Konrad Piasecki: Czy twardzi chłopcy z Woronicza, czyli panowie Farfał i Rodamino mają pana zdaniem kompetencje do tego, żeby kierować telewizją publiczną? Aleksander Grad: Pamiętajmy, że te osoby są chyba już od dwóch lat w telewizji. Pytanie, czy się już dużo nauczyły? Koalicja PiS, Samoobrony i LPR kiedyś stworzyła taką grupę i upadła koalicja rządowa. Teraz upadła koalicja mediach publicznych. Nie będę oceniał. Rozumiem, że gdyby pan Farfał został takim legalnym i prawomocnym prezesem telewizji, to pan nie będzie się czuł zaniepokojony tym, że jedna z największych spółek skarbu państwa jest zagrożona? Dzisiaj sytuacja jest taka, że rada nadzorcza, której ani ja nie tworzyłem, ani nikt z Platformy Obywatelskiej, podjęła takie a nie inne decyzje. Czekamy na to, co zrobi Sąd Rejestrowy, czy zarejestruje ten zarząd czy nie? Ja w ogóle uciekam od oceny tych osób, dlatego że dwa lata temu PiS stworzył tę grupę osób, która funkcjonowała w mediach publicznych, w telewizji publicznej i to jest ich problem. Panie ministrze, ale jak pan spojrzy na panów Urbańskiego i Farfała nie wierzę, że któremuś z nich pan nie kibicuje bardziej w tym sporze. Jako człowiek, jako polityk. Wszyscy wczoraj byliśmy świadkami tych gorszących scen jednak, kiedy konferencja za konferencja prasową i każdy mówił, że jest szefem telewizji pełnoprawnym. Warto poczekać, aż Sąd Rejestrowy powie kto. Ale powie mi pan "wszystko jedno". Jeden zły i drugi niedobry? Powiem w ten sposób, że ten zarząd który był, nie uzyskał mojego skwitowania za rok 2007, i za 2008 też nie uzyska tego skwitowania. Czyli nie Farfał, nie Urbański, tylko zupełnie ktoś inny powinien rządzić telewizją? Moja ocena funkcjonowania telewizji publicznej była negatywna i jest negatywna. Jeżeli ten nowy zarząd zostanie zarejestrowany i coś dobrego zrobi to zobaczymy. Pan, rozumiem, nie potrafi rozstrzygnąć, kto jest legalnym prezesem telewizji publicznej? Nie mam takiego prawa. Takie prawo ma tylko i wyłącznie Sąd Rejestrowy. A gdyby to od pana zależało tylko i wyłącznie od pańskiej decyzji, to co by pan dzisiaj zrobił z tą telewizją? Gdybym mógł, to wprowadziłbym komisarza. Prawo nie pozwala jednak ministrowi skarbu państwa wprowadzić komisarza. Komisarza można wprowadzić tylko i wyłącznie w banku, firmie ubezpieczeniowej i w przedsiębiorstwie państwowym, a nie w spółce prawa handlowego. Może pan np. wprowadzić kuratora do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji pod warunkiem, że nie będzie ona w stanie wybrać kompletu rady nadzorczej. Kuratora nie mogę wprowadzić. Prokurator zgodnie z kodeksem postępowania cywilnego może - jeżeli sytuacja jest taka, że zagrożony jest interes publiczny - to prokurator może wnioskować o wprowadzanie kuratora do dowolnej instytucji osoby prawnej. Jeżeli ta sytuacja będzie się na tyle przeciągać, to być może taki ruch prokurator zrobi. A ma pan w głowie jakąś taką cezurę czasową, czas po którym pan powie "Rzeczywiście ten pat telewizyjny jest nie do wytrzymania i tam powinien zostać wprowadzony kurator, czy komisarz"? Nie tyle chodzi o czas, chociaż to też jest ważne, ale o to co się będzie działo w tej instytucji. Jeżeli będzie się działo to, co dzisiaj, że będziemy mieli dwóch prezesów i każdy z nich będzie mówił "To ja jestem tym legalnym"? To jeszcze nie jest przesądzające, że należy wprowadzać kuratora. Jeżeli istniałoby zagrożenie interesów funkcjonowania tej spółki, interesu publicznego, to wtedy prokurator będzie się nad tym zastanawiał. Panie ministrze, a