- Politycy tacy jak Grzegorz Schetyna, Rafał Grupiński, Sławomir Rybicki, Tomasz Tomczykiewicz i Jarosław Gowin, uważają, że tempo i skala reform powinna być szybsza. Zwłaszcza od wyborów prezydenckich, od kiedy pełnia władzy jest w rękach PO - powiedział gość Kontrwywiadu RMF FM poseł Jarosław Gowin. Konrad Piasecki: Czy premier powinien jeszcze raz przemyśleć dymisję ministra infrastruktury? Jarosław Gowin: - Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy wracać do sprawy, która, moim zdaniem, jest rozstrzygnięta w sposób definitywny. Łódzkie królestwo Cezarego Grabarczyka nie jest takim powodem? - Każdy minister i każdy szef dobiera sobie ludzi zaufanych i mnie nie bulwersuje to, że w resorcie infrastruktury czy w podległych mu instytucjach jest pewna nadreprezentacja ludzi z Łodzi. Gdybym ja był jakimś ministrem, to pewnie też w tym resorcie byłaby nadreprezentacja osób z Krakowa. Pytanie jest inne, czy to są osoby tylko zaufane, czy również kompetentne. Cezary Grabarczyk twierdzi, że również kompetentne. One decydują o kształcie kolei i polskiej poczty. Zobaczymy po efektach. Jak działa kolej, jak działa poczta, to widzimy. Jeśli po owocach ich czynów mamy ich poznawać, to okazuje się, że łódzki klucz doboru, a w dodatku także koleżeński i partyjny, jest kluczem jak najgorszym. - I to jest pytanie, które pozostawiam otwarte. Pewnie na to pytanie odpowiedzą wyborcy, oceniając nas - polityków Platformy i samego ministra Grabarczyka jesienią tego roku. Jako wyborca jak oceniłby pan Cezarego Grabarczyka? - Ja głosuję w Krakowie. A gdyby pan musiał głosować w Łodzi, bo to jest technicznie możliwe. - Gdybym musiał głosować w Łodzi, ja tam mam ulubionego polityka - Krzysztofa Kwiatkowskiego. Określenie "spółdzielca", jakie przylgnęło do Grabarczyka, najwyraźniej nie jest nieuzasadnione. - To jest określenie pejoratywne. Cezary Grabarczyk jest z całą pewnością jednym z najważniejszych polityków Platformy. Rzeczywiście zbudował sobie taki szeroki obóz. Słowo obóz już brzmi neutralnie. Jest politykiem popularnym w partii, wpływowym. I zbyt mocnym, żeby go odwołać? - Najwyraźniej pan premier darzy go zaufaniem, skoro przy wniosku o wotum nieufności tak jednoznacznie Cezarego Grabarczyka bronił. Jest rzeczywiście jakiś fenomen Grabarczyka? Jest rzeczywiście tak, że on stał się nagle trzecią osobą w Platformie? - Ja tak uważam. Zresztą, o czym pan redaktor wie, prorokowałem Cezaremu Grabarczykowi szybką karierę w Platformie. Z czego to wynika? On jest tak dobry, tak mocny i tak intelektualnie sprawny, czy tak dobry w budowaniu zaplecza politycznego? - Myślę, że ma dużą umiejętność budowania zaplecza politycznego. A to, że akurat dzisiaj ten atak został przeciwko niemu wyprowadzony, ma to coś wspólnego z budowaniem list Platformy? - A cóż my politycy Platformy możemy mieć wspólnego z inicjatywami SLD? Możecie doskonale podpowiadać, w kogo i kiedy uderzyć. - Chyba nie było takiej potrzeby. Mówiąc szczerze, politycy SLD, zwłaszcza pan poseł Szczepański, od dawna zaginał parol na Cezarego Grabarczyka. Nie wierzę w to, żeby potrzebny był mu jakikolwiek sufler. A walka o listy coraz bardziej antagonizuje i rozgrzewa Platformę Obywatelską? - Jest takie niemieckie powiedzenie, że ludzie dzielą się na wrogów, śmiertelnych wrogów i towarzyszy partyjnych. Nigdy to powiedzenie nie jest aktualniejsze niż w okresie, kiedy powstają listy. Jak te fronty są zbudowane, gdzie są okopy? Z jednej strony są okopy Tuska i Grabarczyka, a z drugiej Schetyny i Gowina? - Nie, przede wszystkim nie ma okopów, nie ma wojny. Są różnice