Jak długo przetrwa nowa-stara koalicja? Janina Paradowska, publicystka: W tej chwili nie potrafimy tego powiedzieć. To może być równie dobrze kilka miesięcy albo... bardzo długo. Myślę, że będą takim momentem, który określi nową sytuację polityczną. To będzie prawdziwy sprawdzian mocy poszczególnych ugrupowań i w zależności od uzyskanych wyników, poszczególne partie będą układały swoją taktykę. Kto ma na dziś klucz do koalicji? Andrzej Lepper. Jeżeli w ogóle myślimy o tym, że koalicja może przetrwać kilka miesięcy, to w zależności od tego, jak w tej koalicji będzie traktowany i jak będą wyglądały notowania Andrzeja Leppera. Klucz do tej koalicji leży właściwie w jego rękach. Gdyby to była koalicja partnerska, w którą nie wierzę i rzeczywiście Andrzej Lepper mógłby na niej zyskiwać, to mogłaby ona trwać długo. Ale nie wydaje mi się, żeby z Prawem i Sprawiedliwością ktokolwiek mógł zawrzeć partnerską koalicję. Ewentualna koalicja konstytucyjna też nie wchodzi w grę? Bardziej dopuszczam myśl, że mógłby rządzić przy pomocy gabinetu mniejszościowego. I być może dla Jarosława Kaczyńskiego byłoby to najlepsze rozwiązanie. To, co dzieje się w tej chwili, czyli ujawnianie historii lat dziewięćdziesiątych i pokazywanie tak zwanej prawdy - do tego nie potrzeba większości sejmowej. Natomiast nie widzę zupełnie innych zamierzeń reformatorskich. Zresztą, gdyby takie były, to można by dla nich szukać większości. Zatem mnie się wydawało, że Lepper nie jest specjalnie potrzebny, tylko jest jakieś wielkie przywiązanie Prawa i Sprawiedliwości do tego, żeby wybrać jeszcze ten Trybunał Konstytucyjny a przede wszystkim Prezesa Narodowego Banku Polskiego. A potem znów sytuacja się zmieni. Szafy pułkownika Lesiaka wstrząsną naszą sceną polityczną, czy też jest to tylko dmuchany polityczny balon? Nie wstrząsną. To wstrząsa mediami. Myślę, że ludzi interesuje to dosyć umiarkowanie, ponieważ rozwiązywanie problemów braci Kaczyńskich z 1992 roku wydaje się coraz mniej efektywne. Ale media się tym interesują. Ma to przykryć niemoc w wielu innych, ważniejszych sprawach. Zatem muszę powiedzieć, że nie wiem, jaki będzie efekt rażenia tej szafy, bo ona godzi we wszystkie ugrupowania. Także w środowisko braci Kaczyńskich? Tak, bo gdzieś tam - nie da się ukryć - u podłoża tych wszystkich spraw związanych z inwigilacją leżało podejrzenie uczestnictwa w aferach środowiska . Będzie głośno o Adamie Glapińskim? Już jest głośno o Adamie Glapińskim. I próby utajniania przez jego kontaktów z magnatami paliwowymi z czasów, kiedy rodziła się mafia paliwowa jest zabiegiem dość dziwnym i krótkowzrocznym. Łatwo bowiem pod tymi skrótami nazwisk czy firm odczytać, o kogo tak naprawdę chodziło. Ile zostało z idei IV RP? Jak pan pamięta, uważałam, że idea jest ideą bałamutną, z której nic nie wyniknie. Uważałam, że jest to hasło zbudowane doraźnie, po aferze Rywina, które miało wynieść ówczesny PO-PiS do władzy. A w tej chwili? Tak w ogóle, to nic nie zostało. Cofnęliśmy się. Polityka zrobiła się coraz gorsza, coraz mniej moralna. I jest to kompletne bankructwo pewnej idei, pewnego pomysłu wyborczego. Sporo emocji wywołuje temat lustracji, a osobliwie kwestia lustracji w Kościele. Tu napięcia na linii kardynał Stanisław Dziwisz - ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, tam komisje, memoriały, szum medialny. Jakie jest Pani zdanie w tej kwestii? Uważam, że Kościół ma swoją autonomię i powinien się rządzić swoimi prawami. Chyba, że uznajemy, że duchowni są funkcjonariuszami publicznymi i wtedy powinna ich objąć normalna ustawa lustracyjna. Natomiast uważam, że ksiądz był dość instrumentalnie traktowany przez media i muszę powiedzieć, że nie dziwi mnie stanowisko kardynała Dziwisza. Uważam, że w tej chwili największą szkodę Kościołowi katolickiemu robią publicyści katoliccy, którzy bezkrytycznie słuchają wszystkiego, co mówi ksiądz Tadeusz Isakowicz Zaleski - skądinąd człowiek bardzo szlachetny, ale w innych sprawach. Natomiast w tej lustracji zanurzony jest chyba zbyt głęboko, niemając do tej kwestii dystansu. A jeśli się nie ma dystansu, to trudno robić cokolwiek w sposób niesłychanie obiektywny. Ale przyznam, że mnie to dość mało interesuje i patrzę na to jako na podkopywanie autorytetu Kościoła, niestety, przez kręgi kościelne. A czy jest istnieje w ogóle jakakolwiek grupa społeczna w naszym kraju, która poradziła sobie z lustracją? Nie ma. Politycy przecież też sobie nie poradzili z lustracją. I dlatego tym bardziej nie rozumiem pretensji do Kościoła, że sobie nie radzi z lustracją, skoro w okresie był instytucją szczególnie prześladowaną. I wydaje mi się, że ten pośpiech, narzucanie Kościołowi, żeby przeprowadził tę lustrację szybko, natychmiast, już, żeby wszystko ujawnił bardziej w tej chwili Kościołowi szkodzi. I rzeczywiście uczyni bardzo poważne szkody. Ja nie mam pretensji, że Kościół sobie nie poradził, bo równie dobrze mogłabym mieć pretensje do polityków, że od 1992 roku używają lustracji do bieżących rozgrywek politycznych a nie do wyjaśnienia czegokolwiek. Z drugiej strony słychać nawoływania do samooczyszczenia środowiska dziennikarskiego... Nie wiem, co to znaczy, żeby się środowisko dziennikarskie oczyściło. Jeżeli będzie ustawa lustracyjna, to będziemy składali oświadczenia lustracyjne. I nie widzę w tym żadnego problemu. Natomiast jestem bardzo powściągliwa w używaniu słowa oczyszczanie, ponieważ nie wiem, co to ma znaczyć. Pojawiają się nazwiska, wypływają akta z , kilku byłych współpracowników zostało zdemaskowanych. Natomiast mnie się wydaje, że współcześnie środowisko dziennikarskie ma inne bardzo ważne problemy: etyka, zbytnie upartyjnienie, być może także podejrzenia o korupcję. I nie wiem, czy to są przewiny, nad którymi można przejść do porządku dziennego, machając bez przerwy hasłem lustracji. Łukasz Winczura