- Wciąż mam serce dla lewicy, ale jeżeli SLD nie będzie autentyczna, nie będzie docierać do wyborców, nie będzie służyć obywatelom, to trzeba będzie mieć odwagę podjęcia ważnych decyzji. Każda partia ma swój koniec - mówi Kalisz. Konrad Piasecki: Jeden z niewielu polityków SLD, o których nie mówi się, że będą walczyli o szefa partii. Wypadł pan z gry? Ryszard Kalisz: - Nie, sam powiedziałem, że nie będę startował. Ja jestem konsekwentny. Jedna porażka z Millerem panu wystarczyła? - Ta porażka była świadectwem na to, że grupa Grzegorza Napieralskiego, która zupełnie inaczej rozumie funkcjonowanie partii niż ja i moi przyjaciele w partii, wygrała. W związku z tym ta moja koncepcja partii szerokiej, opartej na organizacjach pozarządowych, na organizacjach, które promują wartości lewicowe, partii opartej na obywatelach, a będącej tylko reprezentantem w parlamencie politycznym, przegrała. Panowie, ponieście teraz odpowiedzialność, jeżeli tak się bawicie i chcecie, żeby tylko być. A być w polityce to nie tylko po to, żeby być, tylko po to, żeby zrobić coś dla obywateli. Czyli był pan trochę jak orzeł, który wzbijał się do lotu, i któremu podcięto lotki? - Nie, ja nawet się trochę z tego ucieszyłem, bo przez ten czas byłem w USA w Kongresie amerykańskim, jestem w takiej bardzo interesującej grupie... Ma pan dużo czasu, może pan jeździć po świecie. - Nie, mój drogi panie. Ja mam bardzo mało czasu, ale mnie zapraszają. A pan nie potrafi odmówić... - Nie, nie. Panie redaktorze, przepraszam pana bardzo. Niech pan nie sprowadza całego życia do naszego podwórka, na świecie toczy się życie. Jeżeli tam mnie zapraszają, to niech pan się cieszy. Cieszę się niezmiernie, tylko chciałem zapytać, kto w takim razie zostanie pańskim zdaniem szefem SLD? Miller, Napieralski, Senyszyn? Wszystkich się wymienia. - Nie wiem. Olejniczak nie, bo nie będzie startował. Napieralski pozostanie? - Nie wiem, Napieralski też obiecał, że nie będzie startował. Tak obiecał, obiecał... - No wie pan, ale każdy ma jeden język. A jak sala krzyknie: Grzesiu nie odchodź! - Każdy ma jeden język i może go oczywiście ugryźć, ale myślę, że trzeba cenić swój język. Gdyby Napieralski pozostał, to uważa pan, że byłaby to autokompromitacja? - Tak uważam. Grzegorz Napieralski pierwszego dnia po wyborach to powiedział na radzie krajowej 1,5 miesiąca temu też, dlatego trzeba być konsekwentnym. Czyli nie ma wyjścia? Leszek Miller? - Zobaczymy, ja dzisiaj nie chcę przesądzać. Pamiętajmy, że to jest tymczasowy szef. W czerwcu będzie kongres SLD. Dla mnie najważniejsze jest, żeby jednak podjęto decyzję o tak zwanych szerokich prawyborach, na wzór francuski również dla sympatyków. Szerokich prawyborach nowego lidera? - Tak, żeby wszyscy ludzie, którzy mają poglądy lewicowe, którzy chcieliby zagłosować na konkretną osobę, żeby mogli głosować. Jeżeli ktoś powie, że tego nie ma w statucie, to ja powiem: Niech to będzie sondaż tego typu. Przyjmijmy założenie, że kongres posłucha się ludu, obywateli i tę osobę wybierze. Vox populi, vox Dei. A w panu w ogóle jest jeszcze serce dla tego SLD? - We mnie jest serce dla lewicy i dla każdej formuły... ...ale dla lewicy czy dla SLD? - ...dla lewicy, dla SLD i dla każdej formuły politycznej, która będzie realizowała wartości otwartego państwa, światopoglądowo neutralnego, państwa włączającego, a nie wykluczającego. Problem polega, że partia nie jest sama dla siebie. Partia jest funkcją realizacji tych wartości i działania dla obywateli. A SLD działa? - No, ma z tym problem, ma z tym problem. I dlatego był taki niski wynik. No po prostu Grzegorz Napieralski nie potrafił znaleźć przełożenia do serc, umysłów i sympatii wyborców, no po prostu. I dziś mówi: "Zapomniałem o wartościach lewicy i trzeba do nich wrócić". - Kto tak mówi? Napieralski. - Poważnie? Tak. - No to jakąś samorefleksję ma. Ale nie jest tak, że jak pana słucham i jak patrzę