pana zdaniem, nawet jeśli sąd uzna racje Farfała, to jak długo on tak realnie pokieruje telewizją? Myślę, że to, co się dzieje w telewizji publicznej, w mediach publicznych - bo nie zapominajmy, że nie tak dawno był kryzys w polskim radiu, nie funkcjonowała rada nadzorcza dłuższy czas, członkowie zarządu są zawieszeni - to dzisiaj przemawia za tym, że parlament musi szybko przyjąć dobrą ustawę o ustroju mediów publicznych i raz na zawsze przeciąć tego typu sytuacje. A pana zdaniem dzisiaj w tym całym sporze o co chodzi? O co chodzi w walce między Urbańskim, Farfałem, między Samoobroną, LPR-em i PiS-em w radzie nadzorczej i Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji? O władzę, o zemstę, o pieniądze? Myślę, że wszyscy doskonale widzimy, że to jest taki klasyczny przykład, kiedy się chłopcy zakuwali na śmierć. Intrygi z zarządzie, w radzie nadzorczej od wielu miesięcy doprowadziły do tego, że mamy taką sytuację żenującą i chaos w telewizji publicznej. W czym partyjni swojacy lepsi są od wyłanianych w konkursie prezesów publicznych spółek? Ja uważam, że w niczym nie są lepsi? Dlaczego jest tak, że polityk Platformy Obywatelskiej zostaje szefem rurociągu "Przyjaźń"? Mimo że był tam szef wyłoniony w konkursie. Podjąłem tą decyzje w pełni świadomie, to jest wyjątek, który potwierdza regułę. Regułą jest to, że organizujemy konkursy i wybieramy w konkursach. Natomiast jest to spółka, który musi realizować politykę państwa z zakresie bezpieczeństwa energetycznego? ?ale jak pan może polityka Platformy, członka władz Platformy, szefa sejmiku mazowieckiego robić kimś takim po obietnicach, że Platforma Obywatelska nie będzie obsadzała partyjnie spółek publicznych? Pamiętajmy, że to nie jest zwykła spółka. Sejm dał prawo ministrowi skarbu powoływać w takich spółkach osoby bez konkursu. To musi być osoba, do której ja mogę mieć pełne zaufanie. Dlaczego w kampanii wyborczej nie mówiliście: "Tak, będą takie spółki, gdzie będą partyjni nominaci"? Szkoda, że nie powiedziałem, że w niektórych spółkach nie będą konkursy, bo faktycznie tego typu spółkach, gdzie mamy do czynienia z bezpieczeństwem energetycznym, muszą być osoby? Ale pan zrobił tam konkurs wcześniej i co? I niestety, ale osoby, które były w zarządzie, prezes i członek zarządu, zamiast ze sobą współpracować, to prowadzili jakąś wojnę podjazdową. Nie mogłem tego dłużej tolerować i uznałem, że w tej spółce musi być osoba, która bezpośrednio będzie realizować politykę państwa, politykę gospodarczą rządu. Nawet szef klubu Platformy Obywatelskiej mówi: "To nie jest dobra sytuacja". Myślę, że gdyby poznał sytuację w PERN-ie i dlaczego to zrobiłem, to zmieniłby zdanie. Premier widział, że dokona pan tej nominacji? Ja takie decyzje podejmuję sam. Czyli premier nie wiedział. Takie decyzje podejmuję sam. Premier nie widział zatem. Podjął pan sam bez wiedzy i zgody premiera. Taką decyzje podejmuje sam, bo to są decyzje przypisane ministrowi skarbu państwa. Będzie pan bardzo zdziwiony, jak pan zostanie odsunięty, przesunięty z rządu? Nie, ja uważam, ze każdy ma swoją misję, swój czas. Jeżeli premier? To znaczy, ze pański czas się już kończy? Nie, ja uważam, że to, co do mnie należy, robię dobrze i przez te dwanaście miesięcy zrobiłem wszystko to, co było możliwe w Ministerstwie Skarbu Państwa. To dlaczego ja słyszę, że Marcinkiewicz przychodzi za Grada? To chyba kolejny sposób szukania pracy dla premiera Marcinkiewicza i to jest dla niego trochę krępujące, więc? Takie spekulacje zawsze się pojawiają.