- Arabski jako szef Kancelarii Premiera kompromitował szefa rządu. Jeśli zostanie ambasadorem, będzie kompromitował nas wszystkich - dodaje. Konrad Piasecki: To wy wprowadziliście do Sejmu "anty-arabskich" demonstrantów? Adam Hofman: "Anty-arabskich", to znaczy musielibyśmy izraelskich tak? Nie, nie. "Antytomasza arabskich". - A o tych pan pyta. To byli dziennikarze. Dziennikarze "Gazety Polskiej". Oni rzeczywiście weszli na przepustkę jednego z naszych posłów. Teraz dziennikarze przychodzą do Sejmu z transparentami? Dziennikarze "Gazety Polskiej" w ogóle wykraczają poza standardy. - Polskie standardy, w których media głównego nurtu sprzyjają rządowi? Tak, wykraczają poza te standardy. Rozumiem, że teraz chętnie zobaczyłby pan dziennikarzy głównego nurtu, którzy protestują przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu w Sejmie? - Ja wolałbym, żeby dziennikarze głównego nurtu np. Konrad Piasecki z flagą w Sejmie protestował przeciwko powoływaniu na polskich przedstawicieli w Madrycie, w ważnej placówce, ludzi, których zasługą jest koleżeństwo z Donaldem Tuskiem, a wadą, że np. ze spotkań wspólnych ambasadorów różnych krajów z królem hiszpańskim będą musieli wychodzić. Bo są przesłuchiwani w charakterze podejrzanego o spowodowanie śmierci prezydenta i 95 osób. To jednak wolałbym, żebyśmy protestowali wspólnie......na razie to się nie kroi, żeby Tomasz Arabski był przesłuchiwany w charakterze podejrzanego...- ...nie, po wyroku sądu to jest właściwie pewne. Dlatego, że jeśli prokuratura, która na nowo zacznie śledztwo......nie, bo tym podejrzanym może być zupełnie kto inny albo to śledztwo znowu może się zakończyć umorzeniem. - Jeśli się zakończy umorzeniem, to będzie akt subsydiarny, czyli poszkodowani m.in. Jarosław Kaczyński, czy Marta Kaczyńska napiszą swój akt oskarżenia na podstawie materiałów. Więc generalnie z materiałów wynika, że to jest właściwie pewne.Czyli uważa Pan, że Tomasz Arabski tak czy inaczej trafi przed sąd i trafi na ławę oskarżonych.- Z tego werdyktu sądu ostatnio wynika, że trafi.I pan będzie mnie przekonywał, że korytarze sejmowe to najlepsze miejsce na demonstrowanie przy pomocy transparentów i okrzyków przeciwko Arabskiemu?- Nie, ja będę Pana tylko przekonywał, że Madryt i inne placówki dyplomatyczne to nie jest najwłaściwsze miejsce dla ludzi, których rola w katastrofie smoleńskiej jest zdecydowanie niewyjaśniona. To jest rola państwowa, no bo przecież stosunek do prezydenta i jego słynne wypowiedzi, że prezydent leci gdzieś prywatnie, że nie powinien lecieć, bo ma inne zdanie niż rząd, świadczą o pewnym podejściu do konstytucji, do procedur, do państwa, które nie licuje z godnością ambasadorską.Tyle że decyzja w sprawie wznowienia śledztwa smoleńskiego zapadła, jeśli się nie mylę, trzy dni temu, a wy przeciwko Arabskiemu byliście od zawsze, wobec czego ten argument nie mógł się pojawiać wcześniej, a wy już byliście wcześniej przeciw. - Wcześniej był chociażby raport Najwyższej Izby Kontroli, który także kilkadziesiąt nieprawidłowości przy organizacji tego lotu, wiele z tych nieprawidłowości przypisuje ministrowi Tomaszowi Arabskiemu.Ale może to i dobrze w takim razie, że Arabski już nie jest ministrem - pośle się go na odległą dosyć placówkę ambasadorską i nie będzie psuł wam krwi?- Jeśli kompromitował instytucje państwa w Polsce, będąc ministrem konstytucyjnym - no cóż, to była decyzja Donalda Tuska, ale będąc przedstawicielem, najwyższym przedstawicielem majestatu Rzeczpospolitej w Madrycie, czy w Hiszpanii, w dużym kraju, na ważnej placówce - kompromituje nas wszystkich. Jednak wie pan, przecież ambasadorowie, z którymi będzie się spotykał, czy przedstawiciele najwyższych władz hiszpańskich będą wiedzieli, jaki jest status ambasadora, który za chwilę musi lecieć do kraju, by zeznawać przed sądem. Nie w sprawie, nie wiem - kradzieży roweru, tylko w sprawie, w której zginął polski prezydent. Panie pośle, ale nie zeznawać przed sądem, tylko na razie jest śledztwo. Tomasz Arabski nie ma w nim żadnego statusu poza statusem świadka, wobec czego to naprawdę jest wybieganie co najmniej o cztery kroki za daleko i za bardzo w przód.- Ale w polityce po pierwsze trzeba przewidywać, po drugie - jeśli pan śledzi dość dokładnie to, co się działo w sprawie przygotowania wizyty i później w sprawie śledztwa, jest pan dziennikarzem dobrze zorientowanym, wie pan, że nazwisko Tomasza Arabskiego bardzo mocno tam się pojawia. Możemy to różnie oceniać, ja oceniam to bardzo źle, ale jednak się pojawia. Jego rola nie jest wyjaśniona.Panie pośle, pojawia się też wiele innych nazwisk osób, które niekoniecznie mają coś wspólnego z przyczynami katastrofy. Również takich, które zginęły w tej katastrofie.