na to co dzieje się w SLD, to mam takie poczucie, że wy raczej likwidatora będziecie wybierać, a nie szefa partii. - No jeśli, jeżeli powtarzam ta partia nie będzie osadzona w dużym środowisku obywatelskim, jeżeli nie będzie autentyczna i ludzie nie będą czuli, że jest to autentyczna ich reprezentacja, no to trzeba mieć odwagę podjęcia bardzo ważnych decyzji. To znaczy jakich? Powiedzenia "nie udało się, dziękujemy, przepraszamy, rozwiązujemy"? - Partia jest funkcją wartości. Musi służyć realizacji wartości. Jeżeli nie służy, to każda partia, w każdej sytuacji ma swój koniec. Ja wierzę, że SLD, że ludzie którzy dziś tworzą SLD wzniosą się na ten poziom, kiedy uznają, że partia jest dla obywateli, a nie dla aparatu. A nie jest tak, że połączenie z Palikotem, kongres zjednoczeniowy czy "parazjednoczeniowy" jest nieuchronny? - Nie, ja nie uważam w ogóle... Ja czekam, co z Palikota wyjdzie, bo na razie wychodzą tylko obietnice i krzyki... Ale wchodzą do niego ludzie SLD, co jasno pokazuje, gdzie widzą siłę na lewicy. - W dużym stopniu wchodzą ci, którzy jeszcze niedawno, byli zapleczem Napieralskiego, także.... ja widzę... krótko mówiąc... ja w ogóle... śmiać mi się chce, no bo ja ciągle chcę tą SLD zmieniać, aby była dla obywateli, ci którzy ciągle byli jakby przeciwko mnie, teraz idą do Palikota. No Januszu, szczęście na drogę! Ale myśli pan, że rozbiją go od środka? - Nie wiem no, zobaczymy, ale... A ile prawdy jest w tych informacjach.. nawet nie to, że prawdy, bo to Aleksander Kwaśniewski mówi wprost, że tak naprawdę SLD potrzebny jest sojusz z Palikotem. To znaczy, że Aleksander Kwaśniewski tak naprawdę nie wierzy w SLD. - Panie redaktorze, moi drodzy państwo, wspólne działanie jest potrzebne polskiej lewicy. Działanie czy wspólna koalicja, bo to jednak są dwie różne rzeczy? - Drogi panie redaktorze. Najpierw wspólne działanie, a później mogą być dalsze inne formy. Ja nie mówię tu o żadnej innej organizacji. Tylko po to - bo przecież ostatecznym stopniem reprezentowania obywateli, jest mieć władzę rządową, żeby móc te nasze koncepcje dla obywateli wdrażać. Ale wyobraża pan sobie coś na wzór dawnego SLD - połączenie Palikota, SLD pod wodzą Kwaśniewskiego? - Dzisiaj nie. Dzisiaj coś z organizacji pozarządowych, wielu stowarzyszeń, związków zawodowych i szpica jako partia polityczna, pod patronatem Kwaśniewskiego, bo on nie będzie startował do funkcji formalnych - oczywiście sobie wyobrażam. Natomiast na dzisiaj nie wyobrażam sobie w tym Ruchu Janusza Palikota, bo on jest taki eklektyczny, efemeryczny, no trudno mi to określić poza hasłami takimi bardzo górnolotnymi. Janusz Palikot ma przed sobą olbrzymią pracę. Jak ją wykona, to wtedy będziemy go oceniali po efektach. A propos olbrzymiej pracy, co się dzieje z wnioskiem o Trybunał Stanu dla pary Kaczyński-Ziobro? - Przeprowadziłem rozmowy z kierownictwem Platformy Obywatelskiej. Wstępne ustalenia są takie, że ten mój wniosek - ale to wniosek, nie sprawozdanie komisji, które jest już drukiem sejmowym, tylko ten wniosek cztero-pięciostronicowy - został przekazany Platformie. Platforma zastrzegła sobie prawo coś tam wpisania i wstępnie ustaliliśmy, że być może pełnomocnikami wnioskodawców powinny być te osoby, które były w komisji śledczej. Ale Platforma zgadza się na ten wniosek? Pospisuje się pod tym wnioskiem? - Jesteśmy w trakcie rozmów i Platforma, że tak powiem, chce zaproponować pewne swoje... Zmiany. - ...Pewien swój wkład. Ja tego wkładu jeszcze nie znam i jesteśmy w trakcie negocjacji, dlatego że potrzeba 115 podpisów. Ale Platforma dzisiaj raczej na tak niż na nie? - Odniosłem wrażenie, że raczej na tak. Ale tu mówię jeszcze raz - nie ma takiej decyzji. Wiem, że klub Platformy na ten temat nie decydował. Bez Platformy tego nie można zrobić. Moim zdaniem, Platforma powinna. Ja poszedłem na takie ustalenia, że Platforma włoży swój wkład do tego wniosku.