Premier w Sejmie będzie pilnował prac nad ustawą budżetową, bo doskonale wiemy, co parlamentarzyści potrafią zrobić z budżetem - mówi Graś. Konrad Piasecki: Sejmowy gabinet premiera jakoś nadzwyczajnie przygotowany?Paweł Graś: - Gotowy, rzeczywiście wszystko, co panu premierowi potrzebne jest do pracy, jest na miejscu.Jakieś ekstra środki łączności, kodowane telefony, tabun urzędników?- Nie, tabunu urzędników nie ma. Oprócz tego przecież Kancelaria Premiera funkcjonuje normalnie, więc urzędnicy w Kancelarii czynią swoje powinności i zajmują się pracą. A pan premier będzie miał tutaj okazję, żeby z parlamentarzystami i koalicji, i opozycji się spotkać. Tylko z Pawłem Grasiem będzie premier stacjonował i urzędował w swoim gabineciku sejmowym? - Nie, będzie miał tutaj minimalną, niezbędną obsługę techniczną. Będzie pani Irenka. Sekretariat pana premiera będzie funkcjonował normalnie. A jakieś środki łączności rzeczywiście podciągnęliście? - Środki łączności są takie, które są niezbędne do normalnego funkcjonowania premiera dużego państwa. Uwielbiacie takie "picowanie", jak ta przeprowadzka, prawda panie ministrze? - Nie, to nie jest "picowanie". Ten zarzut usłyszałem tuż przed wejściem na antenę od pana redaktora. To jest normalna praktyka w bardzo wielu krajach, że gdy są ważne ustawy w Sejmie, typu ustawa budżetowa, a właśnie ustawa budżetowa wjeżdża do Sejmu, to premierzy, szefowie rządów starają się, żeby być bliżej parlamentarzystów, więc to nie jest nic nadzwyczajnego. Po prostu pan premier w dni sejmowe, w te dni, kiedy Sejm pracuje, będzie trochę więcej czasu niż normalnie spędzał wśród parlamentarzystów. Tylko, że ten Sejm zdołał zmienić ustrój polityczny, gospodarczy, zreformować administracje, edukację, służbę zdrowia, fundusze emerytalne i wszystko to działo się bez takich przeprowadzek. To jak on sobie radził do tej pory? - Ale teraz sytuacja jest szczególna. Mamy trudny okres przed wyborami samorządowymi. To naturalnie budzi poselskie emocje, zarówno w ławach opozycji, ale również w ławach koalicji. I premier będzie je tonizował swoim spokojem. - Dobrze, żeby w takim momencie i zwłaszcza w czasie prac nad ustawą budżetową, bo przecież pan redaktor, jako doświadczony obserwator życia parlamentarnego doskonale wie, co parlamentarzyści potrafią zrobić z budżetem, jakiego rodzaju absurdalne poprawki zgłaszać i co dzieje się w Sejmie właśnie przy okazji prac nad budżetem. 20 budżetów wolnej Polski obserwowałem i nigdy premiera mieszkającego i urzędującego w Sejmie nie widziałem i jakość sobie te wszystkie budżety poradziły bez tego. - To coś nowego pan redaktor będzie miał okazję zobaczyć, jak premier funkcjonuje i o ile wtedy lepiej i sprawniej praca polskiego parlamentu przebiega. Kastrowanie pedofilów, wojna z hazardem, bitwa z dopalaczami. Kto wymyśla premierowi takie bojowe hasła? - Ja. Nie, to premier o tym mówił. Wojnę z hazardem wypowiadał premier. Bitwę z dopalaczami - także premier. O kastrowaniu pedofilów premier powiedział sam. - Tego typu określenia pojawiają się głównie w mediach. To pan premier mówił o wojnie z dopalaczami, mówił wprost, że jesteśmy na wojnie z dopalaczami, bo taka jest prawda. Pytam, kto to wymyśla. Pan premier sam na to wpada, czy to niezawodny rzecznik mu podsuwa? - Nie, pan premier nazywa sytuacje, zjawiska, adekwatnie do skali zjawiska, do skali problemu i tak właśnie zdefiniował kwestię dopalaczy: "jesteśmy na wojnie z dopalaczami". A "król dopalaczy" w ramach wojny mówi: "O godz. 9 otwieram sklep i nic mi nie zrobią". - To zobaczymy, zapraszamy o godz. 9 do sklepu. Ale co mu zrobicie? Policja go zatrzyma? Aresztuje go? - Tak, zostanie zatrzymany, ponieważ za złamanie zakazu wystawionego przez Głównego Inspektora Sanitarnego, zakazu handlu dopalaczami, substancjami szkodliwymi, grozi kara pozbawienia wolności do lat 2. W związku z tym, jeśli