zdań w konkretnych sprawach i to są takie różnice, które moim zdaniem dynamizują wewnętrzną dyskusję i służą partii. Podstawowa różnica dotyczy tempa i skali reform. Znaczy Schetyna mówi "reformujmy", a Tusk mówi "ciepła woda w kranie"? - Na pewno tacy politycy Platformy, jak Grzegorz Schetyna, Rafał Grupiński, Sławomir Rybicki, Tomasz Tomczykiewicz, czy także Jarosław Gowin uważają, że tempo i skala reform powinny być szybsze zwłaszcza od wyborów prezydenckich, kiedy w zasadzie już pełnia władzy jest w rękach Platformy. To dlaczego Tusk się na to nie decyduje? Boi się wyborców, czy uważa, że reformy to taka, naprawdę, porażka odłożona w czasie? - Z całą pewnością będąc premierem rządu, Donald Tusk dużo lepiej niż my zdaje sobie sprawę z ograniczeń, na jakie natrafia rząd, ale myślę, że za tym wszystkim kryje się pewna filozofia polityczna Donalda Tuska. To, co on mówi, że polityk odpowiedzialny jest za "tu i teraz", to, co nazywa rewolucją małych kroków. Czyli, tak naprawdę, to co w zeszłym tygodniu wydawało się być, jednym - podkopywaniem pozycji Tuska przez Schetynę, innym - chwilowym utarczkom, ma jakieś mocne drugie dno? - Nie nazywałbym tego drugim dnem. To jest pierwsze dno. To jest podstawowa przyczyna, dla której debatujemy w Platformie i czasami te debaty przeradzają się w różnicę zdań. Ale mówiąc szczerze, ja nie tęsknię za partią, w której obowiązywałby jednolity front. Zobacz Kontrwywiad z Jarosławem Gowinem: Samotny, słaby jak nigdy dotąd - tak wielu mówi dzisiaj o Tusku. Rzeczywiście jest tak, że nigdy nie był tak słaby jak dzisiaj? - Ja uważnie obserwuję Donalda Tuska od 5 lat. Staram się uczyć i wiem, że to jest polityk, który ma niebywałą zdolność kontrataków. Kontrataków tak, ale żeby te kontrataki wyprowadzić, musi być sprowadzony do defensywy i zdaje się, że dzisiaj w takiej defensywie jest. - Na pewno my wszyscy w Platformie jesteśmy dzisiaj pod bardzo silnym ostrzałem opozycji i mediów. Nie przypadkowo pan redaktor tak mnie przyciska do muru. Jesteśmy też pod ostrzałem tych, którzy do niedawna byli naszymi sojusznikami, czyli tak zwanych liberalnych ekonomistów. A premier jest dzisiaj w dobrej kondycji pańskim zdaniem? - Premier ma świadomość, że stoi przed rozstrzygającą dla jego przyszłości politycznej próbą. Czyli wyborami, czy końcówką rządów raczej? - Myślę, że chodzi o końcówkę rządów, o sposób rozstrzygnięcia sprawy smoleńskiej, a na końcu dopiero wybory. Bo wynik wyborów będzie konsekwencją rozstrzygnięć wcześniejszych. Otrząśnie się? Powstanie jak Feniks z popiołów? - Wierzę w to, bo słaby przywódca, to byłaby słaba partia i słaby wynik, a w interesie nas wszystkich jest silny przywódca. A poza tym, jak mówi pański kolega z Krakowa senator Sepioł, "jest mężem stanu, jakiego od czasów Piłsudskiego Polska nie miała" - piękny przykład lojalności partyjnej. - Nawet powiedziałbym oddania partyjnego, ale jak pan wie, pluralizm panuje także wśród polityków krakowskich. Bogdan Klich, to byłaby ozdoba listy krakowskiej Platformy? - Ozdobą listy krakowskiej na pewno byliby tacy politycy jak minister Rostowski, czy minister Bieńkowska, bo spekuluje się o takich nazwiskach, ale Bogdan Klich na pewno też jest jednym z poważnych kandydatów do tego, żeby otwierać krakowską listę. Nawet odwołany przed wyborami, nawet okrzyknięty współodpowiedzialnym za katastrofę smoleńską? - My mamy świadomość, że zanim zamkniemy listy, musimy rozstrzygnąć między innymi sprawę smoleńską. Która skończy się dla Bogdana Klicha fatalnie? - Mam nadzieję, że nie, no ale poczekajmy na raport ministra Millera.