Mariusz Piekarski: Gdy pan słyszy: "Rozmowa z Davidem Cameronem potwierdziła głębokie różnice", myśli pan sobie: "Nici z naszej obietnicy 300 miliardów"? Rafał Grupiński: - Nie, oczywiście, że nie myślę w tej sposób. Wiem w takiej sytuacji doskonale, że będą bardzo trudne rozmowy w najbliższym czasie i że będzie ciężko przekonać Brytyjczyków do tego, żeby, mimo rabatu, który i tak przecież mają, zgodzili się na ten niełatwy, ale dobry budżet dla Europy. Trudny na tyle, że nie uda się tej sprawy rozwiązać na najbliższym szczycie i trzeba będzie myśleć poważnie o prowizorium i o tym, że ta sprawa budżetu przeciągnie się na kolejne miesiące? - Mieliśmy już takie sytuacje, kiedy rozmowy między negocjatorami przeciągały się całą noc i trwały dłużej niż się spodziewaliśmy. Przypomnę, że pakiet energetyczno-klimatyczny kiedyś był takim przedmiotem sporu. Mam nadzieję, że mimo wszystko te rozmowy co najwyżej przedłużą się, ale zakończą się sukcesem. Że jednak budżet będziemy mieli w przyszłym tygodniu. - Czy budżet, tego jeszcze nie wiem. Ale pewne uzgodnienia, które przesądzą o tym, że ten budżet będzie jednak zgodnie uchwalony. Że przynajmniej na tym etapie będziemy. A ile jest pan w stanie postawić, że Tusk wygra te obiecane pieniądze? - Jestem w stanie postawić wszystko, tylko niewiele od tego zależy, ile ja postawię. Wszystko zależy tak naprawdę od tego, jakie będą efekty negocjacji. To są negocjacje trudne... To wiemy. Ale obietnica padła. Obietnica oczywiście padła. Taki był i jest nasz zamiar. Będziemy robili wszystko, żeby tu słowa dotrzymać. To teraz polskie podwórko. Msza dziękczynna na pięciolecie rządu zamówiona? - Nie. Wydaje mi się, że wystarczająco mocno dajemy sygnał o tym, że sprawy państwa i sprawy Kościoła powinny być rozdzielane. Myślę o Mszy za zdrowie prezesa Kaczyńskiego. - A, o tym pan myśli, panie redaktorze. Nikt tyle Platformie nie da w sondażach, ile prezes. Zgodzi się pan? - To w jakimś sensie jest prawdą oczywiście. Ja zawsze podkreślam, że nie należy pomniejszać tak naprawdę roli tych, którzy uważają, że Platforma jest dobrą partią na trudne czasy. Natomiast z drugiej strony oczywiście prezes Kaczyński, mówiąc chwilami prawdę, to, co naprawdę myśli o polityce, o swoich przeciwnikach, o Smoleńsku, ostrzega mocno wyborców, i to wszystkich wyborców, niezależnie od ich sympatii politycznych. Ostrzega wszystkich wyborców, że szaleństwo jest blisko i że lepiej uważać, żeby ludzie, którzy mają tego rodzaju obsesje nie sięgnęli po władzę w Polsce. To pana słowa, że miejsca w polityce dla Jarosława Kaczyńskiego nie ma. Nadal pan tak uważa? - Uważam, że jest to polityk, który niezwykle mocno szkodzi współczesnej polityce polskiej. Mówię o polityce zewnętrznej i wewnętrznej. Jest politykiem, który nieustannie konfliktuje - w zasadzie autorem podziału na dwie Polski. To gdzie są wnioski o trybunał stanu dla Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry? - Wnioski o Trybunał Stanu dotyczą rzeczy innych: łamania prawa w czasie IV RP i złamania konstytucji. Ale ciągle ich nie ma. Ciągle o nich słyszymy, pan ciągle o nich mówi, a ich nie ma. - Nie. One są gotowe, są złożone podpisy, w najbliższym czasie będą złożone do laski marszałkowskiej. W najbliższym czasie to znaczy? - W najbliższym czasie, panie redaktorze. To tak, jak w najbliższym czasie będzie wniosek o konstruktywne wotum nieufności i wniosek z kandydatem, prof. Glińskim? - Nie, tutaj mamy wszystko gotowe i nie mamy żadnych przeszkód, żeby te wnioski zostały złożone chociażby w przyszłym tygodniu. Ale - jak mówię - dokładnej daty w tej chwili jeszcze nie podam. Panie pośle, czy ślady cząstek wysokoenergetycznych na drugim tupolewie - tym, który stoi pod warszawą - to jest już koronny, ostateczny dowód, że nie było żadnego trotylu w Smoleńsku, że nie było zamachu? - Moim zdaniem, podstawowym dowodem na to, że nie było zamachu i nie było trotylu są osiągnięcia komisji ministra Millera. Uważam, że to, co ta komisja wtedy orzekła, to, co przebadali nasi eksperci i specjaliści - było wyraźnym ułożeniem wszystkich elementów i podstawowych przyczyn, które doprowadziły do katastrofy lotniczej. Było to wyłożone niezwykle precyzyjnie i jasno. Oczywiście, że trzeba badać - prokuratura prowadzi odrębne śledztwo i musi przebadać wszystko tak, żeby mieć własne elementy dowodowe.