Konrad Piasecki: A więc wojna. Krzysztof Janik: - Nie, no wie pan. Ja bym tutaj takich radykalnych wniosków nie wyciągał. Jak się obserwuje krajobraz na lewicy, który w piątek zarysował Kwaśniewski to nie jest dobrze. - Znaczy wie pan. To są rozmaite pomysły na wyprowadzenie lewicy z tej niszy wyborczej na poziomie 15 procent. Oczywiście trzeba się spierać, czy ten pomysł jest dobry, czy zły, ale poczekajmy. Pan weteran w tej wojnie po której stronie barykady? - Wie pan wolałbym być sędzią szczerze powiedziawszy. Ale przyglądam się i rozumiem zarówno to co robi Aleksander Kwaśniewski jak i politykę Leszka Millera. To bardzo wygodne być sędzią, być obserwatorem, ale trzeba będzie teraz zadeklarować, czy się bardziej kocha tatusia, czy mamusię. - Przepraszam, chciałem zwrócić uwagę, że prawidłowa rodzina wedle obecnie obowiązującego kursu to jest i mamusia i tatuś i jednakowa miłość do dzieci. Ale jednak filozofia lewicy jest dzisiaj taka, że kto nie z nami, ten przeciwko nam. - Nie, spokojnie. Chce pan wracać do historii to powiedziałbym, że sytuacja jest taka trochę jak z Sienkiewicza. Kiedy między dwoma obozami zalegli przeciwnicy i na początku się lżą a potem zobaczymy. Albo dochodzi do bitwy, albo dochodzi do tego, że idą razem na grzańca. Z tym grzańcem rzadziej tak bywało w historii. Raczej się zwierali. - Tak, ale ja myślę, że tutaj jest, jeśli miałbym rysować jakąś perspektywie to raczej tego grzańca. Uważa pan, że tak, czy inaczej się dogadają? - Tak, w tej chwili jest faza rozmowy o tym, czy bitwy o to, kto jakie miejsce zajmie w tej wspólnej gospodzie i to wymaga takiej trochę teatralnej kłótni, ale spokojnie. Dzisiaj reakcja Leszka Millera na to co zrobił w piątek Aleksander Kwaśniewski jest nieco histeryczna. Mówienie o sojuszu biznesowo- liberalnym, o sojuszu trzech milionerów... - ...nie, Leszek Miller tak nie mówił. No nie. O sojuszu biznesowo-liberalnym mówił. O sojuszu trzech milionerów też mówi. Chce wyrzucać Kalisza...tak jest. - Ja myślę, że Leszek jednak patrzy dużo spokojniej na to. Oczywiście, on odpowiada za Sojusz Lewicy Demokratycznej, odpowiada za jedność tej partii. I musi zająć jakieś stanowisko, bo partia mu się rozpłynie. I pójdzie do Kwaśniewskiego. - Nie, właśnie problem polega na tym, że gdyby poszła do Kwaśniewskiego, to jeszcze nie byłoby to rozpaczliwe. Boję się, że część mogłaby pójść do domu, nie wiedząc - przepraszam, że pana zacytuję - "czy tatuś czy mamusia". Pan mówi, że dogadają się i pójdą na wspólnego grzańca, ale za chwilę staną się zakładnikami własnych słów. Za chwilę Miller tak poobraża Kwaśniewskiego, a Kwaśniewski tak odpowie Millerowi, że już nie będzie mowy o grzańcu. - Jak znam obydwu panów. To są bardzo dojrzali politycy, którzy wiedzą, że są pewne granice, których nie warto przekraczać. Nie to, że nie można, ale nie warto przekraczać. Poharcują, poharcują, a potem anioły im się przyśnią i będzie dobrze. - Siądą do rozmowy. Tutaj jednak jedna uwaga - ja rozumiem obawę Leszka Millera, ponieważ on nie wie, co może oznaczać to nagłe przejęcie przewodnictwa w Ruchu Palikota przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Ja to tak rozumiem, że ten Ruch Palikota tak błądził po tej pustyni - a to trochę się obijał o liberalizm, a to trochę o taki radyklany libertarianizm. No i Kwaśniewski postanowił ich wziąć i wyprowadzić na twardy, równy ląd. Czyli jest Mojżeszem dla Ruchu Palikota. - Już raz mu się to udało, więc wydaje mu się, że może się udać drugi raz. Tu jest jedna wada tego myślenia, ponieważ pan Palikot jest człowiekiem trudno obliczalnym. W piątek zachował się karnie i zdyscyplinowanie, ale ja wcale nie dam głowy, że za tydzień nie wytnie jakiegoś numeru. Dlaczego Kwaśniewski wybrał Palikota, a nie Millera? - Ja powiem zimno. To jest szansa na poszerzenie elektoratu lewicy. Jednak SLD nie ma na przykład wiarygodnej twarzy, bo ani Kwaśniewski, ani Miller, ani inni politycy SLD, nie będą wiarygodnymi autorytetami dla np. antyklerykalnej części wyborców. A nie było tak, że Miller nadto spuchł od niezłych sondaży i postawił Kwaśniewskiemu za twarde warunki i o to się rozbiło? - Wie pan, to jest polityka. Polityka jest nieustannie konkurencją. Każdy dba o to, żeby mieć przyzwoite miejsce i myślę, że jeśli jest możliwe zbudowanie, jakiejś takiej nowej formacji, która będzie od Platformy na lewo, to tylko na równo partnerskich prawach Millera z Kwaśniewskim. No właśnie. Czy nie było tak, że Miller powiedział: dobrze Olku, wejdź na listę SLD, możesz być nawet jej liderem, ale to będzie jednak lista SLD a Palikot był potulny jak baranek i dał Kwaśniewskiemu wszystko? - Nie, wie pan, ja myślę, że tu jednak chodzi o te kilka procent elektoratu antyklerykalnego i chodzi o pewną część - nie wiem jak wielką- bo tego nie wiemy. Pewną część ludzi, którzy uznają, że jednak to, co proponuje Kwaśniewski, za czym stoi Kwaśniewski ma jakąś rację bytu. A nie chodzi tutaj o osobiste animozje na linii Kwaśniewski - Miller? Czy oni po prostu chcą nawzajem się zemścić na sobie? - Ale proszę pana, to jak mówię, to jest polityka. Tam emocje negatywne odgrywają olbrzymią rolę. Skąd się te emocje biorą? Dlaczego Kwaśniewski tak nie lubi Millera i vice versa? - Wie pan, bo obydwoje panowie maja po 60-tce i że tak powiem całą długą drogę za sobą, więc tu spokojnie. Są w ojczyźnie rachunki krzywd, tak? I te rachunki krzywd przez lata narastały. - Tak.. Których obca dłoń nie przekreśli, ale które można, można lekko zaklajstrować idąc na poważną rozmowę i myślę, że do takiej dojdzie. Czyli krwi trzeba, ale i pieśń jest możliwa? - Tak, to jest w takim naszym polskim, że tak powiem standardzie wychodzenia z kryzysu. A nie jest tak, że Millerowi marzy się teraz dobicie do koalicji rządzącej? - Wie pan, co, no pewnie obydwaj słyszymy takie plotki. Że niby jest dogadany z Tuskiem, że ma zostać wicepremierem jeszcze w tej kadencji. - No, on nigdy się w tej sprawie nie wypowiadał. Natomiast ja przestrzegałbym przed takim rozwiązaniem i mówię to otwarcie i to wiele razy. Dochodzenie do słabnącej koalicji rządzącej przed wyborami to jest krótka droga do klęski wyborczej.