Konrad Piasecki: "Rząd otwiera drogę do prywatyzacji szpitali" - tak piszą "Dziennik" i "Rzeczpospolita". Pełnej i nieograniczonej prywatyzacji, panie ministrze? Aleksander Grad: Ta sprawa nie stawała na posiedzeniu rządu. Ale stawała podobno wczoraj na spotkaniu Donalda Tuska z przedstawicielami klubu parlamentarnego. Ja nie brałem udziału w tym spotkaniu, więc trudno mi się do tego odnosić. Ale pan uważa, że to dobry pomysł? Osobiście uważam, że należy dać większą swobodę samorządom w dysponowaniu majątkiem, ale również ustalaniu, jak mają funkcjonować szpitale na ich terenie. Czyli co? Pełna wolność? Samorząd może sprzedać szpital komu chce i w takiej części, jakiej chce? Nie. Samorządy muszą działać rozważnie. Muszą zawierać określone umowy prywatyzacyjne, w których muszą być długoterminowe gwarancje, ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców tych terenów. Wierzę w odpowiedzialność i rozsądek samorządów. Panie ministrze, ale będzie mogło być tak, że samorząd sprzeda szpital, a inwestor, który go kupi, stwierdzi: "Nie. Szpital jest nieopłacalny. Zrobimy hotel"? Nie. Samorząd, jeśli jest odpowiedzialną władzą publiczną, a musimy zakładać, że jest - jest rozliczany przez opinię publiczną, czuje oddech swoich wyborców na plecach - musi zawierać umowy prywatyzacyjne w taki sposób, aby zagwarantować swoim obywatelom, mieszkańcom dostęp do świadczeń medycznych. W związku z tym, jeśli byśmy zakładali z góry, że jakiś prezydent, wójt, burmistrz, starosta, marszałek, to są nieodpowiedzialni ludzie, to byłoby błędne założenie. Tylko, że to jest triumf zza politycznego grobu Beaty Sawickiej. Nie. To ona mówiła o prywatyzacji szpitali. Wtedy przysięgaliście: "Jaka prywatyzacja szpitali? My? Nigdy!" Uważam, że samorządy powinny mieć prawo do prywatyzacji szpitali. Są bardzo pozytywne przykłady w Polsce prywatyzacji szpitali. Samorządy muszą ustalić reguły gry dla tych szpitali i nowych inwestorów. Panie ministrze, ale przysięgaliście, że tego nie będzie. W kampanii wyborczej - pamięta pan - był to bardzo ważki temat i wtedy Platforma mówiła "nie". Nie wiem, kto przysięgał, a kto nie. Uważam, że należy się kierować zdrowym rozsądkiem, a dziś zdrowy rozsądek nakazuje, żeby również w całej gamie publicznej opieki zdrowotnej była niepubliczna, prywatna, która dobrze też funkcjonuje, która ma kontrakty. Ale marszałek Sejmu Bronisław Komorowski mówił, że oskarżenia Platformy o chęć prywatyzacji to skandal i faryzeizm. To nie jest tak, że Platforma prywatyzuje. Prywatyzują samorządy, lokalna władza. Ale wy mówiliście, że dacie temu tamę; że na to nie będziecie pozwalać; że będzie musiał być jakiś bezpiecznik, który spowoduje, że samorząd będzie musiał zachować 51 proc. udziałów. Moim zdaniem najlepszym bezpiecznikiem jest odpowiedzialność rady powiatu, sejmiku województwa, rady gminy, która ustali ostatecznie, jaki będzie kształt umowy prywatyzacyjnej. W tej umowie musi być wszystko - muszą być gwarancje, kary, zabezpieczenia. To dlaczego nie przyznawaliście tego w kampanii wyborczej? Kampania rządzi się różnymi prawami. Ale nie rządzi się prawami oszukiwania wyborców. To nie jest oszukiwanie wyborców. No nie. Jak się mówi, że nie będzie prywatyzacji szpitali, a potem czytamy, że będzie, to jest oszukiwanie wyborców. Prywatyzacja szpitali będzie domeną samorządów lokalnych, które są organami nadzorującymi szpitale. Jeśli się zdecydują i uznają, że to jest dobre dla tej społeczności lokalnej, niech to zrobią. "Robiący w ludzi w konia nieudacznicy". Pan wie o kim tak mówi pański kolega z rządu? Nie. Nie mam pojęcia. To Mirosław Drzewiecki, minister sportu, mówi o władzach telewizji publicznej. A wszystko dotyczy transmisji z Euro i tego, że telewizja publiczna ich mieć nie będzie. Będąc po raz kolejny po lekturze audytu, jak go czytam, to wydaje mi się, że dobrze byłoby - może RMF FM wyszedłby z taką inicjatywą - żeby zaprosić prezesa Urbańskiego, żeby czytał w odcinkach ten audyt i byłby czerwony ze wstydu.