkty z mojego, że tak powiem, raportu, trzy punkty własne Platformy. Już było wszystko ustalane. Pamiętam, że pan Rafal Grupiński - nawet w pana studiu - powiedział, że to będzie. No ale później Platforma się wycofała, mówiąc, że musi jeszcze spytać konstytucjonalistów... Ale to powiedziała publicznie, a co powiedziała panu po cichu? - Panie redaktorze, ja jestem poważnym politykiem. Powiem panu tak: jeżeli w polityce jest choć trochę wiarygodności, to jestem przekonany, że te 115 podpisów dzięki Platformie w tej kadencji, może w tym roku, zdobędziemy. Kalisz: Tusk boi się poprzeć wniosek Przysięgali panu, że podpiszą ten wniosek? - To nie jest kwestia przysięgi. Umawiali się z panem? - Ja przekonywałem, jak pan wie, bardzo intensywnie do charakteru tego wniosku. I jeszcze raz twierdzę: to jest po to, żeby w przyszłości wszyscy najwyżsi urzędnicy państwowi nie działali sprzecznie z konstytucją na niekorzyść polskich obywateli. Ale który polityk Platformy obiecał panu, że Platforma poprze ten wniosek? - Rozmawiałem, natomiast ja jestem poważnym politykiem, będę jeszcze niejedne negocjacje w przyszłości prowadził. Jest taka sfera polityki, gdzie nie mówi się w radiu, szczególnie w pańskim radiu, bo pańskie radio jest bardzo dobre, pan lubi wszystko wyciągnąć, a ja jestem już doświadczonym politykiem. Czyli skończymy na tym, że obietnica ze strony Platformy była i z tej obietnicy Platforma się póki co nie wywiązała. - Ja uważam, że jest. Tylko nie w tej chwili. Że przyjdzie pora. - Tak. Jeden kandydat, korespondencyjne wybory. Jakoś bez ducha ta pańska partia, jak się spojrzy na to, co się w niej dzieje. - Właśnie trzeba ją wskrzesić, trzeba ducha wskrzesić! Moi koledzy, koleżanki - wskrześmy ducha! Dlatego, że, jak nie wskrzesimy... W przyszłym roku będzie kwintesencja syndromu nowej kadencji w Platformie. Platforma podlega dezintegracji. Jak my, lewica, nie wskrzesimy ducha, to jeszcze ci ksenofobi z prawicy, ten PiS - nie daj Boże - przejmie władzę i co to będzie?! Lewica do boju! Wierzy pan, że Platforma się do przyszłego roku rozpadnie? - Nie rozpadnie się, tylko w Platformie widać w tej chwili już takie ruchy dezintegracyjne, bardzo wyraźne. Platformie już niewiele wychodzi, dlatego, że to jest ten moment, zresztą od początku kadencji widać, gdzie to jest to samo, na przykład to, co robi premier Tusk, w poprzedniej kadencji wychodziło, a teraz nie. Tak jest w polityce. Zaczyna się złość, niezadowolenie i wrzenie wewnętrzne. - Tak, w związku z tym tam ludzie różnego rodzaju będą niezadowoleni. Ponadto ci, którzy weszli, są w Sejmie z dalekich miejsc, boją się, że przy traceniu przez Platformę poparcia nie wejdą, w związku z tym starają się budować inną pozycję. Czyli uważa pan, że dwa, trzy lata układ organizacyjny na lewicy może być zupełnie inny niż dzisiaj? Znaczy, że porozumienie części SLD z lewą częścią Platformy? - Ja myślę, że w ogóle system partyjny w Polsce nie jest jeszcze zamknięty. Wskrześmy ducha w Millerze, też otucha? Bo on zostanie w sobotę szefem partii? - Leszek Miller jest bardzo doświadczonym politykiem, jest bardzo dobrym organizatorem. Ale widzi go pan w tej roli przez następne 4 lata, w roli szefa SLD? - Pewnie zostanie wybrany. Nawet na pewno zostanie wybrany, bo nikt nie chciał z nim kandydować. - Ja jeszcze raz powtórzę, po tych turbulencjach, które były pod koniec ubiegłej kadencji, Leszek Miller uspokoił. Chodzi tylko, żebyśmy wszyscy ducha wskrzesili. Tak, wskrzesić ducha. A w ramach wskrzeszania ducha prawica ma już dwóch kandydatów na prezydenta, Platforma, wiadomo Komorowskiego, Palikot się zgłasza, a w SLD gdzie kandydat na prezydenta? - Pan jest chyba niepoważny. Trzeba długo budować kandydata. - Wybory prezydenckie będą w 2015 roku. Stauss-Kahn kiedyś się zgłosił i co wyszło? Słabo mu to wyszło, prawda? Ale czy tylko patrząc w lustro, widzi pan kandydata lewicy na prezydenta? - Lustro to pan mówi o mnie? Dziękuję panu za uznanie. Pytam czy pan się widzi w tej roli? - Za wcześnie o tym mówić. Ja uważam, że to będzie rok 2014 pod koniec, natomiast jeszcze bardzo wiele się może zmienić. Ten przykład francuski chyba jest bardzo miarodajny. A jak pańska wątroba? - Ja w ogóle, jak pan wie, bardzo mało piję, z związku z tym moja wątroba jest zdrowa. Katarzyna Piekarska sugeruje, że bez dobrej wątroby w SLD w ogóle nie ma co marzyć o karierze. Nie jest aż tak źle? - Nie. Ten w ogóle problem, wie pan, mianowicie, systemu podejmowania decyzji w partii, czy są to decyzje merytoryczne, czy takie koleżeńskie. Ja jestem za system merytorycznym. Wskrześmy ducha, nie pijmy.