Posłuchaj Kontrwywiadu: Kamil Durczok: Panie ministrze, to co się wydarzyło wczoraj, to musiało być dla pana bardzo przykre. Przemysław Gosiewski: Muszę powiedzieć, że ja czuję bardzo dużą sympatię do pana Ludwika Dorna. Współpracujemy razem 16 lat i nie jest to dobry moment, kiedy osoba, którą obdarza się sympatią opuszcza stanowisko ministra. Ale ja mówię o tym, jak pan przekonywał w TVN24, że niczego nadzwyczajnego się nie należy spodziewać, a 20 minut później gruchnęło, że Dorn odchodzi. Pan nie wiedział? Ja miałem tą wiedzę, tylko że zawsze o zmianach w rządzie informuje prezes Rady Ministrów, bądź rzecznik prasowy rządu. W TVN pytany byłem, czy duża liczba ministrów odejdzie. Wiedziałem, że będzie tylko jeszcze jedna zmiana. A nie korciło pana, żeby cos powiedzieć? Tak przynajmniej w części podzielić się ta wiedzą tajemną? Od wielu lat mam zwyczaj mówić to, co jest niezbędne i to co jest potrzebne. Panie ministrze, czy zanim minister Dorn pokłócił się z premierem, to pokłócił się z ministrem sprawiedliwości? Ale pan używa złego słowa, panie redaktorze. Proszę mnie poprawiać panie ministrze. Była oczywiście pewna różnica zdań między premierem a panem ministrem Dornem na temat funkcjonowania służb podległych premierowi. Ja sądzę, że ta sprawa została wyjaśniona. Pan premier Dorn w tej sprawie uznał argumenty pana premiera Kaczyńskiego i podał się do dymisji. No właśnie ja się obawiam panie ministrze, że w ogóle nic nie zostało wyjaśnione. To wszystko jest spowite jakąś mgłą tajemnicy. Mówi się o jakiejś ważnej sprawie. My jesteśmy skazani na spekulacje, takie między innymi, że konflikt z ministrem Ziobro był przyczyną odejścia ministra Dorna. Ja rozumiem, że dziennikarze zawsze lubią szukać konfliktów, sporów. Tu niczego nie szukamy. Pan minister Dorn i pan premier Kaczyński powiedzieli, że był spór w ważnej kwestii. Była pewna różnica zdań i zawsze, kiedy jest różnica zdań między ministrem a premierem to odchodzi minister.