ten pan w sklepie się pojawi, jeśli zerwie plomby, zostanie zatrzymany. Plomby to już zerwał wczoraj, a dziś zaczyna handlować. - Zostanie zatrzymany przez policję, doprowadzony na komisariat, przesłuchany i zostaną mu postawione zarzuty, podobnie jak wczoraj stało się z przypadkiem opisywany w mediach i pokazywanym przez telewizję, bodajże z Rudy Śląskiej. Była tam pani, która powiedziała handluję i nikt mnie na razie nie aresztuje. - No i już dzisiaj nic takiego nie powie. Wczoraj wkroczył tam ponownie inspektor sanitarny, zamknął i zaplombował sklep. Jeżeli ta pani pojawi się w sklepie - zostanie zatrzymana. A rząd już odkłada jakieś pieniądze na odszkodowania dla właścicieli sklepów, którzy wypowiedzią wam proces sądowy? - Liczymy się z tym, że ta branża przystąpi do kontrataku, ale jesteśmy spokojni, na razie pieniędzy na odszkodowania nie ma co odkładać. Jesteśmy przekonani, że ten handel, ten najbardziej kłujący w oczy i najbardziej niebezpieczny dla młodych ludzi, czyli w sklepach usytuowanych blisko szkół, czy gimnazjów, zostanie wyeliminowany. To jest nasz cel. Zostanie zmieniona ta wczoraj przyjęta już przez rząd ustawa, o której prawnicy mówią, że starcia z Trybunałem Konstytucyjnym nie ma szans przeżyć i przetrwać? - Zobaczymy. Już nie o jednej ustawie tak słyszeliśmy. I niejedno rząd musiał zmieniać w trakcie prac legislacyjnych. - Zobaczymy. Uważamy, że to jest dobra ustawa. To jest taka ustawa, która eliminuje nam to zagrożenie na co najmniej kilkanaście miesięcy, a to jest czas, jak obliczamy, który jest potrzebny do tego, aby panów od dopalaczy "dodusić" ekonomiczne i finansowo - tego też nie ukrywamy. Poczekajmy spokojnie, ale oczywiście jesteśmy otwarci na uwagi prawników. Przypomnę, że straszono nas, ci sami eksperci np. Marek Balicki straszył nas odpowiedzialnością konstytucyjną, bo nie kupujemy szczepionki na ptasią grypę. Potem się okazało, że jako jedyne państwo nie daliśmy się na to nabrać. Nic takiego się nie stało, nie było Trybunału Konstytucyjnego, nie było Trybunału Stanu. Przypomnę. że takie oskarżenia się pod adresem pojawiały. Podobnie było przed ustawą hazardową. Iluż to było konstytucjonalistów, dziennikarzy. A hazard w internecie jak kwitł, tak kwitnie. I tak jak rok temu wypowiedzieliście wojnę hazardowi, tak doskonale sobie hazard internetowy dziś radzi. - I będzie sobie radził. Chociaż premier zapowiedział, że będzie opanowywał serwery. - Natomiast fakty są takie, że o połowę zmniejszyła się liczba automatów, czyli tych najbardziej bolesnych i uzależniających dla młodych ludzi, a jednocześnie wzrosły zyski z tej branży - więc jak widać można. Panie ministrze, ostatnie pytanie o Palikota. Zrobi mu pan frajdę i zadzwoni, żeby szybciej odszedł z PO? - Nie, nie ma takiej potrzeby. Można mówić, że PO jest "dupowatym dinozaurem" i mimo wszystko w niej być? - To jest dobra data. Pan Janusz Palikot zrezygnował już z szefa regionu, bo to była sytuacja trochę dziwna, jeśli zapowiada się, że odchodzi się z PO, jednocześnie pozostaje szefem regionu. Tam jest trochę skomplikowana sytuacja wyborcza. Kandydat, który przyjdzie po Januszu Palikocie startuje w wyborach samorządowych i nie ma sensu ułatwiać mu zadania. Nie zbiera się panu na szloch, kiedy pana przyjaciel Palikot mówi o pana szefie, że jest "wypluty, słaby i wyczerpany"? - Ja już komentowałem to wielokrotnie. To jest oczywiście nieprawdziwe stwierdzenie. Janusz Palikot bardzo wysoko ceni pana premiera. Proszę cytować chociażby jego wczorajszy wywiad, bo zawsze tak się fajnie cytuje. Mówi prawie jak Aleksander Kwaśniewski. - Ja to oceniam jednoznacznie - Janusz Palikot musi odciąć się od tych zarzutów i oskarżeń , że to wszystko z panem premierem zostało ułożone, ukartowane, więc stąd te ostre słowa, ale myślę, że tych ostrych słów będzie coraz mniej. Forum: Media napędzają modę na dopalacze?