- No, ale akurat dobrze pan wie, że Tomasz Arabski wykonywał polecenia premiera Donalda Tuska, ale był najdalej wysuniętym urzędnikiem, który atakował prezydenta i pozbawiał go także bezpieczeństwa. Wy z Glińskim przesunęliście się do centrum, a tu wyrośli wam pod bokiem Duda z Kukizem oburzeni. Korwin w sondażach idzie w górę.- Pozdrawiamy wszystkich tych, którzy decydują się głośno mówić, że w Polsce żyje się bardzo źle...Ale wy byście ich najchętniej przygarnęli pod własne skrzydła? - Znaczy, jeśli to będzie tak, to w Polsce nigdy nie dojdzie do zmiany władzy. My musimy się przyzwyczaić...Tak, czyli jak? - No, że my będziemy kogoś przygarniać, że tylko my mamy prawo mówić, że jest źle. Nie, cieszymy się, że są różne środowiska. Np. Jarosław Kaczyński wystąpił o referendum w sprawie przyjęcia w Polsce euro czy ocalenia polskiej złotówki. Jesteśmy bardzo gotowi współpracować z Pawłem Kukizem i z przewodniczącym Dudą, żeby zebrać podpisy pod tym referendum i wspólnie będziemy wyrażać różne poglądy.Ale jest tak, że wy byście Dudę i Kukiza chętnie wzięli na swoje listy? - Ja nigdy nie słyszałem, by oni o tym mówili, ale i jeden, i drugi...Co gorsza, Kukiz mówi o prezesie, że to "kaczor".- No, ale wie pan, ja myślę, że prezes, znając jego poczucie humoru, na pewno się za takie słowa nie obraża. Bo prezes też ma przecież poczucie humoru na własny temat. - Pan wie i ja wiem, że bardzo duże. Ale nie dokończył pan. Wziąłby pan ich na listy, czy nie? - Jeśli mieliby taką chęć, ale mówienie teraz o tym to jest raczej... Oni się zaraz oburzą, będą oburzeni na mnie, że ja tak mówię, bo ja wcale nie chcę im robić żadnej... Bo oni są tak w ogóle oburzeni także i na was, na całą klasę polityczną. - Nie chcę w ogóle im robić żadnej niedźwiedziej przysługi... Również o panu źle mówią... - No tak, tylko dodam - w Polsce nie ma czegoś takiego, jak wspólna klasa polityczna. W warunkach tego wielkiego sporu politycznego ja się nie poczuwam wspólnie z tymi ludźmi w Sejmie, politykami i posłami, którzy zajmują się przez kilka tygodni, w sytuacji dużego bezrobocia, związkami partnerskimi, walką Gowina z Tuskiem, szczawiem. Ja nie jestem z nimi klasą polityczną. Ja i my daliśmy im szansę, żeby przerwać ten chocholi taniec. Był Gliński, było wotum. Wszyscy, którzy zagłosowali za Tuskiem, są dziś tą złą klasą polityczną. W ogóle jeśli chodzi o polskich polityków, to mówienie o klasie jest kontrowersyjne, ale... - ...dobrze, to możemy też mówić, że to nie jest odpowiedni poziom... ...kiedy inni zajmowali się związkami partnerskimi, wy robiliście teatrzyk z Glińskim. To jest argumenty obosieczny. - Nie, my składaliśmy wnioski dotyczące gospodarki, projekty Glińskiego dotyczące demografii, konkretne rzeczy na stół. Gliński był tylko takim pomysłem, żeby złożyć poważne projekty i on je składał. A co z tym Glińskim? Poszedł już swoją drogą? - Myślę, że będzie bardzo poważną rolę odgrywał na zapleczu zarówno naszym, jak i tych wszystkich, którzy chcą zmieniać Polskę. Niedługo będzie "Polska Wielki Projekt" - on jest tam bardzo mocno zaangażowany. Pomysły, które będzie wypracowywał wraz ze swoimi ekspertami, których zebrał, my będziemy wykorzystywać. Czyli cały czas idziecie równolegle. Chociaż on chwilowo odsunięty na boczny tor. - W tej chwili misja się zakończyła, ale tylko ta misja w Sejmie. A misja jego jako człowieka, który zebrał wokół siebie dużą grupę ekspertów, się nie zakończyła. A policzyliście, ile was ta misja i ta operacja kosztowała? - Dużo zdrowia i nerwów, bo polska klasa polityczna, o której pan mówił, miała szansę na zmiany i tej szansy nie wykorzystała. Polski szkoda. A finansowo dużo? - Nie. W porównaniu do tego, ile codziennie na PR wydaje rząd Donalda Tuska, to były jakieś promile. To nie są koszty, których nie było warto ponieść, żeby zmienić temat debaty z nieważnego na ważny. To jeszcze dwa pytania od słuchaczy. Od pana Jacka: Dlaczego, panie pośle, prezes Kaczyński nie bierze udziału w ważnych wystąpieniach członków rządu, np. pana Sikorskiego? Ale o czym tu słuchać? O średniowieczu, o Cesarstwie Rzymskim... i zero celów polityki zagranicznej. Co roku to samo: Radek Sikorski show. Kompromitacja jego, polskiej izby... Naprawdę wolę już, jak pisze na Twitterze. Tylko że jak się zorientuję, że on na Twitterze pisze jako minister, a nie jako jakiś tam bloger, to trochę mi przykro. Jak mamy takiego ministra, to nie dziwmy się, że będziemy mieć takiego ambasadora jak Arabski. I pan Łukasz pyta: Czy jest pytanie, na które nie zna pan odpowiedzi? Wiele.